Skład BOS:
Guards: Jrue Holiday, Derrick White, Payton Pritchard, Jaden Springer, Svi Mikhailuk
Forwards: Jayson Tatum, Jaylen Brown, Sam Hauser, Xavier Tillman Sr., Oshae Brissett
Bigs: Al Horford, Luke Kornet, Neemias Queta
Skład CLE:
Guards: Darius Garland, Donovan Mitchell, Caris LeVert, Sam Merrill
Forwards: Max Strus, Isaac Okoro, Georges Niang, Dean Wade
Bigs: Evan Mobley, Jarrett Allen
Ta seria się zbyt ciekawie nie zapowiada. Wylosowało się dla Bostonu idealnie, Cavs musieli grać 7 meczów z Orlando, wczoraj mieli szansę odpaść gdyby jeden z dwójki Wagner-Suggs dojechał (3/27 z gry tej dwójki, dramat). Wielkie jaja Mitchella, który wczoraj sam wygrał mecz dla Cleveland. Cavs w dalszym ciągu bez Allena, który ma problem z żebrami i opuścił kilka spotkań.
Boston w tej serii bez Porzingisa, który nabawił się kontuzji łydki i opuści kilka tygodni. Nie sądzę jednak, żeby Cavs mogli powstrzymać Celtów. Podopieczni Mazzulli są dużo mocniejsi koszykarsko, grają w 8-9 i nie ma potrzeby zajeżdżania pierwszej opcji, która musi oddać 30 rzutów z gry. Atak rozkłada się praktycznie na każdego zawodnika, Celtics dobrze pilnują tablic, grają twardo w obronie i Miami się o tym przekonali. Fakt, że tam sporo urazów, ale i tak Celtics nie mieli większych problemów. Przegrali jeden mecz, co zapewne stanie się także w tej serii, natomiast nie widzę Cavs stawiających się zbyt mocno w tej serii. Podopieczni Bickerstaffa kaszlą w ataku, grają mocno szarpaną koszykówkę opartą głównie na Mitchellu, którego obrońcy obwodowi Celtics w postaci White'a i Holidaya mogą spowalniać. Dużym problemem będzie Garland, który z pewnością będzie głównym celem ataku Bostończyków. Podobny case co Herro w poprzedniej serii. Brown non-stop go atakował, grał na low/high poście i po prostu pchał go pod kosz i zdobywał na nim łatwe punkty. Nie widzę większych szans dla Cavs w tej serii. Celtics in 5.
Guards: Jrue Holiday, Derrick White, Payton Pritchard, Jaden Springer, Svi Mikhailuk
Forwards: Jayson Tatum, Jaylen Brown, Sam Hauser, Xavier Tillman Sr., Oshae Brissett
Bigs: Al Horford, Luke Kornet, Neemias Queta
Skład CLE:
Guards: Darius Garland, Donovan Mitchell, Caris LeVert, Sam Merrill
Forwards: Max Strus, Isaac Okoro, Georges Niang, Dean Wade
Bigs: Evan Mobley, Jarrett Allen
Ta seria się zbyt ciekawie nie zapowiada. Wylosowało się dla Bostonu idealnie, Cavs musieli grać 7 meczów z Orlando, wczoraj mieli szansę odpaść gdyby jeden z dwójki Wagner-Suggs dojechał (3/27 z gry tej dwójki, dramat). Wielkie jaja Mitchella, który wczoraj sam wygrał mecz dla Cleveland. Cavs w dalszym ciągu bez Allena, który ma problem z żebrami i opuścił kilka spotkań.
Boston w tej serii bez Porzingisa, który nabawił się kontuzji łydki i opuści kilka tygodni. Nie sądzę jednak, żeby Cavs mogli powstrzymać Celtów. Podopieczni Mazzulli są dużo mocniejsi koszykarsko, grają w 8-9 i nie ma potrzeby zajeżdżania pierwszej opcji, która musi oddać 30 rzutów z gry. Atak rozkłada się praktycznie na każdego zawodnika, Celtics dobrze pilnują tablic, grają twardo w obronie i Miami się o tym przekonali. Fakt, że tam sporo urazów, ale i tak Celtics nie mieli większych problemów. Przegrali jeden mecz, co zapewne stanie się także w tej serii, natomiast nie widzę Cavs stawiających się zbyt mocno w tej serii. Podopieczni Bickerstaffa kaszlą w ataku, grają mocno szarpaną koszykówkę opartą głównie na Mitchellu, którego obrońcy obwodowi Celtics w postaci White'a i Holidaya mogą spowalniać. Dużym problemem będzie Garland, który z pewnością będzie głównym celem ataku Bostończyków. Podobny case co Herro w poprzedniej serii. Brown non-stop go atakował, grał na low/high poście i po prostu pchał go pod kosz i zdobywał na nim łatwe punkty. Nie widzę większych szans dla Cavs w tej serii. Celtics in 5.