sylwek2012
Użytkownik
Tym odpowiednim organem jest tylko i wyłącznie prokuratura, nikt nie upoważniony nie może mieć dostępu do twoich danych np. wglądu do twojego konta bez jej zgody.
Mogą a nie muszą, napewno nie mają takiego obowiązku.
Tym odpowiednim organem jest tylko i wyłącznie prokuratura, nikt nie upoważniony nie może mieć dostępu do twoich danych np. wglądu do twojego konta bez jej zgody.
Mogą a nie muszą, napewno nie mają takiego obowiązku.
Potężne uderzenie w nielegalny hazard internetowy
11 zatrzymanych, ponad 800 przeszukań i prawie 1,2 tys. zabezpieczonych terminali internetowych - to bilans wspólnej akcji przeciwko nielegalnemu hazardowi, przeprowadzonej przez policjantów z CBŚ i celników.
W ciągu doby w całej Polsce policjanci i celnicy, działając na polecenie prowadzącej śledztwo Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie, przeszukali 826 lokali gastronomicznych, salonów gier oraz stacji paliw, gdzie zabezpieczyli 1194 terminale internetowe do gry o łącznej wartości ok. 9,5 mln zł. Zatrzymano 11 osób podejrzanych o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, czerpiącej zyski z nielegalnego hazardu.
Rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie Mariusz Chudzik poinformował, że zarzut założenia i kierowania grupą przestępczą postawiono dwóm mężczyznom: Adamowi G. z woj. kujawsko-pomorskiego i Wiesławowi Ł. z woj. opolskiego. Adamowi G. zarzucono także pranie brudnych pieniędzy i prowadzenie nielegalnych gier hazardowych. Pozostałym podejrzanym zarzucono działanie w zorganizowanej grupie przestępczej oraz prowadzenie nielegalnych gier hazardowych.
Wobec trzech podejrzanych, w tym szefów grupy, oraz Pawła C. (który ma też zarzuty m.in. kierowania gróźb karalnych) prokuratura skierowała w czwartek do sądu wnioski o areszty na trzy miesiące. W stosunku do pozostałych zastosowano poręczenia majątkowe od 5 do 10 tys. zł, zakazy opuszczania kraju i dozory policyjne.
Ta największa, jak dotąd, ogólnopolska akcja, wymierzona w przestępczość hazardową, wstrząsnęła tym środowiskiem i może na dłuższy czas zahamować jego rozwój - powiedział rzecznik komendanta głównego policji insp. Mariusz Sokołowski.
W akcji uczestniczyło 2,5 tys. policjantów z CBŚ, jednostek antyterrorystycznych i komend w całej Polsce. Celnicy przeprowadzili prawie 250 eksperymentów rejestrujących przebieg gry na zakwestionowanych automatach.
- W historii policji nie przeprowadzano dotychczas w jeden dzień tak szeroko zakrojonych działań - powiedział Sokołowski.
Według policji grupa przestępcza usiłowała ominąć przepisy ustawy hazardowej przez stworzenie mechanizmu pozorującego grę na giełdzie. W niekontrolowany sposób w ramach oficjalnej działalności gospodarczej legalizowali zysk przestępczy. Na jednym automacie można było zarobić średnio od 8 do 10 tys. zł miesięcznie.
Liderzy grupy przestępczej oraz tzw. operatorzy – serwisanci terminali, jak i właściciele lokali, mogli rocznie uzyskiwać nawet 150 mln zł. - Z pewnością spora część tej kwoty była wykazywana w obrocie fakturowym pomiędzy powiązanymi firmami przed Urzędami Skarbowymi, co w konsekwencji legalizowało zysk przestępczy - wyjaśnił rzecznik policji.
Dodał, że teraz działania policyjne skupiają się na usunięciu z rynku jak największej liczby terminali i przerwaniu tego procederu.
Jak podkreślają policjanci, to nie pierwsza akcja przeciwko nielegalnemu hazardowi. W 2008 r. Prokuratura Apelacyjna w Białymstoku wspólnie z policjantami CBŚ wszczęła śledztwo, związane z funkcjonowaniem w kraju fałszywie rejestrowanych automatów do gry. Wówczas przestępstwo polegało na tym, że na urządzeniach oficjalnie zarejestrowanych i opodatkowanych jako niskowygraniowe można było inwestować i wygrywać kwoty bez żadnych ograniczeń. W 2009 r. w całym kraju zabezpieczono niemal 300 automatów i postawiono zarzuty blisko stu osobom.
