Prace nad tzw. ustawą antyhazardową poskutkują między innymi stworzeniem rejestru stron internetowych, do których dostęp z terytorium Polski będzie zablokowany, lub przynajmniej utrudniony. Dotąd bowiem niewiele było wiadomo na temat metod ograniczania dostępów do zasobów Sieci. Więcej światła na tę kwestię rzuca
dostępna już nowelizacja ustawy, choć nie muszą to być regulacje, które trafią do ostatecznego projektu.
Gwoli przypomnienia, ustawa przewiduje utworzenie Rejestru Domen Służących do Oferowania Gier Hazardowych Niezgodnie z Ustawą, na który trafią adresy serwisów oferujących gry hazardowe bez koncesji i spełnienia wymogów stawianych przez ustawodawcę. W zeszłym miesiącu jasnym stało się, że zamiast kojarzącej się z cenzurą informacji o blokadzie, wyświetlane będą zamiast żądanych witryn
reklamy legalnego hazardu. Niewiadomą pozostawało to, jak rząd chce blokować witryny.
Jak zauważa
Zaufana Trzecia Strona, w artykule 15f pojawił się punkt 5, który zobowiązuję dostawcę usług internetowych do
uniemożliwienia dostępu do stron (âŚ) poprzez ich usunięcie z systemów teleinformatycznych przedsiębiorców telekomunikacyjnych, służących do zamiany nazw domen internetowych na adresy IP. Zapis ten nie pozostawia zatem wątpliwości, że władza chce blokować strony na poziomie serwerów DNS.
r e k l a m a
Co jest poniekąd dobrą wiadomością dla wszystkich miłośników nielicencjonowanego internetowego hazardu, gdyż nie sposób twierdzić, aby blokada DNS-ów była szczególnie trudna do ominięcia za pomocą darmowych i legalnych sposobów. Wystarczyć powinno wykorzystanie
darmowych serwerów oferowanych np. przez Google czy OpenDNS, czy choćby zagranicznego serwera proxy. Zawsze można też po prostu skorzystać z sieci Tor.
Czy ustawa w aktualnej wersji jest wyrazem niewiedzy lub bezradności? Dla chętnych skorzystanie z powyższych rozwiązań nie będzie żadnym problemem, trudno więc mówić tutaj o szczególnej skuteczności działań prawodawców. Nie sposób także doszukiwać się znacznie większych przychodów państwa w związku z próbą zachęcania graczy do korzystania z zalegalizowanych serwisów.
Być może władza przestraszyła się nieco metki cenzora Internetu, która niewątpliwie przylgnęłaby do niej po wprowadzeniu bardziej skutecznych metod blokowania dostępu i zapewne poskutkowała spadkami poparcia wśród młodszego elektoratu. Blokada na poziomie DNS-ów może być zatem półśrodkiem â zwolennicy blokowania gier nie mogą zarzucić rządzącym bierności, zaś gracze będą musieli poświęcić zaledwie kilka minut na konfigurację przeglądarki, aby kontynuować dotychczasowe przyzwyczajenia