>>>BETFAN - TRIUMF BONUSA NAD BOOSTEM <<<<
>>> BETCLIC - ZAKŁAD BEZ RYZYKA DO 50 ZŁ + GRA BEZ PODATKU!<<<
>>> FUKSIARZ - ZERO RYZYKA 100% DO 50 ZŁ. ZWROT W GOTÓWCE!<<<

NBA 2010/11 - ciekawostki , pytania i rozmowy na temat NBA

Status
Zamknięty.
.kb 31

.kb

Użytkownik
New Orleans Hornets i Toronto Raptors dokonali wymiany pięciu zawodników. Peja Stojakovic po niespełna pięciu latach gry pożegnał się z Nowym Orleanem i wyląduje w Toronto. Bałkański snajper najlepsze lata gry ma już za sobą, ale jego wart 14.3 mln dolarów kontrakt nadal może być dobrą przynętą. To druga wymiana pomiędzy tymi klubami w ostatnich czterech miesiącach.

Hornets oddali do Raptors Stojakovica i obrońcę Jerryda Baylessa. W zamian nad deltę rzeki Mississippi trafili dwaj rozgrywający Jarrett Jack i Marcus Banks oraz środkowy David Andersen.

http://sport.wp.pl/kat,1719,sr01,rss,title,Stojakovic-wymieniony-do-Raptors,utm_medium,twitter,utm_source,twitterfeed,wid,12871146,nba_wiadomosc.html

Niestety wyglada to na potwierdzona informacje... Napisalem niestety, bo wg mnie to strasznie glupi ruch ze strony Hornets. W ten sposob w ogole sie nie wzmacniaja. Potrzebowali przede wszystkim kogos pod kosz, a dostali... Davida Andersena, czyli kolesia ktory nie powinien grac w NBA. Udowodnil to w poprzednim sezonie w ktorym nie przebil sie do rotacji w klubie, ktory gral praktycznie caly sezon bez centra. Teoretycznie najlepszym zawodnikiem w tej wymianie jest Jarret Jack i bylby powaznym wzmocnieniem w wiekszosci druzyn NBA, ale akurat nie w Hornets. Tutaj bedzie mogl liczyc na kilka minut jako zmiennik Paula + troche wiecej jako zmiennik Belinelliego (i tym samym bedzie je zabieral utalentowanemu Marcusowi Thorntonowi). Z kontraktu Peji mozna bylo wyciagnac duzo wiecej.
 
kudlaty089 250

kudlaty089

Forum VIP
To co robi w ostatnich meczach Griffin to przechodzi pojęcie. Jak na gościa, który mierzy 208 cm to ma niesamowitą dynamikę i atletyczność. Te footworki w jego wykonaniu są kapitalne. No może za bardzo mu słodzę, ale dawno nikogo nie oglądałem w NBA z takim zaciekawieniem i zainteresowaniem. Dla tego gościa warto zarwać 3h spania. Ogólnie w LAC jest fajna ekipa, bo wokół Griffina i Gordona można zbudować niezły zespół. Tylko te kontrakty Davisa i złamasa Kamana. Eh.
Na koniec czysta poezja.
http://www.youtube.com/watch?v=GXZ0sTmEKDw
 
levy42 3,9K

levy42

Użytkownik
Właśnie jestem świeżo po sesji na youtube z dunkami i nie tylko Griffina i jestem pod wrażeniem również. Należę jednak do tych fanów NBA,którzy nie mają C+ i nie zarywam nocek,żeby obejrzeć w necie na żywo(kiepska jakość i komfort,rozumiecie) jakiś mecz. Griffin mnie jednak zaciekawił,tak szukam pamięcią który z wysokich graczy potrafił tak zapakować z góry,a jednocześnie wykończyć akcje rzutem z bliskiego dystansu po kilku zwodach,zatrzymaniu.Naprawdę zapowiada się kawał zawodnika. Howard może i wyższy,ale niedługo jego &quot;gwiazda&quot;zblednie przy Blake&#39;u według mnie.Chętnie poczytam Waszych opinii o tym graczu.
 
