MŚ 2010: Wybuchł wielki bunt piłkarzy
To największe pasmo skandali tegorocznego mundialu. Reprezentacja Francji w rozsypce. Anelka nazwał selekcjonera Domenecha "sk...", a po wyrzuceniu Anelki z kadry piłkarze reprezentacji Francji odmówili treningu.
Piłkarze reprezentacji Francji odmówili wczoraj udziału w treningu. W ten sposób zaprotestowali przeciw usunięciu
Nicolasa Anelki z reprezentacji. 31-letni napastnik w przerwie meczu z Meksykiem (0:2) nazwał selekcjonera
Raymonda Domenecha „sk...".
- Wszyscy zawodnicy bez wyjątku wyrażają sprzeciw wobec decyzji o usunięciu z kadry Nicolasa Anelki - głosi komunikat zbuntowanych piłkarzy.
Kadrowicze wczoraj o 16 wyszli na boisko, gdzie miały się odbyć normalne zajęcia. Na murawie spędzili zaledwie kilka minut. Kapitan drużyny Evra pokłócił się z trenerem odpowiedzialnym za przygotowanie fizyczne Robertem Duverne'm. Musiał rozdzielać ich Domenech, bo inaczej mogło dojść do rękoczynów.
Dymisja dyrektora
Następnie zawodnicy wrócili do autokaru, który przywiózł ich na zajęcia. Podobno nie chcieli wpuścić do niego selekcjonera. Ten jednak ostatecznie wszedł do pojazdu i przez ponad 20 minut rozmawiał z graczami. Scysję obserwowało 250 dziennikarzy. Protest wyglądał na dobrze zaplanowany. To wyraźny sprzeciw nie tylko wobec federacji, ale i demonstracja braku zaufania do Domenecha.
Bunt miał już pierwsze konsekwencje. Dyrektor FFF (Francuska Federacja Futbolu), który stał na czele delegacji na mundial, Jean-Louis Valentin zaprotestował wobec ich decyzji, rezygnując z funkcji. - To skandal, że oni nie chcą trenować. To wstyd. Jak dla mnie to już koniec. Odchodzę z federacji. Jestem zdegustowany ich zachowaniem - zapowiedział człowiek numer dwa we francuskiej federacji.
Także prezes związku Jean-Pierre Escalettes nie krył oburzenia zachowaniem zawodników. - Jesteśmy skonsternowani postawą piłkarzy protestującym przeciw - ich zdaniem - niesprawiedliwej decyzji o wykluczeniu z reprezentacji
Nicolasa Anelki. Wbrew temu co myślą, ta decyzja została podjęta po długiej rozmowie z samym zainteresowanym i w obecności kapitana zespołu (Patrice'a Evry - przyp. red.). Zostaje mi tylko przeprosić za ich zachowanie - komentował.
Kto donosi?
Afera wybuchła w sobotę po tym jak dziennik sportowy L'Equipe ujawnił, co działo się w szatni podczas czwartkowego meczu. - Va te faire enculer, sale fils de puta - czyli "pierd... się w dup..., skur..". Te słowa wybite na okładce sobotniego wydania tej gazety wstrząsnęły całą Francją.
O tym, że atmosfera w kadrze jest zła, wiadomo było od dawna, ale chyba nikt nie sądził, że czołowy kadrowicz może tak znieważyć selekcjonera. Incydent musiał wpłynąć na postawę piłkarzy, bo do przerwy grali przeciętnie, a w drugiej połowie już fatalnie. To wtedy stracili obie bramki. Piłkarze starają się znaleźć winnego przecieku. Gdy
Evra starł się z Duverne'em, pojawiły się plotki, że to właśnie ten członek sztabu Domenecha opowiedział dziennikarzom, co działo się w szatni. - To nie on jest donosicielem. Mamy do niego zaufanie - powiedział jednak Evra. A już jutro
Francja zmierzy się z RPA. O ile piłkarze wyjdą na boisko...
źródło: sports.pl