Z kolei w 2011 r. CBŚ i Służba Celna rozbiły pierwszą zorganizowaną grupę przestępczą, która na dużą skalę zorganizowała masowe uczestnictwo w grach losowych przy wykorzystaniu terminali internetowych. Wtedy w 12 województwach zatrzymano 68 osób i 202 urządzenia, a na Podkarpaciu przeszukano fabrykę, która produkowała je wraz z oprogramowaniem.
Natomiast w ub. roku w kolejnej akcji zatrzymano 52 osoby, którym odebrano 115 urządzeń. To wówczas ujawniono nowy mechanizm, którym przestępcy chcieli zalegalizować swoją działalność - przestępcy symulowali grę na giełdzie walutowej Forex, choć w rzeczywistości była to losowa gra hazardowa, a terminale nie współpracowały z serwerami obsługującymi giełdy walutowe.
Prokuratura Apelacyjna w Rzeszowie prowadzi dwa śledztwa związane z nielegalnym hazardem w internecie; w obu podejrzanych jest łącznie 147 osób.
http://www.wolnypoker.org/aktualnosci/ustawa-hazardowa-od-czerwcaA to dlatego, że czeskie Ministerstwo Finansów chce przygotować przepisy, które będą zgodne z prawem Unii Europejskiej. W naszym kraju, ciężko to sobie na razie wyobrazić. Zeszłoroczny projekt był źle przygotowany. Według urzędników Komisji Europejskiej występowały systematyczne błędy w dokumencie, które mogłyby być szkodliwe dla konkurencji, rozwoju technologicznego i bezpieczeństwa konsumentów.
Tamta ustawa nie brała pod uwagę gier za pomocą np. urządzeń mobilnych oraz miała poważne ograniczenia dla zagranicznych operatorów. Przypomnijmy, że wtedy chciano, aby operatorzy byli zarejestrowani w Czechach. W najnowszym projekcie powinniśmy się więc spodziewać, że takich obostrzeń nie będzie. Natomiast będzie ona przyjazna dla operatorów krajowych i zagranicznych.
http://www.wolnypoker.org/aktualnosci/grecja-i-jej-ustawa-hazardowaNa ustawę obowiązywał 3-miesięczny okres zawieszenia, jednak Komisja Europejska przedłużyła go o dodatkowy miesiąc. Stało się to na skutek wniosku i opinii, jaką na temat ustawy złożyła Malta. Termin ten właśnie minął.
Przepisy greckiej ustawy hazardowej są bardzo rygorystyczne i mają uniemożliwić działanie firmom bez odpowiedniej licencji. Są one także wciągane na tamtejszą czarną listę, a operatorzy są zobowiązani do blokowania takich stron. Prawo przewiduje ostre sankcje, za brak blokowania- 50 tysięcy euro za każdy dzień zwłoki dla dostawcy internetu.
Firmom hazardowym grozi 20 tysięcy euro za dzień i za każdy rodzaj gry, oraz 10 tysięcy euro za reklamę.
Również dla graczy przewidziano kary. Dzienna grzywna została ustalona na poziomie 1000 euro.
Na nową ustawę poskarżyła się m.in. organizacja Remote Gambling Association, której zdaniem nowe prawo ma zapewnić jeszcze większy monopol państwowej firmie OPAP.
Decyzja Komisji Europejskiej nie oznacza, że w przyszłości nie będzie ona mogła podjąć działań przeciwko Grecji.
Wątpie żeby mieli czas, ochotę i środki na ściganie zwykłego kowalskiego który w przeciągu roku wygra tyle co jakiś prezesik dziennie przekręci. Ja nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić jak by to mogło wyglądać przecież kilka milionów osób gra u zagranicznych bukmacherów, wyobraź sobie że nagle zaczynają się zajmować się ściganiem takich osób. Mission impossible:]Dobrze tylko jeśli Skarbówka poprosi prokuraturę... o pozwolenie to pewnie je dostanie.... ???? Przecież to kolejne pieniądze dla państwa... z tytułu ''Promocji'' anty hazardu.
