Ja po przeczytaniu tego tematu aż jestem w szoku... ja nigdy nie patrzę, gdzie coś wkładam w spodnie, upycham gdzie jest miejsce. Przez co zawsze wszystkiego szukam. Przykładowo wychodząc w domu fajki z zapalniczką miałem w prawej przedniej kieszeni. Godzinę później muszę cały się obmacać, bo fajek już tam zapewne nie ma. Dodatkowo zapalniczka pewnie i tak leży też w całkiem innej części spodni. Co do zamykania mieszkania, to nigdy nie sprawdzam, po prostu zamknę i idę w diabły ???? Autobusem jeżdżę siedząc gdzie bądź, w aucie czasem zapinam pasy a czasem nie, śnią mi się rzeczy dziwne, jak wszystkim, ale czasem w śnie mogę chodzić, czasem nie, czasem latam, czasem nie. Bieliznę zmieniam jak mi się zachce, czasem kilka razy dziennie czasem co 3 dni. Włączam kompa i robię to co muszę, bez żadnej kolejności. Rano czasem jem, czasem nie jem, czasem sikam, czasem dopiero w pracy, kawę piję czasem raz na miesiąc, czasem kilka dziennie... cholera, coś ze mną nie tak skoro mam wszystko gdzieś i nie mam na nic fazy ???? Ale ktoś napisał o tej pałce... hehe, ja mam na prawą stronę, bo jak jest gdzie indziej to się dziwnie czuję, ale to chyba od tego, że "on" zawsze tam był i trochę się do tego przyzwyczaił ????
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jedyny odchyl (raczej żaden z was tego nie ma) który miałem... kiedyś, jak zaczynałem sypiać z panienkami, to zawsze wiedziałem, że jak tylko z nią się bzyknę to będę chciał z nią zerwać albo się pozbyć, nie daj Boże, żebym się z nią przespał o 20.00 w sobotę a potem miałbym cały wieczór z nią spędzić (i zmarnować), czułem do takiej dziewczyny wstręt i obrzydzenie. No i jak już wiedziałem, że się prześpię z jakąś laską to zawsze, aby nie czuć się winnym, że wykorzystałem ją, szykowałem albo pierścionek (taki ładny, posrebrzany, w sumie to bardziej obrączka, taka bezwartościowa, ale jednak sztuka jest) albo kwiatka/bukiecik. I jak już to zrobiliśmy, przytuliłem, wręczyłem pierścionek lub kwiatek i mówiłem, że strasznie mi przykro, ale muszę już iść, ale żebyś o mnie pamiętała i żeby nie było ci przykro proszę, to ode mnie. ZAWSZE działało, czasem nawet wzruszały się, a ja bezkarnie mogłem sobie iść w długą i nigdy więcej się nie odezwać.
Do czego zmierzam. Kilka razy zapomniałem ze sobą zabrać pierścionka a kwiaciarni nigdzie nie było, to albo odmawiałem seksu (jeśli już doszło do takiej sytuacji, że razem gdzieś w aucie czy w mieszkaniu, sami) albo nie dopuszczałem do takiej sytuacji aby móc się kochać, a jak już nawet jakoś się skusiłem, to nie byłem w stanie iść sobie w długą czy ją wygonić, po prostu wbrew sobie siedziałem z nią, zabrałem na imprezę (czego nie lubiłem, brać dziewczynę na imprezę), żeby tylko nie czuć tego cholernego poczucia winy. Jednocześnie czując ten wstręt do niej, że najchętniej bym ją zostawił taką nagą jak stoi i cześć. No ale oczywiście nie wypada i czułem, że to jakieś chore (ten mój wstręt) więc siedziałem i cierpiałem.