Poker, black jack, ruletka i inne gry hazardowe w internecie pozostaną zakazane. Zmiana ustawy hazardowej pozwoli jednak na zakłady bukmacherskie w sieci, czyli - jak uznało Ministerstwo Finansów - miękki hazard. Zdaniem przedstawicieli branży, to jednak nie zahamuje wypierania legalnych i płacących podatki firm przez internetową, hazardową szarą strefę. Jej wartość to co najmniej 4 mld złotych.
Dziś w Sejmie zaplanowane jest trzecie czytanie projektu nowelizacji ustawy o grach hazardowych. Przyjęto ją po wybuchu
afery hazardowej, w którą zamieszani byli czołowi politycy rządzącej Platformy Obywatelskiej.
Proponowane zmiany ostro krytykują przedstawiciele firm hazardowych. Narzekają na najwyższe w Europie podatki, zaporowe
opłaty licencyjne, oraz pogwałcenie swobody gospodarczej. Ich zdaniem część zapisów zostanie zakwestionowana przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości.
Co prawda zgodnie z obowiązującymi przepisami, już teraz hazard w sieci jest zakazany, jednak brak szczegółowych zapisów uniemożliwiał jego egzekwowanie. Forsowane regulacje mają to zagwarantować, jednocześnie dokładnie określić w co jednak będzie można grać.
Zdaniem resortu finansów nowelizacja umożliwi skuteczne wyeliminowanie twardego hazardu w sieci. Jednocześnie pozwoli na wyjście z szarej strefy, oferującym w internecie zakładu
bukmacherskie.
-
Internet będzie zakazany jako forma dystrybucji hazardu, ale będzie wyjątek. Po uzyskaniu zgody ministra finansów - będzie można urządzać zakłady wzajemne - mówi
Money.pl, Sylwia Stelmachowska, rzecznik Ministerstwa Finansów. Zaznacza jednak, że będzie to obwarowane szeregiem warunków. -
Obstawiać nie będą mogli nieletni, poza tym zezwolenie na przyjmowanie zakładów za pośrednictwem jednej strony internetowej ma kosztować ponad 400 tysięcy złotych - mówi.
Na pytanie, dlaczego rząd zakazuje ruletki, black jacka czy pokera w sieci, a pozwala obstawiać na przykład wyniki meczów, czy gonitwy koni - Stelmachowska odpowiada:
- Uznaliśmy, że zakładający się, kieruje się pewną wiedzą i doświadczeniem i jest do pewnego stopnia przewidzieć wygraną. To nie jest kwestia szczęścia, czy zaprogramowanego mechanizmu, niezależna od grającego. Nie jest to twardy hazard, a poza tym nie uzależnia tak jak tamte gry.
Jak szacuje resort finansów legalizacja zakładów bukmacherskich w sieci, tylko z tytułu podatków w tym roku przyniesie budżetowi 54 mln złotych. W przyszłym roku ma to być już ponad 100 mln złotych. Zdaniem urzędników nowelizacja pozwoli wreszcie na skuteczną walkę z hazardowym podziemiem.
- Służby celne będą miały dostęp do danych telekomunikacyjnych o firmach, które nielegalnie urządzają hazard w sieci lub w nim uczestniczą. W przypadku podejrzenia popełnienia przestępstwa skarbowego, celnicy będą mogli między innymi żądać blokady ich rachunków bankowych - mówi Stelmachowska.
Hazard zakazany, ale grających coraz więcej
Liczba osób obstawiających zakłady wzajemne i biorących udział w grach hazardowych przez internet systematycznie wzrasta - wynika z szacunków udostępnionych przez Stowarzyszenia Pracodawców i Pracowników Firm Bukmacherskich.
W 2009 roku, aż około 700 tysięcy Polaków skorzystało z usług firm nielegalnie oferujących gry hazardowe i zakłady wzajemne. Oznacza to, że już 5 procent polskich użytkowników internetu uprawiało wtedy hazard w sieci.
- Dynamiczny wzrost liczby uczestników e-hazardu doskonale obrazuje to, że tylko w przypadku pokera online, w 2010 roku zagrało co najmniej 800 tysięcy osób - mówi
Money.pl Marek Oleszczuk, rzecznik prasowy stowarzyszenia.
Wzrastają jednocześnie przychody firm oferujących gry hazardowe i zakłady wzajemne przez internet. W 2009 roku szacowane były na ponad 3,2 miliarda złotych. W 2010 roku przekroczyły już 4 miliardy złotych. Dla porównania przychody bukmacherów działających tradycyjnie w zeszłym roku sięgnęły 758 mln złotych. W Ministerstwo Finansów przewiduje, że w 2012 rok branża może liczyć na szczególny wzrost przychodów. Ma to związek z Mistrzostwami Europy Euro 2012. Urzędnicy szacują, że liczba zakładów i grających może wzrosnąć aż o 30 procent.
O tym, że hazard jest u nas popularny, wynika też z badań przeprowadzonych przez CBOS. Ponad połowa Polaków (56 proc.), przed rokiem zadeklarowała, że przynajmniej raz zagrała w jedną z gier lub loterii.
Co dwudziesty Polak jest systematycznym graczem, który gra częściej niż kilka razy w miesiącu. 12 proc. z nas gra średnio raz lub co najwyżej dwa razy w miesiącu.
