Clay-court season - w drodze do Paryża
Specjalny temat dla wiosennego, pięknego okresu w tenisie clay-court season, czyli serii turniejów na europejskiej cegle. Dla wielu fanów tenisa to ulubiony okres w całym sezonie. Nie ma co się dziwić. Wiosenne wieczory i najbardziej popularna na naszym kontynencie ceglana mączka tworzą fajny klimat. Turnieje na cegle rozpoczęły się już przed dwoma tygodniami w Casablance i Houston, ale tak naprawdę inauguracja nastąpiła w ubiegłym tygodniu podczas zawodów w Monte Carlo. Tenisiści nie ruszą się już z Europy aż do Roland Garros.
W temacie możemy podsumowywać każdy tydzień zmagań na cegle, który będzie nas przybliżał do startu drugiego tegorocznego turnieju wielkoszlemowego, do którego oczywiście musimy się dobrze przygotować. O to co czeka nas przez najbliższe osiem miesięcy:
11.04.2010-18.04.2010 Monte-Carlo, Monaco (finał Rafael Nadal - Fernando Verdasco 6:0 6:1)
18.04.2010-25.04.2010 Barcelona,
Hiszpania
25.04.2010-02.05.2010 Rzym,
Włochy
02.05.2010-10.05.2010 Monachium,
Niemcy
03.05.2010-10.05.2010 Belgrad,
Serbia
03.05.2010-10.05.2010 Estoril,
Portugalia
09.05.2010-16.05.2010 Madryt,
Hiszpania
16.05.2010-22.05.2010 Düsseldorf,
Niemcy
16.05.2010-22.05.2010 Nice,
Francja
23.05.2010-06.06.2010 Paryż, Francja
Zapraszam do merytorycznej dyskusji!
----
Tenisista tygodnia: Rafael Nadal
Nie może być inaczej. Rafa pogonił 5 rywali, nie stracił seta, a oddał im wszystkim zaledwie 14 gemów! A grał z takimi tuzami jak Verdasco, Ferrero czy Ferrer. Główny faworyt Roland Garros pokazuje, że jest w wielkiej formie i będzie chciał wrócić na tron w Paryżu. Ciekawy jestem jego pojedynku z Rogerem, który starty na cegle rozpocznie w Rzymie.
Trzy największe zaskoczenia (in plus): Fernando Verdasco, David Nalbandian, Albert Monanes
Fernando w tym tygodniu pokazał kawałek dobrego tenisa. W świetnym stylu odprawił Djokovica, a w finale mimo problemów zdrowotnych dzielnie walczył z Nadalem (choć nie odzwierciedla tego w żadnym stopniu wynik). W tym sezonie na cegle będzie bardzo groźny. Kolejny, który tutaj pokazał, że nie śpi jest David Nalbandian. Wiadomo jaki potencjał ma ten gracz i w Monte Carlo pokazał, że dalej mu zależy. Z Djokovicem nie poszło, ale dawno nie grał na cegle, w dodatku był to 4 mecz w bardzo krótkim okresie czasowym, co w jego przypadku ma znaczenie. I wreszcie Albert Montanes, któremu nie wróżyłem dobrego wyniku w turnieju. Hiszpan mnie zadziwił, bo pokazał kawałek solidnego tenisa. Z głębi kortu praktycznie bezbłędny, zmieniał rytm gry, przebijał bardzo kąśliwie, a w dodatku zaskakiwał masą skutecznych dropów. Doszedł do ćwierćfinału, w którym po walce przegrał z Verdasco, ale pokazał że stać go na walkę z czołówką.
Trzy największe rozczarowania: Guillermo Garcia-Lopez, Andy Murray, Richard Gasquet
Po Hiszpanie po udanych występach w amerykańskich mastersach spodziewałem się czegoś więcej. Przegrana z Petzschnerem na cegle to moim zdaniem lekka przesada, chociaż mógł być to po prostu jego słabszy dzień? Meczu niestety nie widziałem. Słabszego dnia nie miał natomiast spisujący się już od pewnego czasu bardzo słabo Richard Gasquet. Serwis przeciętny, a z głębi kortu błąd goni błąd... Z taką grą trudno będzie coś osiągnąć na cegle. I wreszcie Andy Murray, który zapowiadał poprawę gry na cegle i na zapowiedziach się na razie kończy. Trzy gemy ugrane z przeciętnym Kohlschreiberem mówią niestety same za siebie...
Zapraszam do przedstawiania swoich spostrzeżeń z turnieju w Monte Carlo!