Zawsze mogą wziąć przypadkowego gracza który wygra np. 10 000 złotych i zrobić pokazówkę, Służba Celna, Policja, Urząd Skarbowy jak to złapali kogoś kto łamał prawo i, że będą kolejne takie zatrzymania.Wątpie żeby mieli czas, ochotę i środki na ściganie zwykłego kowalskiego który w przeciągu roku wygra tyle co jakiś prezesik dziennie przekręci. Ja nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić jak by to mogło wyglądać przecież kilka milionów osób gra u zagranicznych bukmacherów, wyobraź sobie że nagle zaczynają się zajmować się ściganiem takich osób. Mission impossible:]
Nie przesadzasz z tymi kilkoma milionami? Mamy teraz koło 36 mln obywateli (odliczam te 2 mln co wyjechały), odejmij od tego dzici i starców to zostaje może 20-25 mln osób w wieku od 18 - do stsowego dziadka. Teraz podzielić to na pół bo hazard to w wielkiej większości domena mężczyzn to zostaje 12 - 13 mln. To teraz co 12 -13 mężczyzna musiałby grać u zagranicznego buka, żeby był chociaż milion takich Polaków.Ja nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić jak by to mogło wyglądać przecież kilka milionów osób gra u zagranicznych bukmacherów, wyobraź sobie że nagle zaczynają się zajmować się ściganiem takich osób. Mission impossible:]
http://wyborcza.pl/1,91446,13915725,Malopolskie__Proces_ws__reklamy_firmy_bukmacherskiej.htmlPo dwuletnim zawieszeniu na wokandę sądu w Zakopanem wróciła sprawa niedozwolonej reklamy firmy bukmacherskiej podczas Pucharu Świata w skokach narciarskich. W środę wyjaśnienia składał jeden z oskarżonych - przedstawiciel firmy, która zleciła i wprowadziła reklamę.
Ustawa hazardowa, która m.in. zakazuje reklamowania gier hazardowych w tym zakładów bukmacherskich, weszła w życie 1 stycznia 2010 r., na dwa tygodnie przed rozgrywanymi w Zakopanem zawodami sportowymi na Wielkiej Krokwi.
Dotychczas proces nie mógł ruszyć przez dwa lata, bo sąd musiał ustalić, czy ustawa jest zgodna z prawem unijnym. W tej sprawie zakopiański sąd zwrócił się do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu z tzw. pytaniem prejudycjalnym. W środę sąd powiedział, że rozważy zwrócenie się do Trybunału Sprawiedliwości UE z kolejnym pytaniem prawnym, ponieważ uzyskana odpowiedź nie jest jednoznaczna.
Na ławie oskarżonych zasiada przedstawiciel firmy, która zleciła i wprowadziła reklamę, Wojciech Z., oraz prezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego Andrzej K. Reklama jednej z firm bukmacherskich znalazła się m.in. na bandach okalających stadion Wielkiej Krokwi, numerach startowych zawodników, biletach wstępu, programach i afiszach.
W środę podczas kolejnej rozprawy przed Sądem Rejonowym w Zakopanem wyjaśnienia składał oskarżony Wojciech Z. "W mojej ocenie ta ustawa (hazardowa) przyniosła Polsce jedynie straty, bo spowodowała utratę praw do organizacji różnych zawodów sportowych i do czerpania korzyści finansowych przez kluby sportowe" - powiedział przed sądem Z.
Zdaniem oskarżonego wycofanie się z zawartych umów na umieszczenie reklam lub niedotrzymanie ich warunków byłoby bardzo trudne. Zaznaczył, że umowy ze sponsorami to umowy skomplikowane, opiewające na wiele lat i poprzedzone długimi pertraktacjami. Umowy sponsorskie, w tym prawa do emisji reklam podczas zawodów PŚ w Zakopanem, były zawarte już w 2007 r.