B 0

baran

Użytkownik
no tak, Clippersi mają od lat drużynę która jest w dole tabeli i z której się większość śmieję ale teraz przynajmniej mają Blake&#39;a i mogą się nim szczycić bo jest po prostu NIESAMOWITY nie dość że szybko biega do kontr to jeszcze potrafi je wykończyć w bardzo efektownym stylu, w dodatku potrafi podać do partnerów po podwojeniu, biorąc pod uwage że w Clippers nie ma zbyt wielu dobrych strzelców jego 2,5 asysty robi wrażenie, musi jeszcze popracować nad rzutem z półdystansu ale to dopiero rookie więc ma jeszcze czas. Blake ostatnio powiedział że wie o tym że ciągle negatywnie mówi sie o Clippers i ma nadzieje że ludzie zmienią ten tok myślenia, no cóż bilans mają jaki mają ale to młody zespół z perspektywami na przyszłość, muszą się tylko pozbyć Barona D. piątka: Bledsoe-Gordon-Aminu-Blake-Jordan może być, niech się ogrywają, mają czas, najstarszy zawodnik ma 22 lata, wiadomo będą zbierać baty teraz ale za kilka lat kto wie... oklahoma też ostro zbierała baty kilka sezonów temu a teraz ? niektórzy widzą w nich nawet drużyna która może pokonać LAL
 
j.will 150

j.will

Użytkownik
kilka sezonow temu to okc nie istniala jeszcze

Jacques : // Wiadomo, że koledze chodzi o Sonics, których kontynuatorami są Thunder. Zresztą dwa lata temu OKC też zbierało baty.
 
levy42 3,9K

levy42

Użytkownik
no tak, Clippersi mają od lat drużynę która jest w dole tabeli i z której się większość śmieję ale teraz przynajmniej mają Blake&#39;a i mogą się nim szczycić bo jest po prostu NIESAMOWITY nie dość że szybko biega do kontr to jeszcze potrafi je wykończyć w bardzo efektownym stylu, w dodatku potrafi podać do partnerów po podwojeniu, biorąc pod uwage że w Clippers nie ma zbyt wielu dobrych strzelców jego 2,5 asysty robi wrażenie, musi jeszcze popracować nad rzutem z półdystansu ale to dopiero rookie więc ma jeszcze czas. Blake ostatnio powiedział że wie o tym że ciągle negatywnie mówi sie o Clippers i ma nadzieje że ludzie zmienią ten tok myślenia, no cóż bilans mają jaki mają ale to młody zespół z perspektywami na przyszłość, muszą się tylko pozbyć Barona D. piątka: Bledsoe-Gordon-Aminu-Blake-Jordan może być, niech się ogrywają, mają czas, najstarszy zawodnik ma 22 lata, wiadomo będą zbierać baty teraz ale za kilka lat kto wie... oklahoma też ostro zbierała baty kilka sezonów temu a teraz ? niektórzy widzą w nich nawet drużyna która może pokonać LAL
Wiem,że po jednym meczu nie powinno się wyciągać wniosków zbyt głebokich,ale udało mi się wczoraj obejrzeć mecz Clippers-Jazz. I stwierdzam,że jednak LA to beznadziejna drużyna na razie,zero pomysłu na grę,poza graniem na Griffina. W 1.połowie jeszcze to dało efekt,ale Jazzmani w 3 kwarcie gdy tylko się trochę przyłożyli do obrony to Clippersi nie istnieli. Co nie zmienia faktu,że za 2-3 sezony mogą być w czołówce NBA;)
 
Baqu 865,6K

Baqu

Forum VIP
Kibol po amerykańsku

Niespotykanego w USA seansu nienawiści doświadczył w Cleveland LeBron James podczas meczu NBA Cavaliers - Miami Heat. Policja i ochrona interweniowały w kilkudziesięciu przypadkach, kilku widzów zostało wyprowadzonych z trybun


To może był połączenie sylwestra, SuperBowl i apokalipsy - ostrzegał przed meczem lokalny &quot;The Plain Dealer&quot;. James, 26-letni gwiazdor, który spędził w Cavs poprzednie siedem sezonów i - jak sam przyznał - z 18-letniego dziecka stał się tam mężczyzną, wracał do Cleveland po raz pierwszy jako koszykarz Heat.

