Wielką, tytaniczną pracę wykonuje minister Jacek Kapica i trzeba mu za nią z całego serca podziękować. Naprawdę, zero ironii. Aktualnie żaden inny polityk czy urzędnik nie robi aż tak wiele, by wreszcie odsunąć Platformę Obywatelską od władzy. Gdyby Kapica zaangażował się jeszcze mocniej, gdyby jakimś nadludzkim wysiłkiem wygospodarował dwie godziny dziennie więcej na realizowanie swojej misji, bylibyśmy bardzo wdzięczni – to dawałoby perspektywy na stratę kolejnych pięciu procent poparcia. Niech więc nie ustaje, niech prowadzi krucjatę do samego końca. Ściskamy kciuki, bo gdy inni politycy PO kuszą i nęcą, on stawia sprawę otwarcie: – Zastanów się dziesięć razy, czy chcesz na nas głosować.
Aktualnie ministerstwo finansów prowadzi akcję przeciwko osobom, które wygrały coś w internecie (średnio 1500 złotych na przestrzeni kilku lat – czyli nic). W rzeczywistości jest to raczej akcja promocyjna bukmacherów naziemnych, zarejestrowanych w Polsce i na celu ma nie wyłapanie internetowych nicponi, tylko lobbowanie na rzecz czterech firm. Wciąż trzeba mieć wielkiego pecha, by wpaść pod lupę ludzi Kapicy, ale przyznajmy szczerze, że to się zdarza. Sposób, w jaki o sprawie informuje sam minister, jasno sugeruje jednak, że nie o łapanie i karanie chodzi, ale o reklamę.
Cała ta ustawa jest groteskowa i mogła zostać napisana na kolanie tylko w takim kraju, jak
Polska – gdzie prawo tworzy się po to, by ukryć jakąś wpadkę, np. cmentarne rozmowy polityków PO. Na skutek tych rozmów mamy potworka prawnego, nielogicznego i generującego straty np. dla polskiego sportu. Do Polaków i tak docierają przekazy reklamowe, wypuszczane w ich kierunku na sto różnych sposób. Jedyny rzeczywisty efekt tej ustawy jest taki, że legalne, wielkie firmy z Unii Europejskiej nie wydają tu pieniędzy na reklamę, nie tworzą miejsc pracy, nie odprowadzają też żadnych podatków czy opłat licencyjnych, chociaż mogłyby to robić, gdyby zaproponowano normalne, rynkowe rozwiązania. Tutaj jednak powiedzonko o wylewaniu dziecka z kąpielą ma idealne zastosowanie. Nie ma przypadku w tym, że wszystkie w komplecie firmy uznały polską ustawę za tak idiotyczną, że nawet nie rozważały dostosowania się do nich. Zostali tylko ci, którzy nie mieli wyjścia.
Czy trzeba się bać obecnej zawieruchy? Najkrócej mówiąc – nie wiadomo. Kapica zamieścił wyrok, zgodnie z którym gracz został ukarany łączną karą 5500 złotych. Trzeba jednak pamiętać, że jest to wyrok nakazowy – a w Polsce tak bardzo często bywa, że sąd przyklepuje żądania służb państwowych bez zbędnej refleksji i bez wysłuchania oskarżonego. Dopiero jeśli oskarżony uzna, iż kara mu się nie należała (a o karze zostaje poinformowano listownie), wtedy rusza prawdziwy proces. I wtedy zaczynają mieć znaczenie argumenty „złapanego”. Na przykład do wyroku, który zamieścił minister na swoim Twitterze, napisano następujące odwołanie…
SPRZECIW
OD WYROKU NAKAZOWEGO
Wnoszę sprzeciw od wyroku nakazowego Sądu Rejonowego w xxxxxxxxx z dnia 02 października 2014 r. sygn. akt II K 621/14 i wnoszę o rozpoznanie sprawy na zasadach ogólnych .
Uzasadnienie
W dniu 22 września 2014 r. Hanna Buczeń – Inspektor Kontroli Skarbowej w Urzędzie Kontroli Skarbowej w Szczecinie, skierowała akt oskarżenia do Sądu Rejonowego w xxxxxxxxxx. W toku postępowania, Sąd Rejonowy w xxxxxxxxx wydał Wyrok Nakazowy uznając oskarżonego xxxxxxxxxxxxxxx za winnego popełnienia zarzucanego mu czynu i wymierzył karę grzywny w wysokości 50 stawek dziennych po 100 złotych każda.
Oskarżony analizując Wyrok Nakazowy oraz zebrany materiał dowodowy w sprawie uznał, że zebrany materiał przedstawia wyłącznie posiadanie rachunków bankowych przez oskarżonego oraz wpływy na te rachunki z tytułu gier hazardowych.
Mając na uwadze regulaminy bukmacherów działających w sieci internet oraz specyfikę gier i płatności, oskarżony stwierdza, że przedstawione przez UKS dowody wpływów na rachunki bankowe z tytułu prowadzonych gier są niewystarczające, aby mogło dojść do skazania. Oskarżony wyjaśnia, iż każdy z bukmacherów który oferuje swoje usługi w sieci internet, otwiera indywidualne konto gracza które służy do rozliczeń pomiędzy graczem a bukmacherem z tytułu wpłat zdeponowanych przez gracza, zakładów, oraz wypłat na konto bankowe (regulaminy każdego z bukmacherów dostępne są na stronach internetowych tychże podmiotów).
