O te prawo jazdy to dopiero przygoda...
Ja zdalam za 2 razem.Pierwszy oblałam na końcu już,przez jakąś babe co ważyła chyba z 200kg.
Dochodziła do pasów i siatka z zakupami jej sie porwala i jakieś syfy wypadły na jezdnie,ona prawie że wyskoczyła na droge a ja z tych nerwów pomyliłam hamulec z gazem i mało co jej nie potrąciliśmy,myślałam ze ją rozszarpie ale na szczescie jechalismy z moim kursantem i on mnie uspokojił i trudno.
Najgorsze to bylo te spojrzenie egzaminatora i docinka że dobrze że na początku egzaminu nie pomyliło mi sie z której strony mam wsiąść,było to okropne.
Na drugi egzamin czekałam miesiąc,przez ten czas na wykupywałam sobie dodatkowych godzin i ćwiczyłam.
Na drugim egzaminie postanowiłam podejść na luzie i bez nerwów i zdałam bez żadnych minusów,pochwalił mnie nawet egzaminator bo powiedział że dawno nie widział aby kobieta tak pewnie prowadziła.
Bardzo z siebie dumna byłam w tedy,po wyjsciu z ośrodka szkoleniowego zrobiłam huczne przyjęcie ze znajomymi.Od czasu zrobienia prawka ani razu nie spowodowałam ze swojej winy stłuczki,kolizji,wypadku.
Raz co prawda dostałam spory,bo maxymalny mandat za prędkość bo pędziłam do Niemiec na turniej tenisowy,dostałam w tedy bilety w ostatniej chwili i miałam bardzo mało czasu na dotarcie no i stało się za Poznaniem złapali mnie cywilnym autem na kamerke,nie dość że dostałam duży mandat to zostałam zaproszona na seansik filmowy ile jechałam.Eh zdarza się na szczęście Panowie policjanci byli ok i mi jakoś szybko wypisali mandat i zdążyłam do Hamburga na czas.