Lipcową decyzję bohatera miasta, a nawet całego stanu Ohio o podpisaniu kontraktu z drużyną z Florydy odebrano w Cleveland jako oszustwo, zdradę, przyznanie się do własnej słabości. Koszykarz, który obiecał, że zamieni słabiutkich Cavs w zespół mistrzowski, wyzwaniu nie sprostał i wybrał drogę łatwiejszą - dołączył do gwiazd w Miami, tworząc z Dwyane&#39;em Wade&#39;em i Chrishem Boshem Dream Team. Dla prowincjalnego Cleveland, który w USA uchodzi za odpowiednik naszego Wąchocka, był to policzek i rysa na honorze.

Na przyjazd Jamesa do Cleveland czekali nie tylko lokalni kibice, ale cała Ameryka. - To będzie brutalne przywitanie - prorokował prezydent USA Barack Obama, mając na myśli reakcję trybun, a nie wydarzenia na boisku. To, że sportową analizą meczu zajmowali się tylko zapaleńcy, a przewidywanie tego, jak zachowają się kibice, pochłonęło największe media, było znaczące.

Cavs, władze miasta, ale też NBA, która uważnie dba o image ligi przyjaznej społeczeństwu, w obawie przed zamieszkami na trybunach przedsięwzięły specjalne środki bezpieczeństwa. Wchodzących do hali badano wykrywaczami metalu, wzmocniono ochronę wokół ławki gości, ubrani po cywilnemu ochroniarze usiedli na trybunach. Już przed halą jeden z policjantów udaremnił protest kibica, który próbował spalić koszulkę Jamesa.

W Quicken Loans Arena nie sprzedawano napojów w plastikowych butelkach, a przed wejściem konfiskowano koszulki i plakaty z nieprzyzwoitymi hasłami - np. takie, w których nad logo klubu z Miami zamiast &quot;Heat&quot; napisano &quot;Hate&quot; (nienawiść). Na trybunach pojawił się jednak bolesny dla Jamesa plakat z napisem &quot;Jaki ojciec, taki syn&quot; - bolesny, bo ojciec koszykarza, kryminalista, opuścił rodzinę, gdy LeBron był mały.

Sito przy wejściu miało jednak dziury, a na dodatek żadnego wpływu na kilkanaście tysięcy gardeł na trybunach. Fani Cavs buczeli za każdym razem, kiedy James dostawał piłkę, często skandowali &quot;Akron cię nienawidzi!&quot;. Akron, czyli rodzinna miejscowość koszykarza położona niedaleko od Cleveland. &quot;Tak, nienawidzimy cię&quot; - krzyczeli potem kibice. Ośmiu z nich ustawiało się tak, że litery na ich koszulkach tworzyły napis &quot;Betrayed&quot;, czyli zdradzeni. Z relacji dziennikarzy wynika, że pod adresem Jamesa zdarzały się także okrzyki niecenzuralne.

Gwiazdor presję wytrzymał doskonale - w pierwszej kwarcie niemal w pojedynkę odrobił straty i wyprowadził Heat na prowadzenie, w trzeciej dobił swój były zespół fantastyczną serią punktową. W pewnym momencie pokiwał głową do taktu &quot;Akron cię nienawidzi!&quot;, a potem trafił niesamowity rzut z rogu boiska. Zdobył aż 38 punktów, nie miał żadnej straty. Heat rozgromili Cavs 118:90.