"Wycofanie się z umowy dla Polski oznaczałoby utratę prestiżu na arenie międzynarodowej, wizerunku i praw do organizacji Pucharu Świata w skokach narciarskich, a dla organizatora, to jest Tatrzańskiego Związku Narciarskiego (TZN), olbrzymie straty materialne" - mówił Wojciech Z. Oskarżony powoływał się na opinię konstytucjonalistów, z której miało wynikać, że ustawa hazardowa nie jest kompletna i nie może być stosowana w Polsce, bo nie była poddana procedurze notyfikacyjnej.
Z. powiedział przed sądem, że jeszcze przed PŚ sporządził i opublikował w prasie notatkę, w której informował o niekompletności ustawy. Skierował też zapytanie do Ministerstwa Finansów, czy umieszczenie reklamy firmy bukmacherskiej będzie złamaniem ustawy. "W piśmie zwrotnym minister finansów zaznaczył, że nie jest organem kompetentnym dla oceny, czy ustawa ta odnosi się do takich firm jak bet-et-home (zajmujących się hazardem i zakładami bukmacherskimi - PAP)" - zeznał.
Oskarżony przyznał, że był przekonany, że ustawa hazardowa nie dotyczy emitowania reklam i nie chciał wycofywać się z warunków umowy. Zeznał, że o treści reklam poinformował ówczesnego dyrektora PŚ w Zakopanem, nieżyjącego już Lecha Nadarkiewicza. Zaznaczył, że firma bet-et-home jest sponsorem wielu rozgrywek sportowych, w tym PŚ w skokach narciarskich rozgrywanych w innych krajach na całym świecie. "Reklamy bet-et-home oglądają za pośrednictwem telewizji i internetu widzowie na całym świecie, również w Polsce, ale u nas taka reklama jest niedozwolona, tym samym pozbawiliśmy się źródła finansowania zawodów" - powiedział Z.
"Przyznaję się do czynu, ale nie przyznaję się do winy" - zakończył Z.
Dotychczas proces nie mógł ruszyć, bo sąd musiał ustalić, czy ustawa o grach hazardowych jest zgodna z prawem unijnym. W tej sprawie zakopiański sąd zwrócił się do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu z tzw. pytaniem prejudycjalnym. Wniosek o zawieszenie postępowania karnego i opinię w kwestii spójności przepisów krajowych z unijnymi został przedłożony sądowi rejonowemu 1 czerwca 2011 r. przez jednego z obrońców oskarżonych, który wskazał, że tzw. ustawa hazardowa nie była notyfikowana w Komisji Europejskiej, a jego zdaniem powinna być.
http://gospodarka.dziennik.pl/news/artykuly/428695,rzad-wygral-wojne-z-hazardem-ale-tylko-na-papierze.htmlWedług oficjalnych danych, walkę z hazardem udało się wygrać. Tymczasem rzeczywistość jest zupełnie inna. Okazuje się, że na grach zarabiają wszyscy, tylko nie państwo.
W oficjalnych danych Służby Celnej widać zapaść w każdym segmencie tradycyjnego hazardowego rynku i we wszystkich regionach Polski. Największe spadki mają automaty o niskich wygranych, czyli słynni jednoręcy bandyci. Pod koniec 2012 r. było w całej Polsce 10 973 takich urządzeń, podczas gdy rok wcześniej działało ponad 14 tys., a jeszcze w 2010 r. funkcjonowało aż 55 tys. sztuk. Mniejsze, ale jednak spadki dochodów zanotowały także salony gier na automatach i kasyna. Łącznie rok do roku cała stacjonarna branża zmniejszyła się aż o 10 proc.
Teoretycznie wszystko zgodnie z planem zawartym w nowelizacji ustawy hazardowej z 2010 r. Przewidywała ona, że do 2015 r. z krajobrazu Polski znikną w zasadzie wszystkie automaty o niskich wygranych. W efekcie co roku przewidywano mniejsze wpływy do budżetu państwa z podatku od gier. I rzeczywiście jeszcze w 2010 r. było to 1,624 mld zł. Rok później już 1,546 mld zł, a w 2012 r. miało być 1,447 mld zł. Ostatecznie jednak wpłynęło blisko 7 mln zł mniej. W tym roku założenia mówią o 1,25 mld zł.