Do dyspozycji gracza należy czas w którym wypłaci swoje środki z konta gracza na swoje konto bankowe (art. 4.7 Regulamin konta Unibet- załącznik).
Przykładem może być zakład postawiony przez gracza w 2007 r. i którego rozstrzygnięcie odbyło się w 2008 r. W przypadku wygranej, bukmacher wypłaca wygraną na stworzone konto gracza niezwłocznie po rozstrzygnięciu zakładu. Gracz nie jest zobligowany w tym wypadku do wypłacenia wygranej na konto bankowe. Może to uczynić w dowolnym okresie np. w roku 2010.
W celu ustalenia okresu uczestnictwa w grach hazardowych oraz samej specyfiki gier, UKS mógł zwrócić się do podmiotów świadczących gry hazardowe o udostępnienie tych danych, jednakże z takiej opcji nie skorzystał (art. 7.5 regulaminu konta Unibet)
UKS nie przedstawił dowodów, że gracz faktycznie uczestniczył w grach w latach 2009-2011. Przedstawione dowody wykazują jedynie, że oskarżony otrzymywał przelewy od podmiotów świadczących gry hazardowe, lecz nie wykazują w jakim okresie faktycznie uczestniczył w grach hazardowych. Należy uznać że dowody przedstawione przez UKS nie mają wystarczającej wartości dowodowej, która pozwoliłaby na skazanie oskarżonego.
Oskarżony mając na uwadze powyższe oświadcza, że jego zdaniem w żadnym przypadku prowadzona gra nie wyczerpuje znamion przestępstwa o które został oskarżony i skazany.
Kolejnym kwestionowanym oraz kluczowym punktem jest miejsce zawierania zakładów przez sieć internet.
Oskarżony w okresie 2009-2011, nie przebywał w xxxxxxxxxx z uwagi na podjęcie studiów stacjonarnych poza miejscem stałego zameldowania. Pomimo twierdzenia UKS, że istotnym miejscem zawierania zakładów jest stałe zameldowanie, oskarżony z takim stanowiskiem UKS absolutnie się nie zgadza i uważa, że Urząd mógł się oprzeć na analizie adresów IP komputera z którego mogły być zawierane zakłady, aby stwierdzić lokalizację zawierania zakładów w celu potwierdzenia bądź wykluczenia, iż takie zakłady mogły być zawierane gdziekolwiek w Polsce lub za granicą.
Jednocześnie oskarżony uznaje, że przepisy z którego został skazany są niezgodne z przepisami Unii Europejskiej albowiem argumentem w tej sprawie jest orzecznictwo Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości („ETS”). W sprawach Gambelli (C-243/01) oraz Placanica, Palazzese, Sorricchio (C-338, 359, 360/04) ETS uznał, że legalnym firmom zagranicznym, działającym na podstawie licencji wydanej w innym kraju Unii Europejskiej, nie można zakazywać działalności w zakresie gier losowych, bądź karać je za prowadzenie działalności bez koncesji lub zezwolenia wydanych przez dane państwo członkowskie. Zakaz który jest zapisany w art. 107 par. 2 kks w związku z innymi przepisami, godziłby bezpośrednio w gwarancję swobody świadczenia usług poprzez podmioty zlokalizowane w innych państwach członkowskich. Należałoby uznać, iż zabranianie uczestnictwa w grach hazardowych organizowanych przez podmioty UE, byłoby absurdalne do przepisów o swobodnym świadczeniu usług przez te podmioty. Mając na uwadze wyższość przepisów UE nad przepisami krajowymi, oskarżony uznaje, że ten czynnik również ma wpływ iż do skazania dojść nie powinno.
Uznając że dowody które zostały przedstawione przez UKS w Szczecinie, nie są wystarczające w pełni co do skazania oskarżonego za czyny określone w akcie oskarżenia, wnoszę jak na wstępie.
Dopiero gdy sąd zapozna się z tymi argumentami, wyrok będzie mieć jakiekolwiek znaczenie. Ale szczerze wątpimy, by Kapicę to obchodziło. Co będzie za kilka lat – nieistotne. Istotna jest reklama, jaką robi naziemnym bukmacherom. A pod tym względem, trzeba to przyznać, zasłużył na solidną premię. Rozpalił ognisko i codziennie do niego dorzuca, by ludzie zaczęli się bać: inwigilujemy, śledzimy, oskarżamy, ścigamy!
Śmiało, tak właśnie róbcie.
Wybory zbliżają się wielkimi krokami, a ludzie głupi nie są i swoje wiedzą – na przykład to, że z głupiego prawa nie ma żadnych korzyści, za to sporo niedogodności. I że ścigać potraficie małych żuczków, ale nie wielkie korporacje. Tylko że na koniec głosy oddają właśnie żuczki, a nie zarządy światowych firm.
Ciekawe jest to, czy Kapica tak się zapędził w ściganiu tych, którzy jego zdaniem złamali prawo, że aż… sam je złamał? Tak twierdzi między innymi poseł Artur Górczyński, który zarzuca ministrowi w całej sprawie złamanie ustawy o ochronie danych osobowych, prawa bankowego oraz prawa telekomunikacyjnego. Ale znowu: to bez znaczenia. Bo liczy się cel reklamowy: grajcie u bukmacherów, z którymi mamy deal, bo inaczej przyjdzie wilk i was zje.
A że poseł coś tam bełkocze o jakimś prawie? Jakiś chłop chyba niedzisiejszy, z choinki się urwał…