Bilans z trybun? Ręcznik i bateria lecące w stronę siedzącego na ławce Jamesa, aresztowanie jednego fana za niecenzuralne okrzyki i gesty, wyrzucenie z trybun kilku kolejnych. Klub przyznał się też do 36 skonfiskowanych koszulek i plakatów z nieprzyzwoitymi treściami, a dziennikarze wychwycili jedną szarpaninę, w której fan w koszulce Heat został oblany piwem z kilkunastu kubków.

W porównaniu z europejskimi stadionami, gdzie podczas meczów piłki nożnej zdarzają się bójki chuliganów, odpalanie rac, a nawet - jak w przypadku kiboli Interu Mediolan - zrzucenie skutera na niższą trybunę, w Cleveland nie wydarzyło się nic strasznego. Jeśli jednak odnieść czwartkowe zachowania do typowych w halach NBA, gdzie kibice najczęściej kojarzą się z wielbicielami popcornu średnio zainteresowanymi wydarzeniami na boisku, mecz Cavs - Heat był przypadkiem skrajnym.

Z drugiej strony - jednostkowym i dlatego amerykańscy dziennikarze seans nienawiści w Cleveland potraktowali raczej jako ciekawostkę i kronikarsko go relacjonowali, niż jednoznacznie potępili. Przypadek LeBrona, Cleveland i Miami jest w skali ligi bez precedensu. Gwiazdy w szczycie możliwości kluby już zmieniały (np. Shaquille O&#39;Neal czy Charles Barkley), ale żadna z nich nie była traktowana tak, jak James w Cleveland.

Ale już felietonista ESPN Rick Reilly pisał ostatnio o futbolowej NFL: &quot;Na waszym miejscu nie zabierałbym na mecz dziecka, tylko Manny&#39;ego Pacquiao. Stadiony NFL są z roku na rok coraz bardziej niebezpieczne&quot;.

autor: Łukasz Cegliński
 
D 3,2K

dawczan

Użytkownik
http://probasket.pl/news/shaq-razem-z-iversonem-w-turcji-36480
Jeśli Seref Yalcin, generalny menadżer Besiktasu Cola Turka Stambuł, nie jest kłamcą to istnieje dość spora szansa na to, że Shaquille O&#39;Neal pójdzie śladem Allena Iversona i w przyszłym roku będzie jego klubowym kolegą w Besiktasie.
Yalcin twierdzi, że podczas swojej niedawnej wizyty w USA, spotkał się z Shaq&#39;iem a ten miał powiedzieć: &quot;W tym sezonie chcę sięgnąć po mistrzostwo z Bostonem ale w przyszłym roku wybieram się do Turcji.&quot;
&quot;Ludzie mogą w to nie wierzyć ale ja wiem, że są na to duże szanse.&quot; - mówi Yalcin.
Z formalnego punktu widzenia nic nie będzie stać na przeszkodzie by Shaq po byciu &quot;Wielkim Kaktusem&quot;, &quot;Wielką Koniczynką&quot; stał się w Turcji &quot;Wielkim Kebabem&quot;. Jego dwuletni kontrakt z Celtami skonstruowany jest tak, że drugi rok umowy jest opcją samego zawodnika. Na stole leżeć będzie $1.4 mln czyli stawka jaką bez problemów da się wynegocjować po tej stronie Atlantyku.
Biorąc pod uwagę, że rozgrywki 2011/2012 wciąż wiszą na włosku w związku z coraz realniej rysującą się groźbą lockoutu, możemy latem przyszłego roku być świadkami przepływu sporej części wolnych graczy z NBA do Europy.
W przypadku Shaq&#39;a jednak pieniądze nie będą czynnikiem decydującym. Przyszły członek Galerii Sław, jeden z najbardziej dominujących graczy w historii tej gry na zawodowych parkietach zarobił bowiem blisko $300 mln nie licząc umów reklamowych.
Wydaje się wiec, że szansa na jego wielki przyjazd do Turcji pojawi się tylko wtedy gdy przyszły sezon faktycznie zostanie odwołany.
Ciężko jest mi wyobrazić sobie legendę NBA walczącą gdzieś w maleńkich, zatłoczonych halach w głębokiej Turcji czy nawet znajdującego w sobie na tyle motywacji by w wieku blisko 40 lat walczyć o mistrzostwo Euroligi.
Jeśli rozgrywki ruszą, nawet z kilkumiesięcznym poślizgiem to najprawdopodobniej Shaq wypełni swoją umowę z Bostonem i zakończy swoją wspaniałą karierę.
Za pewne typowa plotka, ale byłoby wesoło w Istambule :]
 