Przedstawiciele branży: Nowe prawo tylko wzmocni szarą strefę
- Nowe prawo wzmacnia proces przejmowania legalnego rynku zakładów bukmacherskich przez nielegalnych bukmacherów internetowych, którzy już dziś generują na rynku polskim obroty trzykrotnie wyższe od przychodów legalnego rynku - mówi Marek Oleszczuk. Jego zdaniem przyczyną tego są między innymi wyśrubowane podatki. 12 proc. stawka podatkowa od zakładów wzajemnych liczona od sumy wpłaconych stawek jest najwyższa w Europie. W większości państw europejskich stawki wahają się w granicach 5 proc.
- Stawka podatkowa w Polsce w połączeniu z nielegalną konkurencją ze strony szarej strefy sprawia, że legalna działalność bukmacherska staje się nieopłacalna. Jeżeli polskie firmy bukmacherskie, które płacą podatki w Polsce upadną, to budżet straci około 90 mln złotych rocznie, a pracy zostanie pozbawionych około 4,5 tysiąca ludzi - mówi Oleszczuk
. Stowarzyszenie apeluje o zrównanie wysokości stawek podatkowych od zakładów wzajemnych do tych, obowiązujących w większości państw Unii Europejskiej. Ponadto, jak wskazują, nielegalni nie będą musieli płacić licencji.
- Znacznie mniejsze koszty pozwalają nielegalnym na ustawianie wyższych stawek i przyciąganie wyższymi wygranymi - mówi Oleszczuk.
- Ten projekt nie uwzględnia naszych podstawowych postulatów - wtóruje mu Radosław Popiel, rzecznik Izby Gospodarczej Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych. -
Widać, że rząd nie zamierza rozwiązać problemów takich, jak potężne obciążenia podatkowe czy ograniczenia w dostępie do licencji. Bez tego branża nie ma szans na rozwój. - Traktuje się nas jako tych, którzy montują jednorękich bandytów, a my zrzeszamy też firmy, które montują np. tzw. steppery, czyli automaty, przy których de facto się tańczy. To urządzenie czysto rozrywkowe, a jest traktowane jako gra hazardowa. To nie tak powinno wyglądać - żali się Popiel
.
Przedstawiciele branży wskazują jednocześnie na niezgodność nowych regulacji z prawem unijnym. Ich zdaniem zapisy zakazujące działalność stronom internetowym, których
polska domena nie jest przypisana do polskich stron, spowoduje zaskarżenie ich do Trybunału Sprawiedliwości w Strasburgu, pod zarzutem ograniczenia swobody świadczenia usług.
- Mimo to nie ustąpimy, nowe prawo zostanie przyjęte - mówi
Money.pl, Sławomir Neumann
, poseł PO z sejmowej komisji finansów publicznych, która pracowała nad nowymi przepisami. -
Wiem o kilku wnioskach, które już wpłynęły do Trybunału, ale i tak przegłosujemy nowe przepisy i zobaczymy co zrobi Trybunał.
Neumann jednocześnie przyznaje, że europejscy sędziowie mogą zakwestionować zapisy ustawy.
- Podobnie stało się w Grecji, oni też musieli zrezygnować części przepisów zakazujących hazardu - dodaje.
Takich obaw nie ma jednak Sylwia Stelmachowska z resortu finansów
. - Projekt przesłaliśmy do Brukseli, był notyfikowany przez Komisję Europejską. Poprawiliśmy to, co nam wskazali tamtejsi urzędnicy i wszystko zgodne jest ze wspólnotowymi dyrektywami - tłumaczy
. Sęk jednak w tym, że Trybunał Sprawiedliwości jest niezawisły i może uznać inaczej.
Hazard w sieci rośnie najszybciej. Bruksela nałoży kaganiec?
Z przygotowanej przez Komisję Europejską
Zielonej Księgi wynika, że w 2008 roku dochody z legalnego hazardu w sieci osiągnęły poziom 6,16 mld euro. To 7,5 proc. całego rynku hazardu w Unii, który był warty 75,9 mld euro. Ale to właśnie internetowy hazard rozwija się najszybciej. W 2012 roku wartość rynku gier w sieci ma sięgnąć poziomu 11 mld euro. A w 2013 roku ma być dwa razy większa niż w 2008. W sumie sięgnie poziomu 12 proc. całego rynku hazardu.
Między innymi dlatego Bruksela prowadzi konsultacje, które mają uregulować rynek. Urzędnicy wskazują, że dotychczasowe przepisy nie są wystarczające. W 2006 roku na 14823 aktywnych stron www, oferujących gry hazardowe w 27 krajach UE ponad 85 proc. funkcjonowało bez jakiegokolwiek zezwolenia.
Największe przychody internetowy hazard generuje w Wielkiej Brytanii. W 2008 roku dochody z gier w sieci sięgnęły 1,9 mld euro. Oprócz Brytyjczyków do najaktywniejszych graczy należą:
Niemcy (0,7 mld euro), Włosi (0,67 mld euro), Francuzi (0,6 mld euro) i Szwedzi (0,57 mld euro). To o tyle ciekawe, że w tych krajach internetowy hazard jest bardzo restrykcyjnie regulowany.
Zdecydowanie najczęściej europejczycy grają w sieci. Ale na znaczeniu zyskiwać mają aplikacje do telefonów komórkowych i IPTV, czyli telewizja internetowa.
źródło: Zielona Księga UE w sprawie gier hazardowych oferowanych w internecie
w obrębie rynku wewnętrznego (marzec 2011, dane za 2008 r.)
Najpopularniejsze są zakłady
bukmacherskie. Mniejsza rzesza graczy odwiedza internetowe
kasyna i strony umożliwiające udział w organizowanych przez państwo loteriach, grę w pokera lub
bingo.