Spotkanie: Serena Williams - Lucie Safarova
/Taaaaaaaa. Są takie dni w życiu żółwia ???? A serio, to przy 4:1 w II secie nie było mi do śmiechu.../
Typ: 2 (+1,5 s)@1,8
Typ: 2:1@3,75
Czy czeka nasz cyrk czy wielki mecz? Tego nie wie nikt.
Postanowilem troche pogrzebać w tenisowej historii, bo to też może być interesująca inspiracja do typowania.
Serena Williams to zwyciężczyni 19 turniejów Wielkiego Szlema: 6xAustralian Open, 5xWimbledon, 6xUs Open oraz... tylko 2x Roland.
Finałów miała jednak więcej. Oprócz tych wygranych, wystąpiła w czeterech finałach, które przegrała. Przegrywała: 2001 r. US Open z Venus Williams (2:6, 4:6), w 2004 roku z Szarapową na Wimbledonie (1:6, 4:6), 2008 roku znowu na Wimbledonie z siostrą Venus (5:7, 4:6) i na koniec, najbardziej sensacyjna porażka – finał 2011 roku US Open i porażka z Samanta Stosur (2:6, 3:6).
To wyliczenie pokazuje jej dużą skutecznoć wygrywania w meczach finałowych. 24 finały Wielkiego Szlema, z czego 19 wygranych. Jak dochodzi do finału, to zazwyczaj ten finał wygrywa....
Odrzucając mecze z Venus, bo tytuł i tak został w rodzinie, wniosek jest taki: jedynie dwie bardzo mocno bijące zawodniczki, ze świetnym serwisem mogły ograć Serenę w wielkoszlemowych finałach: Stosur i Szarapowa. Oba mecze Serena przegrała gładko, w dwóch setach. Szczególnie pamiętny mecz ze Stosur to był szok. Bum, bum i pozamiatane. Australijce wychodziło wszystko. Serena była bezradna.
Dziś jesteśmy we Francji. Tu, żeby wygrać punkt trzeba się nabiegać. Silne serwisy zwalniają i generalnie w każdy punkt trzeba włożyć sporo wysiłku. To nie przypadek, że Serenie we Francji zawsze grało się niespecjalnie, a czasami do Paryża w ogóle nie przyjeżdzała (2005, 2006 i 2011). Dwa razy tu wygrała, a 5 razy dochodziła do ćwiećfinałów. Przegrywała też w 1 i 2 rundach.
Oczywicie liczby nie grają, tenisowa historia jest pisana na naszych oczach i zdarzyć się w dzisiejszym finale może dokładnie wszystko. Wniosek jest jednak taki, i o tym trzeba pamiętać, że jak Serena dochodzi do finału, to zazwyczaj go wygrywa.
Co wydarzy się dzisiaj?
Przy pisaniu analiz meczów, w których gra Serena pojawia się zazwyczaj zdanie, że wszystko w rękach i nogach Amerykanki. Jej przewaga fizyczna nad rywalkami powoduje, że to ona albo wygrywa albo wyrzuca poszczególne piłki. Dziś jednak widzą to trochę inaczej – bardzo dużo zależy od Safarovej. Ona nie może być statystką, bo mecz się sam nie wygra. Liczę, że zagra tak, jak powinna w półfinale zagrać T. Bacsinszky (szeroko, kątowo, odważnie). Szwajcarka mnie zawiodła, ale trudno od niej wymagać cudów. Zgłupiała, został rozregulowana i zanim połapała się, o co w tym cyrku chodzi, już było po meczu.
Czeszka miała trochę czasu, żeby oswoić się z tym, co może ją czekać w finale. Gdy Serena siedziała na kozetce u turniejowego lekarza, Czeszka zagrała sobie deble i w parze z Mattek-Sands awansowała do finału. Świetnie serwowała, grała dobre kąty z głębi kortu, świetnie returnowała. Widać, że jest w gazie. Czy to jednak wystarczy?
Moim zdaniem Serena chwyta się wszystkiego, żeby za wszelką cenę wygrać. Nie jest w optymalnej formie i szuka sposobu, jak dowieźć się do zwycięstawa.
Pomijając pierwszy set w spotkaniu z T. Bacsinszky, w ktorym grała źle, Serena kolejne gemy zagrała już na swoim przyzwoitym poziomie. To Szwajcarka grała zbyt asekuracyjnie, zbyt bojaźliwie, za bardzo na środek, do rakiety Sereny...
Dziś nie przewiduję w grze Amerykanki rewolucji. Nie zagra moim zdaniem zdecydowanie lepiej, ale nie przewiduję, żeby zagrała gorzej. To mistrzyni, która poniżej pewnego poziomu nie schodzi (leczy się, koniec kabaretu, odpoczęła itd.). Dlatego wszystko zależy od Czeszki, która nie jest bez szans.
Reasumując: wielką faworytką tego meczu jest jednak Amerykanka. Doświadczenie, determinacja i siła gry, którą dysponuje, może zrobić w tym finale różnicę.
Czeszka zrobiła wielki progres, ale to jej pierwszy wielki finał i znając jej konstrukcję, może sparaliżować ją trema. Dlatego nie gram czystego zwycięstwa Safarovej. Mam obawy. Byłaby to jednak sensacja. Granie przeciw logice i statystykom. H2H to 10:0 dla Sereny.
Szukam innego typu. W pięciu meczach z 10 Lucie łapała seta. Dziś jest w życiowej formie i ten set (może pierwszy???? – wiadomo, że Serena na początku jest niemrawa), to dla niej wielka szansa. A potem, kto wie...
Jeżeli seta podczas wimbledońskiego finału złapała Agnieszka Radwańska, to jest dość prawdopodobne, że zapiszemy go dziś też na konto Czeszki.
A po cichu liczę, że Lucie utrze Serenie nochala...