D 3,2K

dawczan

Użytkownik
George Karl. Siódmy wspaniały
Może nie każdy jeszcze wie. Karl odniósł 1000 zwycięstwo w NBA. Sukces warty odnotowania. Dokonał tego jako 7 trener w NBA.
http://www.sport.pl/koszykowka/1,65086,8802703,NBA__George_Karl__Siodmy_wspanialy.html
Liczy się postęp zespołu, a nie to ile meczów wygrałem - mówi George Karl. Po wygranym przez jego Denver Nuggets meczu z Toronto Raptors ma na swoim koncie 1000 zwycięstw w lidze NBA. Przed nim dokonało tego jeszcze sześciu innych trenerów.
Karl do osiągnięcia magicznego tysiąca podchodził trzy razy. Najpierw nie powiodło mu się w Charlotte, gdzie jego Nuggets minimalnie ulegli 98:100, dzień później nie sprostali Boston Celtics (89:105), choć wcześniej wygrali siedem kolejnych spotkań. Dopiero za trzecim razem, w sobotę w Toronto przeciwko Raptors, Karl dokonał tego, co udało się jeszcze tylko sześciu innym trenerom - wygrał 1000 meczów w sezonie zasadniczym ligi NBA. Przed Karlem w klubie &quot;1000&quot; znaleźli się: Don Nelson, Lenny Wilkens, Pat Riley, Jerry Sloan, Phil Jackson i Larry Brown.
Jak pisze Fran Bilebury, dziennikarz NBA.com, obecnemu trenerowi Nuggets było o wiele trudniej dojść do magicznej liczby &quot;1000&quot; niż sześciu jego słynnym poprzednikom. I nie chodzi wcale tylko o problemy zdrowotne Karla czy zawirowania w życiu osobistym, ale także dość wyboistą karierę trenerską.
Swój pierwszy zespół NBA objął 26 lat. W 1984 roku został trenerem Cavaliers i zaczął od 19. porażek w 21. meczach. Wielu widziało go już na bezrobociu, ale mimo fatalnego początku, po serii zwycięstw w dalszej części sezonu, wprowadził drużynę do play-off. Później prowadził Warriors, z którymi w 1988 roku rozstał się, bo władze klubu zdecydowały się w trakcie sezonu dokonać wymiany, w wyniku której z drużyny odeszło trzech z czterech najlepszych strzelców. Na dwa sezony trafił do Europy, prowadził Real Madryt, ale większych sukcesów nie odniósł.
Później była wielka przygoda z Seattle, których w 1996 roku doprowadził do finału NBA (przegrali w sześciu meczach z Bulls), lukratywny kontrakt z Milwaukee Bucks, a następnie chwila na stanowisku komentatorskim. Od 27 stycznia 2005 roku prowadzi Denver Nuggets, z którymi przekroczył granicę 800., 900. i w piątek tysiąca zwycięstw. - Czy myślałem o tym kiedykolwiek? Nie, nigdy. Miałem problem, żeby to ogarnąć - przyznał Karl. Jeszcze przed końcową syreną kibice Raptors siedzący w pierwszym rzędzie gratulowali, a tuż po zakończeniu meczu utonął w objęciach swoich koszykarzy.
- To wspaniałe uczucie, ale przede wszystkim okazja, bym mógł wreszcie podziękować wszystkim tym, którzy mnie wspierali, a gdy trzeba było kopali w tyłek. Zawodnikom, rodzinie i wszystkim, którzy dali mi szansę. Bez tego nie osiągniesz nic - mówił w rozmowie z ESPN.
&quot;Zwycięzca na boisku i poza nim&quot;- tak o Karlu pisze &quot;Boston Herald&quot; i przypomina wyczerpującą walkę trenera z nowotworem. Już drugim. Wcześniej z tą straszliwą chorobą zmagał się jego syn, Coby. U George&#39;a najpierw zdiagnozowano raka prostaty (2005 rok), później raka krtani. Chemioterapia, naświetlania i długie leczenie dla wielu jest końcem świata. Nie dla Karla. - To był znak, że coś nie tak jest z moim życiem. Rak jest ogromnym wyzwaniem, ale także wielką szansą. Podczas pobytów w szpitalach poznałem wiele osób, których wola walki z chorobą przypominała mi największych sportowców - mówi Karl, który z powodu leczenia opuścił ostatni miesiąc sezonu zasadniczego i play-off w poprzednim sezonie.
Niewielu jest trenerów, którzy wygrali blisko 60 procent meczów. Doc Rivers, szkoleniowiec Boston Celtics, uważa, że Karl to prawdziwy skarb. Ulubieniec mediów i zawodników. Zawsze mówi, co myśli, nie owija w bawełnę, ale ma też ogromne poczucie humoru.
- Porażki mnie martwią, ale to nie koniec świata. W życiu mam trzy priorytety: Bóg, rodzina i chcę &quot;skopać tyłek&quot; rakowi - mówi Karl, który na liście wszechczasów goni Larry&#39;ego Browna. Trener Bobcats, prywatnie dobry znajomy Karla, ma 97 zwycięstw więcej. Liderem klasyfikacji jest Don Nelson, który do ubiegłego sezonu prowadził Golden State Warriors. Jego licznik zwycięstw zatrzymał się na liczbie 1335.
Siedmiu wspaniałych (trenerów) wg liczby zwycięstw:*
Don Nelson 1 335
Lenny Wilkens 1 332
Pat Riley 1 210
Jerry Sloan 1 207
Phil Jackson 1 114
Larry Brown 1 097
George Karl 1000
*-stan na 11 grudnia 2010
 