Tyle oficjalnych danych. Te nieoficjalne pokazują zupełnie inny obraz. Owszem jednorękich jest znacznie mniej, ale za to objawiają się coraz to nowe automaty, przeróżne infokioski wykorzystywane przez zorganizowane grupy przestępcze - mówi "DGP" jeden z celników zajmujących się zwalczaniem nielegalnego hazardu.
Tak właśnie działała rozbita pod koniec kwietnia przez CBŚ grupa, która czerpała zyski ze specjalnych urządzeń elektronicznych współpracujących z serwerami internetowymi. Zatrzymano 11 osób i zabezpieczono aż 1194 terminale internetowe. Przestępcy mogli na nich zarobić nawet 150 mln zł. To pokazuje, że czarny rynek może wciąż być naprawdę spory, szczególnie że eksperymentuje z coraz to nowymi urządzeniami - dodaje celnik.
Ale to wcale nie przestępczość zorganizowana najlepiej zarabia na hazardzie. Największe kokosy zbijają legalne serwisy internetowe z e-ruletkami, e-pokerem czy e-bukmacherką. Legalne, bo choć nie zarejestrowały się w Polsce i nie płacą tutaj podatków, to działają na podstawie ustawodawstwa innych, mniej restrykcyjnych państw, a rodzimym graczom udostępniają tylko polskojęzyczne wersje swoich serwisów.
I świetnie na tym zarabiają. Jak wynika z najnowszych danych Komisji Europejskiej, rynek online gamblingu ma przed sobą złote czasy. W Europie działa już 15 tys. takich stron, a łączne przychody firm, które organizują e-hazard, w 2011 r. wyniosły na naszym kontynencie 9,3 mld euro, w 2015 r. ma to być ponad 13 mld zł. Polski wkład jest bardzo trudny do oszacowania, ponieważ nie ma w zasadzie żadnych danych o skali zjawiska.
Ostatnie szacunki sprzed wejścia w życie ustawy mówiły o 600 tys. Polaków, którzy przynajmniej okazjonalnie grali w sieci. Jeden z większych bukmacherów mówił nam, że dziś branża szacuje, że może być nawet dwa razy więcej, a na kontach zagranicznych operatorów zostawili blisko 6 mld zł. Szczególnie na kontach e-bukmacherów, którzy dali sobie radę nawet z zakazem reklamy.
Skoro nie mogą oficjalnie, to reklamują się w postaci product placementu. Jak wyliczył Pentagon Research, tylko w lutym tego roku widzowie w Polsce mogli się zetknąć np. z marką Bet-at-home.com aż 2 tys. razy. Wszystko dzięki retransmisjom zagranicznych meczy piłki nożnej. Wartość reklamowa tego przekazu: ponad 2,6 mln zł.
Zarówno Polska, jak i cała Europa Wschodnia jest w samym środku naturalnego wzrostu na rynku hazardowym. Nie potrzeba specjalnych wspomagaczy, by zainteresowanych graniem w sieci było coraz więcej - podkreśla Thomas Tzokas, dyrektor jednej z największych na świecie firm online hazardu Bwin.party.
Jedyne, co powstrzymuje większych i mniejszych graczy z tego rynku do otwartego wejścia do Polski, to właśnie ustawodawstwo i system podatkowy. My po tych kilkunastu miesiącach działania poza oficjalnym systemem uznaliśmy, że jest to dla nas zbytnio obciążające, i zdecydowaliśmy zablokować możliwość rejestrowania się nowym użytkownikom z Polski. Czekamy, aż sytuacja prawna w waszym kraju się zmieni – deklaruje Tzokas. Oczywiście Bwin od tych graczy, których nie zablokował, nigdy nie zapłacił ani złotówki podatku.
WitamWitam,
Mam do Was prośbę jako bardziej doświadczonych graczy. Szukałem w internecie na forach regulacji prawnych w Czechach dot. zakładów bukmacherskich. Jedyne co znalazłem to stwierdzenie że Praga to europejskie LAS VEGAS. A sytuacja wygląda tak, że często bywam w Czechach i zastanawiam się jak wygląda tam temat zakładów bwin, bet-at-home. W Polsce ustawa zabrania i będąc w Czechach nie łamię polskiego prawa z tym że nie mam pewności czy przypadkiem nie łamał bym prawa czeskiego. Jeśli macie jakąś wiedzę to proszę pomóżcie.
