Pittsburgh Penguins - New York Islanders /
(-1,5 Penguins) (2.10)
Wszelkie nadzieje New York Islanders w ostatnim meczu na udane stawienie czoła faworytom z Pensylwanii wiązały się z utrzymaniem jak najdłużej czystego konta. Kiedy to założenie "wzięło w łeb" i to już w czwartej minucie (gol Beau Bennetta w przewadze liczebnej) sytuacja Wyspiarzy zaczęła się pogarszać. Na 2:0 podwyższył Pascal Dupuis, który w późniejszej fazie meczu zdobył również kolejnego gola (na 4:0).
- To tylko jedno zwycięstwo - przekonywał dziennikarzy po meczu Dupuis - Jesteśmy oczywiście szczęśliwi z dobrego startu w play-off, ale to pierwsze zwycięstwo, teraz trzeba wygrać następny mecz. Oni na pewno przeglądną nagranie i poprawią swoją grę, będzie nam trudniej to na pewno.
Rola Sidneya Crosby'ego w ostatnim spotkaniu sprowadziła się w tym spotkaniu do dopingowania swoich kolegów. Popularny zawodnik z numerem "87" mimo, że już trenuje z zespołem to już dziś go zobaczymy! W KOŃCU! i dlatego więc spodziewam się ogromnej przewagi ze strony gospodarzy. Pozostałe gwiazdy Pingwinów w ostatnim meczu skupiły się na wypracowywaniu strzeleckich okazji. Jewgienij Małkin, Jussi Jokinen i Jarome Iginla zapisali na swoim koncie po dwie asysty- ich akcje wykańczali Tanner Glass (zawodnik czwartej linii) i Kris Letang. Ten ostatni wykonał też w trakcie drugiej tercji soczysty bodiczek na Johnie Tavaresie - graczu, który miał być główną bronią Islanders. Po stronie nowojorczyków równie wybuchowym, ale nieczystym wejściem ciała wykazał się Marty Reasoner. Obrońca zaatakował kolana Jussiego Jokinena i za to zagranie dostał od sędziego karę meczu, to taki małe streszczenie napisałem odnośnie ostatniego meczu, między dwoma ekipami, ale dziś wraca Sid, choć jest po kontuzji, myślę że go kibice owocnie przywitają i wiele w meczu z działa, bo chyba każdy wie jak on się rozumuje z Malkinem.. a o resztę nie ma się co martwić.
becareful Sid! Hope you didn't rush back to soon. Hsve a feeling it is going to be very physical and maybe even dirty out there, after the last game.
Montreal Canadiens OT - Ottawa Senators (1.72)
(3:1)
Dziś mimo wszystko po raz kolejny zaufam gospodarzom, który wczorajszy mecz u siebie przegrali. Po raz pierwszy na lód wyszły w tegorocznych play-off ekipy Ottawa Senators i Montreal Canadiens. To grający w Bell Centre gospodarze byli rozstawieni z drugiego miejsca i mieli kontrolować grę, ale nie do końca wyszło im to tak, jakby sobie tego życzyli. Habs bardzo dobrze szło w ofensywie i stwarzanie sobie sytuacji podbramkowych praktycznie każdego rodzaju nie było dla nich żadną trudnością. Na drodze stanął im jednak Craig Anderson. Bramkarz Ottawy pokazał wielki kunszt broniąc 48 z 50 uderzeń. Niestety..
Korespondencyjny bój stoczyli też kandydaci do nagrody najlepszego obrońcy sezonu - P.K Subban z Montrealu i Erik Karlsson z Ottawy. Ubiegłoroczny zwycięzca tego trofeum wypadł zdecydowanie lepiej, to właśnie on wyprowadził Senatorów na prowadzenie w pierwszej tercji, przechodząc 3/4 lodowiska, a następnie przekierowując strzał partnera. Decydujące ciosy Senators zadali w ostatniej odsłonie. Jakob Silfverberg i Marc Methot uderzali na siłę, ale będący ostatnio w nie najlepszej formie Carey Price nie poradził sobie z tymi strzałami. Całość dopełnił nieco przypadkowy, ale zasłużony gol Guillaume Latendresse'a i Ottawa wygrała 4:2. Spodziewam się dziś rewanżu, dla gospodarzy i choć będą w nieco okrojonym składzie to mimo wszystko zepną się w sobie i przechylą na swoją korzyść ten mecz, 2 rundy.
Vancouver Canucks OT - San José Sharks (1.70)
(2:3 OT)
W 33. minucie Canucks w ogromnym zamieszaniu podbramkowym wyszli na prowadzenie, a gol został zapisany na konto Kevina Bieksy. Jednak już cztery minuty później Sharks doprowadzili do remisu, świetne rozegranie w power play pomiędzy Danem Boylem, Joe Pavelskim i Loganem Couturem wykorzystał ten ostatni.
Brak organizacji w grze zespołu z logiem Orek na hokejowych bluzach najbardziej widoczny był w ostatniej odsłonie. Goście sumiennie zapracowali na dwie kolejne bramki, z najbliższej odległości strzelili je Dan Boyle i Patrick Marleau. Vancouver nie zmieniło już nic w swojej mało dynamicznej postawie i jako jedyny rozstawiony zespół do tej pory przegrało swój pierwszy mecz. Ale dzisiaj są dość zmotywowani, aby na własnych śmieciach w końcu zapunktowali, bo potem już w delegacji może być znacznie trudniej.
/
Unibet !