taką bombę od Ibry dostać coś wspaniałego:razz:Widzieliscie? Podczas treningu Szwedow, gdy jakis zawodnik cos zepsuje, wypina gola pupe i zawodnicy probuja trafic.
Nie grałeś nigdy w taką grę na blokach? "W jedno na dupy" ?Widzieliscie? Podczas treningu Szwedow, gdy jakis zawodnik cos zepsuje, wypina gola pupe i zawodnicy probuja trafic.
Gołą wypinałeś? ????Nie grałeś nigdy w taką grę na blokach? "W jedno na dupy" ?
hehe sie grało grało piękne czasy "tylko nie mocno" ????Nie grałeś nigdy w taką grę na blokach? "W jedno na dupy" ?
Gralem, ale nie na gola dupe. .Nie grałeś nigdy w taką grę na blokach? "W jedno na dupy" ?
Nie no gołą nie ????Gołą wypinałeś?
Nie mocno... ???? Zawsze się podchodziło na odległośc metra i na.... z całej siły z woleja... Haha.hehe sie grało grało piękne czasy "tylko nie mocno"
Też zauważyłem, że zależy od regionu Polski to się to wszystko inaczej nazywało. Ale u mnie przeważnie tylko z główki... Nie nudziło się długo.u mnie ta gra nazywała się "gra w żyda" poprzeczka i słupki liczyły się za pkt, bramka z główki ,piętki itp
jest tak, u mnie 'maryna' się zwała, kapki się liczyły, angielka chyba kończyła, dobre akcje były za bajtlau mnie ta gra nazywała się "gra w żyda" poprzeczka i słupki liczyły się za pkt, bramka z główki ,piętki itp
No, ale to było akurat u nas po tym jak ktoś przegrał w "Warszawę" ????Nie no gołą nie ????
Nie mocno... ???? Zawsze się podchodziło na odległośc metra i na.... z całej siły z woleja... Haha.
Aż się łezka w oku zakręciła. Ja u siebie to kopałem za garażami. Głośno było bardzo i taki starszy sąsiad był na tyle wrogo do nas chłopaków nastawiony, że powkręcał w drzwi garażowe od wewnętrznej strony gwoździe czy wkręty, tak że nie dało się uderzac na ten garaż (zielony) bo piłka mogła się przebic. I szkoda było tego garażu bo był ostatnim czy pierwszym w rzędzie, więc jak ktoś uderzył nad garażem to można było jeszcze szybko pobiec za garaż i zdąrzyc zanim piłka spadła na ziemie. A opłacało się biec bo za garażami spora górka i wtedy już trzeba było biec daleeeeko... :grin:No, ale to było akurat u nas po tym jak ktoś przegrał w "Warszawę" ????
Ależ super czasy przypomnieliście! ????
U mnie był jeden większy garaż opuszczony trochę na uliczce i tam zawsze były największe gry od rana do nocy w wakacje. A później jakieś żury powykręcały wszystko i zabrali drzwi, tak że po prostu nie dało się już grać, bo nie było bramki ???? Ale wtedy byliśmy zdenerwowani - jeden z najgorszych dni w życiu po prostu.Aż się łezka w oku zakręciła. Ja u siebie to kopałem za garażami. Głośno było bardzo i taki starszy sąsiad był na tyle wrogo do nas chłopaków nastawiony, że powkręcał w drzwi garażowe od wewnętrznej strony gwoździe czy wkręty, tak że nie dało się uderzac na ten garaż (zielony) bo piłka mogła się przebic. I szkoda było tego garażu bo był ostatnim czy pierwszym w rzędzie, więc jak ktoś uderzył nad garażem to można było jeszcze szybko pobiec za garaż i zdąrzyc zanim piłka spadła na ziemie. A opłacało się biec bo za garażami spora górka i wtedy już trzeba było biec daleeeeko... :grin:
Osiedlowe czy Placowe. Haha. Grubo.Pamiętacie te słynne korkotrampki? Każdy był podjarany z ich posiadania.
A turnieje międzyosiedlowe i te ciśnienia na takie mecze? ????
Ja pamietam jak dostałem swoje pierwsze "lanki", nie wiem czy u Was tez to sie tak nazywalo ;pPamiętacie te słynne korkotrampki? Każdy był podjarany z ich posiadania.