Ja na progresję natknąłem się przeszukując różne fora internetowe, w celu znalezienia jakichś fajnych systemów, które dawałyby maksymalną szansę na zysk. W pierwszej chwili totalnie się podpaliłem, uznałem, że to takie proste i genialne. Grę na remisy, którą tak wszędzie się zaleca, szybko odpuściłem, jakoś nie przypadło mi to do gustu i w sumie nawet realnie nie zacząłem jej grać, jednak od razu zacząłem sobie w głowie układać, że przecież można to zastosować do różnych zdarzeń. Nie podobało mi się również to, że w swoim założeniu, był to interes bardzo rozłożony w czasie. Nie interesowało mnie zarobienie kilkudziesięciu złotych, albo i mniej w kilka tygodni.
Inspiracją do moich późniejszych czynów okazała się gra- GTA San Andreas. ???? Były tam zakłady
bukmacherskie,
wyścigi konne i na tym właśnie sobie testowałem, tyle, że nie grałem faworytów, po kursach 2,0; 3,0, tylko kursy przeważnie 5,0-7,0 i to stosunkowo często wchodziło, chyba nawet częściej niż faworyci. Oczywiście stawkowanie to nie było x2, tylko w taki sposób żeby zysk był satysfakcjonujący no i szło mi super, same zyski.
Z gry przeniosłem się do rzeczywistości, wpadło mi do głowy, że w STS-ie jest możliwość grania wirtualnych zakładów no i oczywiście rozwiązywało to problem czasowy, bo wszystko odbywało się szybko. Wiedziałem, że są tam
wyścigi konne, wyścigi chartów,
żużel i
piłka nożna, ale nie przyglądałem się temu dokładnie. Początkowo chciałem grać konie, tak jak w GTA, ale w GTA koni było chyba 6, a w STS okazało się że jest ich około 15, więc to od razu odpadło. Skupiłem się na wirtualnej piłce nożnej, grałem dokładne wyniki- 2:0, był to kurs przeważnie 6-8 zł na faworyta, przy czym miało się pewność, że w meczu nie padnie więcej niż 4 bramki. No i powiem szczerze, że szło mi dobrze, zarabiałem przeważnie 15-30 zł na jednej wizycie u bukmachera, z budżetem na poziomie 150 zł. Stawki różne, zaczynałem od 2, 3 zł, początkowo nie zwiększałem, bo wysoki kurs do tego nie zmuszał, później dodawałem do poprzedniej stawki 1-3 zł, pozwalało to na grę spokojnie do 13-14 progu, ale nie miałem dokładnej reguły, bo i kursy były ruchome. Zazwyczaj kończyłem po jednej wygranej, czasem jak szybko trafiłem to grałem do kolejnej wygranej. Zaliczyłem w ten sposób kilkanaście wygranych, raczej nie było większych nerwówek, szło lekko, łatwo i przyjemnie. Pierwszy horror przydarzył mi się gdy za resztę mojego budżetu zagrałem ostatni zakład, nawet nie na zwrot, bo i tak byłem na lekkim minusie, ale udało się. Pamiętam tę ulgę, no i dało mi to dużo do myślenia.
Nie byłem już taki pewny siebie, poczułem że to balansowanie na krawędzi. Zrezygnowałem z dokładnych wyników, uznałem, że była to zbyt duża loteria, zacząłem grać na zwycięstwa faworytów, przy kursach ~2,0, oczywiście nadal były to wirtualne zakłady w STS. Musiałem zwiększyć stawki, zyski mniejsze, znacznie zmniejszyła się liczba progów, same minusy, ale grałem. Zaliczyłem kilka zwycięstw, ale w końcu przegrałem cały wyznaczony budżet. Po długim czasie, bo po dobrym roku, wróciłem z dużo większym budżetem, najpierw kilka razy wygrałem, potem mi nie szło i wycofałem się w momencie gdy byłem w ogólnym rozrachunku 50 zł w plecy, bo uznałem, że nie warto ryzykować. Okazało się, że jakbym wtedy zwiększył stawkę, a nie rezygnował to wyszedłbym na plus, no ale cóż, życie. ???? Była to moja ostatnia gra progresją, od tamtego czasu olałem te wirtualne zakłady, zresztą później okazało się, że wycofano je z punktu STS w moim mieście.
Taka moja dotychczasowa historia jeśli chodzi o progresję i jej podobne, jeśli komuś w ogóle zachce się to przeczytać. ???? Historia skromna, na niedużych stawkach, ale dużo mi wyjaśniła, dużo zmieniła w moim nastawieniu. Dobrze, że wtedy nie dysponowałem większym budżetem, bo pewnie grałbym tak długo, aż przegrałbym wszystko.
Jeśli chodzi o moje osobiste przemyślenia, na progresję trzeba mieć dobry pomysł, trzeba się zabezpieczyć przed bankructwem, nigdy nie grać za więcej niż jesteśmy w stanie wyłożyć, żeby boleśnie tego nie odczuć. Ja wolałbym rozłożyć sobie 4, 5 progów na duży zysk i w razie niepowodzenia zaczynać znów od 1, niż zwiększać stawki i ryzykować jeszcze większe straty. Dla mnie granie na upartego- nie trafiłem- podwajam stawkę, musi doprowadzić w końcu do ogromnych strat, nie ma innej drogi i tak jak już pisano w tym temacie nie raz- ryzyko nieadekwatne do potencjalnego zysku.
Co do progresji na remisy to mnie osobiście dziwi, że większość idzie na jedną drużynę i stawia wszystko na rachunek prawdopodobieństwa, biorąc pod uwagę tylko statystyki. To jest pomocne, ale tak naprawdę ma niewielkie znaczenie. Niby każda seria się kiedyś kończy, ale czy skończy się za mecz, 5, czy za 20 nigdy nie wiemy, a jakie już zdarzały się serie bez remisów to każdy wie. Poza tym na papierze wszystko wygląda fajnie, ale nerwy gdy wszystko dzieje się naprawdę są nie do opisania. Osobiście, decydując się już na progresję remisową, nie mając w tym doświadczenia, ale ucząc się na błędach innych, wolałbym grać wedle mojego przeczucia, na różne mecze, a nie jednej drużyny i myślę, że miałbym większą szansę trafić 1 remis na 7, czy 8 prób. Zresztą to się tyczy każdej progresji, mając pojęcie co obstawiamy też bardziej minimalizujemy ryzyko, a gdy patrzymy na suche statystyki to jest to bardzo loteryjne.
Obecnie gram raczej hobbystycznie, bez żadnych systemów i nastawienia na zysk, progresja jest kwestią do przemyślenia, nie wykluczam, że jeszcze się nią zajmę, ale na pewno bez takich nerwów jak kiedyś.