wegorz 0

wegorz

Użytkownik
Mam pytanie do bardziej doświadczonych typerów. Ponieważ dopiero zaczynam przygode z NBA a mecz New Jersey Nets - Philadelphia 76ers wydaje mi sie bardzo ciekawy ponieważ Philadelphia bardzo dobrze spisuje się w poprzednich meczach. Z tym że jest to mecz na wyjeździe i całkiem inaczej na pewno niż u siebie. Prosze o jakieś porady z góry dziękuje ????

w dziale NBA dziisaj troszkę zostało napisane
▶ http://forum.bukmacherskie.com/f273/
Baqu
 
Baqu 865,6K

Baqu

Forum VIP
Dziura w łokciu Davida Lee


David Lee ma dziurę w łokciu - to efekt przypadkowego zderzenia z Wilsonem Chandlerem. Fragment zęba Chandlera utkwił w łokciu Lee, do rany wdarło się zakażenie, potrzebne były dwie operacje. - Gdyby leczenie nie zadziałało, musieliby mi odciąć fragment skóry od bicepsa aż do przedramienia, a także wyciąć mięśnie. Dowiedziałem się, że lepiej zostać ugryzionym przez psa chorego na wściekliznę niż przez człowieka - mówi Lee.

10 listopada w trzeciej kwarcie meczu pomiędzy New York Knicks a Golden State Wariors w Madison Square Garden podczas walki o zbiórkę David Lee przypadkowo uderzył łokciem w szczękę Wilsona Chandlera. Fragment zęba Chandlera utkwił w łokciu Lee, ale na tym problemy podkoszowego Warriors się nie skończyły.


