Jeśli KE przyczepi się do jakiegoś bzdetu, to rzecz poprawią i cały proces zakończą "sukcesem".
Chyba żeby przyczepili się do spraw kluczowych, a wtedy mają dwa wyjścia: olać KE albo ustawę pisać od nowa. Niewykluczone że oleją. Oficjalnie oczywiście będzie to wyglądać tak, że jedna strona będzie twierdzić, że proces się nie zakończył, a rząd, że zakończył. Analogicznie jak poprzednio. Ale buki będą mieć pretekst.
Dziwne jest na przykład to, że zwrócili się do MSZ o opinię w sprawie zgodności z prawem UE w ostatnim tygodniu, już po napisaniu projektu ustawy - z adnotacją "bardzo pilne"
Więc albo to był to tylko formalny wymóg i sprawdzali to już wcześniej, albo pisali co chcieli i się zgodnością nie przejmowali zbytnio.
Ja wierzę w ten rząd. W to, że zdolności do spieprzania spraw mają porównywalne do poprzedników