apropos relacji. Mój znajomy siedzi w Poznaniu, ogląda sobie challengera. Od lat związany jest z obstawianiem tenisa i ogólnie z tym sportem. Powiedział, że nigdy do końca w wałki nie wierzył, ale to co widział na kortach wczoraj i dziś, przerosło wszystko. O ile wczoraj jeszcze zwycięstwo Panfila z Vassalo było wytłumaczalne, bo gościu nie ma kończącego uderzenia, a Panfil tafiał wszytsko, o ile jeszcze dało się jakoś wytłumaczyc, że wczoraj wszystkie dosłownie spotkania zakończyły się innym wynikiem niż ludzie obstawiali ( oj, gruuuuuuuuuuuba kasa wczoraj w bukach poszła na Vassalo, Zvereva, Garcie-Lopeza itd ), to dzisiejszy cyrk w wykonaniu Przysiężnego i Prodona przerósł wszystko. To już drugi wałek Polaka w tym turnieju. W pierwszej rundzie pokonał Olejniczaka, ni stąd ni z owąd łamiąc na sucho w 3 secie na 5:4. O tym mówiło się na długo przed meczem, że wygrac ma Przysiężny, kurs na niego ok 2.10. Dziś natomiast przegrywał z Prodonem 1:6, 1:4, Francuz grał świetnie, był o 5 klas lepszy...kiedy nagle całkowicie zmienił sposób gry. Zamiast świetnych zagrań n końcową linię, zaczął grac piłki takie, aby Polak mógł to skończy z łatwością. Podobno było to dośc komiczne, ale i tragiczne zarazem, bo Prodon, o wiele lepszy zawodnik po prostu dał wygrac Przysiężnemu. Spotkanie zakończyło się 1:6, 6:4, 6:4 dla Polaka, pozostał po nim wielki niesmak.
Jeśli ktoś więc gra Poznań, to polecam zaprzestac, bo dzieją się tam cuda.