Do rany wdało się zakażenie, infekcja dostała się także pod skórę. Jego ramię urosło, według relacji bloga &quot;Inside the Warriors&quot;, do rozmiarów grejpfruta. Potrzebne były dwie operacje, by wyczyścić ranę. Musiał opuścić osiem spotkań (jego drużyna wygrała tylko jeden z nich).

- Okropnie się bałem. Długo nie mogli znaleźć właściwego antybiotyku. Podawali mi naprawdę mocne leki, ale nic nie działało - opowiadał o urazie Lee. - Gdyby leczenie nie zadziałało, musieliby mi odciąć fragment skóry od bicepsa aż do przedramienia, a także wyciąć mięśnie. Dowiedziałem się, że lepiej zostać ugryzionym przez psa chorego na wściekliznę niż przez człowieka - tłumaczył Lee.

Opowieść koszykarza potwierdza doktor Bill Maloney, ordynator oddziału chirurgii w Stanford. Mówi, że jama ustna &quot;to bardzo brudne miejsce&quot;. - Ślina zawiera 50 rodzajów różnych bakterii, na jeden milimetr kwadratowy przypada 100 milionów mikrobów - mówi Maloney. To dlatego tak wiele ugryzień przez człowieka (najczęściej przypadkowych jak zderzenie Lee z Chandlerem) kończy się bardzo poważnie.

Lee do gry wrócił po ponad dwóch tygodniach. Z początku grał w specjalnej opasce zasłaniającej ranę. W poniedziałek w meczu przeciwko Utah Jazz wystąpił po raz pierwszy bez opaski, a kibicom ukazała się sporych rozmiarów dziura w łokciu.

- Boli mnie czasem okropnie. Po jednym z meczów lała mi się krew. Rana słabo się goi, bo przecież cały czas gram. Ale jeśli mam do wyboru siedzieć lub grać, wybieram granie - mówi Lee.

źródło
 
mat3uszx 3

mat3uszx

Użytkownik
Kobe Bryant rozzłościł Ormian​


Lider Los Angeles Lakers Kobe Bryant naraził się Ormianom zamieszkującym Kalifornię. Wszystko za sprawą kontraktu reklamowego zawodnika z tureckimi liniami lotniczymi. 700 tysięcy amerykańskich Ormian zapowiada bojkot gwiazdy NBA.

Od przyszłego roku Bryant będzie przez dwa lata twarzą ogólnoświatowej reklamy tureckiego przewoźnika, który w marcu uruchamia bezpośrednie połączenia na trasie Los Angeles - Stambuł.

&quot;Turcja to kraj słynący ze wspaniałej przyrody i tysiąca lat kulturowego dziedzictwa. Jestem dumny ze współpracy z Turkish Airlines&quot; - mówi Bryant w reklamie zamieszczonej na stronie internetowej linii lotniczej.

To oświadczenie wzburzyło ponad 700 tysięcy Ormian zamieszkujących okolice Los Angeles. Dyrektor wykonawczy Armeńskiego Związku w USA Aram Hamparian powiedział, że gwiazda NBA powinna przemyśleć słowa wypowiadane w reklamie tureckich linii.

Napięte stosunki Turcji z Armienią to wynik pogromów Ormian zamieszkujących ten kraj w latach 1915-1917. Historycy szacują, że życie straciło około 1,5 mln ludzi. Władze tureckie kwestionują te dane, nie przyznają się do ludobójstwa, twierdzą także, że zginęło 300 tysięcy Ormian z... powodu wojny domowej.

źródło
 
J 3,9K

jacques

Forum VIP
Fot. Duane Burleson AP



Jak podał Adrian Wojnarowski z serwisu Yahoo.com Orlando Magic są bardzo bliscy pozyskania z Washington Wizards Gilberta Arenasa. Transfer ma być przeprowadzony jeszcze w ten weekend i w wymianie mógłby wziąć m.in. Marcin Gortat. O polskiego środkowego w ostatnim tygodniu pytali także przedstawiciele Houston Rockets i Portland Trail Blazers.