Na razie nie znalazłem informacji czy ustawa została przyjęta i jakie zmiany ona wprowadza.Czeska ustawa dotycząca hazardu online powinna pojawić się do czerwca tego roku. Takie plany wyjawił tamtejszy rząd. Przy okazji nasi ustawodawcy mogliby dużo się nauczyć od południowych kolegów.
A to dlatego, że czeskie Ministerstwo Finansów chce przygotować przepisy, które będą zgodne z prawem Unii Europejskiej. W naszym kraju, ciężko to sobie na razie wyobrazić. Zeszłoroczny projekt był źle przygotowany. Według urzędników Komisji Europejskiej występowały systematyczne błędy w dokumencie, które mogłyby być szkodliwe dla konkurencji, rozwoju technologicznego i bezpieczeństwa konsumentów.
Tamta ustawa nie brała pod uwagę gier za pomocą np. urządzeń mobilnych oraz miała poważne ograniczenia dla zagranicznych operatorów. Przypomnijmy, że wtedy chciano, aby operatorzy byli zarejestrowani w Czechach. W najnowszym projekcie powinniśmy się więc spodziewać, że takich obostrzeń nie będzie. Natomiast będzie ona przyjazna dla operatorów krajowych i zagranicznych.
http://forsal.pl/artykuly/719407,nielegalny-e-hazard-bukmacherzy-chca-cenzurowac-internet.htmlOd stycznia do marca tego roku nielegalne serwisy oferujące zakłady zarobiły 1,3 mld zł, podczas gdy legalne – ledwie 167 mln.
Rynek nielegalnego e-hazardu faktycznie ma się u nas dobrze. Zarejestrowani za granicą bukmacherzy dali sobie radę nawet z zakazem reklamy – skoro nie mogą oficjalnie i wprost, to robią to w formie product placementu. Jak wyliczył Pentagon Research, tylko w lutym tego roku widzowie zagranicznych meczów piłki nożnej w Polsce mogli zetknąć się z marką Bet-at-home.com aż 2 tys. razy. Wartość reklamowa tego przekazu to ponad 2,6 mln zł.
Ten spryt i ignorancja dla prawa ze strony nielegalnej bukmacherki kolą w oczy działających zgodnie z prawem konkurentów, którzy wnioskują o zmianę przepisów. W projekcie, jaki przekazali podkomisji sejmowej ds. nowelizacji ustawy hazardowej, domagają się „stworzenia rejestru stron internetowych podlegających blokowaniu do nich dostępu z terytorium Rzeczypospolitej Polskiej”. Rejestr ten miałby prowadzić UKE i znalazłyby się w nim także „strony internetowe zawierające treści stanowiące niedozwoloną reklamę lub promocję, lub zawierające niedozwolone informowanie o sponsorowaniu w rozumieniu niniejszej ustawy”.
– Takie rozwiązania wprowadziły Estonia, Bułgaria czy Belgia, i tam to się sprawdza – przekonuje Juroszek. Bukmacherzy chcą też zmian w opodatkowaniu hazardu. Dziś jest on obłożony 12-proc. stawką od obrotu. Wnioskują o 25 proc., ale od dochodu, przy czym 30 proc. z tego miałoby trafiać do związków sportowych. Stowarzyszenie przekonuje, że wprowadzenie takiego rozwiązania doprowadzi do tego, że zagraniczne serwisy zalegalizowałyby funkcjonowanie w Polsce albo ich użytkownicy przenieśliby się do serwisów oferowanych przez polskie firmy. Jeden i drugi scenariusz miałby przynieść wpływy z e-bukmacherki do budżetu w okolicach 100 mln zł kwartalnie. Dziś ledwie dobijają one do 7 mln zł.
A wpływy do budżetu z hazardu spadają. W 2010 r. było to ponad 1,6 mld zł, a tegoroczne założenia budżetowe mówią o 1,25 mld zł. Mimo to propozycje bukmacherów budzą kontrowersje. – Popieramy działania mające na celu ochronę graczy i przeciwdziałanie rozrostowi szarej strefy.
