Miały być problemy, za długi odpoczynek, a wyszło jak zwykle. W pierwszym spotkaniu Lebron James i spółka zdominowali Celtics po obu stronach parkietu i wygrali 117-104. Dzisiejszy mecz to must win dla ekipy gospodarzy. Czy Celtics będą w stanie zagrozić mistrzom i zobaczymy więcej niż 4 spotkania w tej serii?
Cavaliers po rozpoczęciu od wygrania pierwszych dwóch rund do zera nie zwalniają tempa.
13-punktowa różnica nie do końca oddaje przebieg tego spotkania. Cavs od początku kontrolowali przebieg spotkania i w żadnym momencie nie mogli czuć się zagrożenia. W pewnym momencie przewaga wynosiła nawet 28 punktów.
Bardzo dobry występ w ekipie gości zanotował trochę zapomniany Kevin Love, który zaliczył 32 punkty i 12 zbiórek.
Ojcem sukcesu był nie kto inny, a Lebron James.
Sam zawodnik mówił, że nie czuł się najlepiej po 10 meczach przerwy i że na pewno zagra lepiej w następnym spotkaniu. 38 punktów, 9 zbiórek, 7 asyst i mecz Jamesa na 3+. Zupełnie inny poziom niż reszta ligi... Celtics pozostaje tylko modlić się o łaskę Króla.
W meczu nr 1 trener Celtics próbował tak naprawdę każdego możliwego rozwiązania, jeśli chodzi o krycie Jamesa. Jak wiemy, na niewiele się to wszystko zdało. Lebron albo przestawiał mniejszych graczy tyłem do kosza (Smart), albo mijał tych wolniejszych (Olynyk). Celtics i tak uniknęli większego wymiaru kary. James trafił tylko 1 z 6 rzutów za trzy, a w tych playoffach jest wyjątkowo skuteczny zza łuku. Jedynym zawodnikiem, który zmusił Jamesa do wysiłku, był pierwszoroczniak Jaylen Brown. W meczu nr 2 rookie powinien kryć jak najwięcej Jamesa, jeśli Celtics chcą mieć szansę na zwycięstwo.
Isaiah Thomas nie traci nadziei:
,,Wierzę we wszystkich chłopaków w naszej drużynie. Nie boimy się Cavaliers. Oni nie są Monstars, a my nie gramy w Kosmicznym Meczu. To tacy sami ludzie jak my. Po prostu zagrali lepiej w meczu numer 1. Teraz my musimy postarać się bardziej i postawić się w kolejnym spotkaniu."
Optymistyczne (jeśli można doszukać się czegoś) w pierwszym spotkaniu było to, że Celtics zagrali naprawdę kiepsko. 2/16 za trzy w pierwszej połowie, słaba obrona Jamesie i jego kolegach. Rzuty w końcu muszą zacząć wpadać, a do tego Brad Stevens jest bardzo bystrym trenerem i znajdzie jakiś sposób na zatrzymanie Cavaliers.
Jednym z pomysłów trenera Celtics ma być podwajanie Jamesa. Wiemy,*ze Lebron to jeden z najlepiej podających w historii zawodników, więc może być to bardzo ryzykowne rozwiązanie. Spodziewaj się większej ilości asyst Króla, niż w poprzednim spotkaniu.
Można spodziewać się zmian w podstawowym ustawieniu Celtics. Drugą połowę w miejsce Amira Johnsona zaczął Kelly Olynyk, ale to ustawienie nie działało najlepiej. Dobre minuty zagrał Gerald Green i może Brad Stevens zrobi podobny manewr jak w serii z Chicago Bulls. Ciekawym rozwiązaniem byłoby wrzucenie do piątki Jaylena Browna, który miał dobre momenty w obronie na Lebronie Jamesie.
Statystyki:
-James zdobył minimum 30 punktów w ostatnich 7 meczach.
-Kyrie Irving miał tylko 11 punktów- najmniej w tych playoffach.
-Isaiah Thomas zaliczył minimum 10 asyst w dwóch meczach z rzędu.
-20 punktów różnicy po pierwszej w meczu nr 1 to najwyższa taka strata w historii Celtics.
Myślę, że Celtics nie zagrają już tak słabo, jak w poprzednim meczu. Nie bez powodu byli numerem jeden po sezonie regularnym. Jeśli chcą mieć jeszcze jakiekolwiek nadzieje na triumf w tej serii, muszą wygrać dzisiejsze spotkanie. Cavaliers mieli dużo momentów zagapienia się w obronie i Celtics muszą wykorzystać niesubordynację obrońców Cavs. Wstawienie Greena do piątki doda trochę shootingu, a do tego wsparcie kibiców zmotywuje gospodarzy i wyrównają stan serii.
Typy:
Isaiah Thomas +6.5 asysty 1.7 ->
ForBet
Kevin Love +18.5 punktu 1.75 ->
ForBet
Lebron James +7.5 asysty 1.75 ->
ForBet