Magic, którzy przegrali pięć z ostatnich sześciu meczów, potrzebują zmian. Generalny menedżer klubu z Florydy Otis Smith powiedział ostatnio, że pewny miejsca w składzie może być tylko Dwight Howard. Reszta może zostać wymieniona. Od kilku dni Magic szukają intensywnie możliwości wzmocnień poprzez wymianę z inną drużyną.
Jak twierdzi serwis Yahoo rozmowy pomiędzy klubami z Orlando i Waszyngtonu są bardzo zaawansowane, a transfer ma zostać sfinalizowany na dniach. W tej chwili nie jest jeszcze jasne, kto pójdzie do Wizards w zamian za Arenasa. Wojnarowski przewiduje dwa scenariusze. W pierwszym do Waszyngtonu przeszedłby Vince Carter i kilka mniejszych kontraktów. Drugi przewiduje oddanie Marcina Gortata i kilku zawodników z dłuższymi umowami np. Mickaela Pietrusa i J.J Redicka.
Arenas ma jeszcze ważną cztery lata umowę na 60 mln dolarów. Jest solidnym strzelcem, ale także zawodnikiem sprawiającym problemy wychowawcze. Większą część poprzedniego sezonu nie grał, po tym jak został zawieszony przez ligę za przyniesienie broni palnej do szatni swojego zespołu. W tym sezonie, choć jest najlepszym strzelcem drużyny, musiał usunąć się w cień, bo centralną postacią Wizards stał się wybrany w pierwszej rundzie draftu John Wall.
Arenas niemiałby większych problemów z aklimatyzacją w Orlando, bo współpracował już z Otisem Smithem w Golden State Warriors na początku wieku. Serwis Yahoo pisze nawet, że Smith był przyjacielem i mentorem dla rozpoczynającego karierę w NBA Arenasa.
Serwis pisze także, że Gortatem interesowały się w ostatnim tygodniu kluby z Houston i Portland. Oba zespoły maja problemy z wysokimi - Rockets do końca sezonu stracili chińskiego olbrzyma Yao Minga (kontuzja), a Blazers kolejny sezon z rzędu nie mogą korzystać z usług Grega Odena, który ma ciągłe problemy z urazami.
We wszystkich trzech klubach (Wizards, Rockets i Blazers) Gortat grałby o wiele więcej niż w Orlando i byłby ważną postacią, ale największe szanse na grę w pierwszej piątce miałby w Rockets. W tej chwili jednak najbliżej jest Waszyngtonu.
Wizards wygrali sześć a przegrali 18 meczów w tym sezonie. Zajmują ostatnie miejsce w Southeast Division, w tej samej co Magic. Trenerem zespołu jest Flip Sounders.
No to chyba doczekaliśmy się momentu w którym Polak zmieni w końcu zespół. Sam najchętniej widziałbym go w Rockets, którzy są nim mocno zainteresowani od 2009. Wypadł Yao miałby szanse na S5 ale Wizards też nie byłoby złe. A Wy gdzie widziecie polskiego Młota ;D ?
 
moneybutcher 22

moneybutcher

Użytkownik
Dla mnie najlepsze rozwiązanie to Rakiety. Fajny byłby duet pod koszem Scola-Gortat i bardzo duża nadzieja na s5. Jako drugie rozwiązanie to Wizards bo tam też dostanie sporo minut tylko ciekawe jak będzie wyglądała współpraca pod koszem JaVale McGee i Marcina. Pierwszy stawia głównie za zagrania efektowne a drugi na efektywne. Ciekawe jak to pogodzą w razie jego transferu do WAS. Trzecie i najgorsze rozwiązanie to dla mnie Portland bo tam mają siłę pod koszem- Camby, Aldridge czy Przybilla. Przewiduję, że w razie transferu do POR będzie dostawał podobną ilość minut co w Orlando. Ale zobaczymy. Z pewnością wszędzie gdzie przejdzie będzie to lepsze rozwiązanie niż ORL.
 
Status
Zamknięty.
Do góry Bottom