Jednak blokowanie dostępu do stron internetowych nie jest rozwiązaniem – uważa Jakub Głuszkiewicz, rzecznik Stowarzyszenia Wolny Poker walczącego o zmiany w regulacjach dotyczących tej gry. Jego zdaniem w ostateczności blokowanie mogłoby być stosowane w stosunku do firm, które nie chcą skorzystać z możliwości zalegalizowania działalności w Polsce. Najpierw jednak należałoby zliberalizować warunki takiej legalizacji, tzn. sprawić, aby z punktu widzenia e-hazardu były opłacalne.
– Na razie mamy sytuację, w której duże międzynarodowe firmy chcą legalnie funkcjonować, ale nikt nie zapewnił im właściwych warunków do tego – uważa Głuszkiewicz. Ponadto – jak zauważa – sięgając po tak drastyczne środki jak blokada, należy zadać sobie pytanie o efektywność takiego rozwiązania. – Przykłady krajów, gdzie zdecydowano się na filtrowanie ruchu w internecie, pokazują, że to nie działa – uważa Głuszkiewicz.
Innymi słowy, jak ktoś chce zagrać w pokera w sieci, to zawsze znajdzie na to sposób. Może zatem lepiej, aby państwo – zamiast próbować blokować mu dostęp do tego typu serwisów – po prostu przyznało się do swojej porażki i wreszcie zaczęło na hazardzie zarabiać.
To zdanie jest chyba najmądrzejsze z całego artykułu. Chociaż tyle, że część tego podatku trafiałby do sportu, a nie do łatania tuskowych dziur.przy czym 30 proc. z tego miałoby trafiać do związków sportowych.
Wreszcie jakaś sensowna propozycja. Zamiast płacić podatek od każdego zawieranego zakładu, grający byłby z niego zupełnie zwolniony a kasę przekazywałby sam bukmacher z własnego dochodu z zakładów.Wnioskują o 25 proc., ale od dochodu, przy czym 30 proc. z tego miałoby trafiać do związków sportowych.
Już są. Na przykład VPN ????Zablokowanie stron nic nie da, zawsze znajdą się inne metody wejść na stronę.
Prostytucja nie jest w Polsce uregulowana. A z reguły co nie jest zabronione to jest dozwolone. Natomiast stręczycielstwo jest karalne (art. 203-204 KK).Ps. Prostytucja też nie jest legalna ale portale typu roksa cały czas działają.
Czyli już wiemy na co wydajesz ciężko zarobione bukmacherskie pieniądze.Ps. Prostytucja też nie jest legalna ale portale typu roksa cały czas działają
Prostytucja sama w sobie nie jest nielegalna. Nielegalne jest korzystanie z usług prostytutek, ale jest to właściwie niemożliwe do wykrycia. Bo żadna służba nie może "zrobić" przestępstwa, żeby je wykryć. A zrobienie przestępstwa polega tu na zapłaceniu i odbyciu stosunku bądź innych zabaw cielesnych.Prostytucja nie jest w Polsce uregulowana. A z reguły co nie jest zabronione to jest dozwolone.
Możesz mi wskazać jakiś przepis, który stanowi, że: "Nielegalne jest korzystanie z usług prostytutek"???Prostytucja sama w sobie nie jest nielegalna. Nielegalne jest korzystanie z usług prostytutek, ale jest to właściwie niemożliwe do wykrycia. Bo żadna służba nie może "zrobić" przestępstwa, żeby je wykryć. A zrobienie przestępstwa polega tu na zapłaceniu i odbyciu stosunku bądź innych zabaw cielesnych.
Masz rację. Źle to napisałem. Samo korzystanie jest generalnie dozwolone, albo inaczej - nie opisane w prawie. Natomiast karana jest każda "pomoc" czyli sutenerstwo itp nawet w formie udzielania mieszkania, podania kontaktu itp. Tak to widzę.Możesz mi wskazać jakiś przepis, który stanowi, że: "Nielegalne jest korzystanie z usług prostytutek"??? Widzę, że zabierasz tutaj głos, jesteś bardzo pewny siebie. Więc jako fachowiec tematu pewnie podasz mi taki przepis prawa, który mówi, że korzystanie z usług prostytutek jest nielegalne.

