„Newsweek” podał dzisiaj, że Jan Tomaszewski był konsultantem Służby Bezpieczeństwa. „To bzdury” – mówi Niezależnej.pl poseł-elekt PiS i bramkarz, który 40 lat temu zatrzymał Anglię.
„Kategoria: konsultant, pseudonim »Alex«, podstawa pozyskania: dobrowolność, data pozyskania: 1986.07.28.” — ta linijka w znajdujących się w Instytucie Pamięci Narodowej dokumentach dotyczących Tomaszewskiego robi największe wrażenie. Taki zapis wskazuje na to, że słynny piłkarz pod koniec komunizmu spotykał się ze SB – pisze Newsweek.
- Dla mnie jest to jakaś kompletna bzdura. Nawet się cieszę, bo okazuje się, że ich wystraszyłem, skoro szukają teraz na mnie takiego haka – mówi Niezależnej.pl Jan Tomaszewski. -
Nie wiem, co to znaczy konsultant Służby Bezpieczeństwa. W tamtym czasie podjąłem współpracę z Andrzejem Strejlauem i byłem wtedy konsultantem, ale do szkolenia bramkarzy. Większej bzdury albo fałszywki już nikt nie mógł wymyślić.
- To że jakiś ubek mnie zarejestrował, trudno. A zresztą tam jest napisane, że jestem magistrem i nauczycielem wuefu, a nigdy nim nie byłem. Boją się, że nie dopuszczę do zamiecenia pod dywan różnych afer, tak jak „afery hazardowej”, a chodzi o miliardy złotych przy przekrętach z budową stadionów. To jest polityka. Jestem odporny – zaznacza poseł-elekt. -
Nigdy nie byłem konsultantem Służby Bezpieczeństwa. Byłem konsultantem, ale reprezentacji prowadzonej przez Andrzeja Strejlaua. Tylko i wyłącznie – zaznacza Jan Tomaszewski.
Profesor Jan Żaryn, były dyrektor Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej, w rozmowie z Niezależną.pl potwierdza, że konsultanci byli jednym z osobowych źródłem informacji Służby Bezpieczeństwa, ale podkreśla, iż bardzo często nie mieli oni świadomości, że są rejestrowani przez SB.
- Nie znam dokumentów dotyczących Jana Tomaszewskiego, ale możliwa jest taka sytuacja. Służba Bezpieczeństwa mogła go traktować jako konsultanta, a on tym nawet nie wiedział – podkreśla profesor Żaryn.