>>>BETFAN - BONUS 200% do 400 ZŁ <<<<
>>> BETCLIC - ZAKŁAD BEZ RYZYKA DO 50 ZŁ + GRA BEZ PODATKU!<<<
>>> FUKSIARZ - 3 PROMOCJE NA START! ODBIERZ 1060 ZŁ<<<

NBA 2010/11 - ciekawostki , pytania i rozmowy na temat NBA

Status
Zamknięty.
Baqu 1,5M

Baqu

Forum VIP
To co było powtarzane od wielu lat, w końcu stało się rzeczywistością - Ray Allen został najlepszym strzelcem za trzy punkty w historii NBA. W czwartkową noc wyprzedził słynnego Reggiego Millera i obecnie ma na swoim koncie 2562 celne rzuty.

Rekord został ustanowiony już w pierwszej kwarcie. Ray Allen najpierw wyrównał osiągnięcie swojego wielkiego poprzednika, a chwilę potem ustanowił nowy rekord.

W przerwie pomiędzy pierwszą a drugą ćwiartką RayRay otrzymał długą owację na stojąco. Nie mogło również zabraknąć podziękowań od Reggiego Millera, który komentował ten mecz dla jednej ze stacji.

- To była wielka chwila. Na pewno zapamiętam ją do końca mojego życia - mówił szczęśliwy Allen. - Reggie powiedział, że jest ze mnie dumny i cieszy się razem ze mną - dodał rzucający, który w NBA gra od 1996 roku.

35-letni snajper uściskał się również ze swoją matką, która jest obecna niemal na każdym spotkaniu syna. Gratulacje złożyła mu również żona oraz dzieci.

Warto podkreślić, że Allen potrzebował do tego rekordu ponad 300 spotkań mniej od Millera. Osiągnął to w 15 sezonie gry na parkietach NBA, podczas gdy Miller dokonał tego w 18 roku.

Najlepsi strzelcy za trzy punkty w historii NBA:

1. Ray Allen - 2562*
2. Reggie Miller - 2560
3. Jason Kidd - 1754*
4. Peja Stojaković - 1719*
5. Dale Ellis - 1718

* - zawodnicy nadal występujący w NBA


za sportowefakty
 
A 1

anbarkh

Użytkownik
Przełamanie Cleveland
To sie musiało zdarzyć i trzeba było zobaczyć radość kibiców. To niesamowite, Cleveland przerwało pasję 26 porażek z rzędu i pokonało na swoim parkiecie LA Clippers. Spotkanie było pasjonujące i rozstrzygnęło się w dogrywce. Napisałem, że to niesamowite, ktoś mógłby zapytać, Co tu jest niesamowite ?
Ano to, że pomimo tak słabych wyników hala ciągla jest pełna kibiców. Nie wiadomo tylko, czy to wynik wsparcia dla drużyny, czy raczej nienawiści do Lebrona, która chyba ciągle jeszcze tkwi w kibicach z Cleveland.
To było ważne zwycięstwo, coś się skończyło i miejmy nadzieję coś nowego się rozpocznie. Osobiście uważam, iż Cleveland nie ma wcale słabej drużyny. Trochę brakowało im zgrania i pewności siebie, ale myślę, że jest sporo drużyn z którymi mogą sobie poradzić
Dziś Cleveland czeka mecz z Washington, którzy jeszcze nie wygrali na wyjeździe !
I jedni i drudzy będą chcieli coś udowodnić. Z cleveland zeszła już chyba to trauma. Jeśli tak, to zagrają dziś koncert i odprawią Washington z kwitkiem.
Przekonamy się już dziś w nocy
 
A 1

anbarkh

Użytkownik
Cleveland wygrywa
Brawo Cleveland. Może zwycięstwo nad Lakers ich podbuduje i pójdą za ciosem. Zobaczymy. Teraz kilka dni przerwy, a potem znów do boju.Cel prosty, zejść z ostatniego miejsca. Do Sacramento i Minnesoty naprawde niewiele brakuje.
 
marqs3lby 10K

marqs3lby

Użytkownik
Blake przy wsadzie zawadził głową o tablice. Bogu dzięki że nic mu się nie stało bo gdyby z tego powodu nie mógł wystąpić w ASW to widowisko sporo by straciło.
 
J 3,9K

jacques

Forum VIP
A propos dyskusji sprzed kilkudziesięciu dni :
Bracia Maloof, właściciele Sacramento Kings noszą się z zamiarem złożenia oficjalnego wniosku do władz ligi o pozwolenie na przeniesienie klubu do innego miasta. Termin składania tego typu dokumentów mija 1 marca. Nowym domem od przyszłego sezonu stałoby się dla Kings prawdopodobnie miasto Anaheim.
Właściciele klubu nie podjęli jeszcze ostatecznej decyzji ale źródła związane blisko z organizacją, także sami pracownicy Kings potwierdzają, że Maloofowie zintensyfikowali zbieranie potrzebnych informacji dotyczących możliwości potencjalnych przenosin do Anaheim i użytkowania tamtejszej hali Honda Center.
Taki scenariusz oznaczałby koniec 26-letniej przygody klubu Kings z miastem Sacramento, w czasie której bracia Maloof przeprowadzili niezliczoną ilość bezowocnych rozmów (szczególnie w ostatniej dekadzie) z władzami miasta, dotyczących finansowego porozumienia w sprawie budowy nowoczesnej hali.
David Stern potwierdził wczoraj tę informację i dodał, że liga nie będzie stać na drodze do realizacji przedsięwzięcia. Podkreślił, że po licznych fiaskach w rozmowach na linii Kings - miasto Sacramento - liga w sprawie budowy nowego obiektu, NBA nie ma już w swoim interesie posiadania klubu w stolicy Kalifornii.
Bracia Maloof zdradzili, że oprócz Anaheim kilka innych miast wyraziło zainteresowanie &quot;przygarnięciem&quot; Kings, jednak wydaje się to właśnie Anaheim ma największe szanse.
Wśród czynników, które mogą stanąć na drodze w realizacji projektu wymienia się wielomilionowe zadłużenie braci Maloof z tytułu pożyczek wobec władz miasta Sacramento oraz potencjalny sprzeciw Clippers i Lakers, dla których trzeci klub NBA w promieniu 50km z oczywistych przyczyn może nie być na rękę.
Każdy plan zmiany adresu klubu NBA musi zostać przegłosowany przez właścicieli pozostałych 29 drużyn i żeby bracia Maloof, dostali zielone światło na pożegnanie się z Sacramento wystarczy im 15 głosów poparcia. Mówi się jednak, że koalicja z L.A. może próbować lobbować wśród pozostałych właścicieli o zawetowanie pomysłu. Rada właścicieli drużyn NBA ma prawo przydzielić drużynom czującym się pokrzywdzonymi &quot;opłatę relokacyjną&quot; jako rekompensatę.
Plotka głosi, że Harry Samueli, właściciel drużyny NHL Anaheim Mighty Ducks (oraz obiektu Honda Center), zaoferował braciom Maloof pożyczkę w wysokości $100 mln na poczet długów wobec Sacramento by pomóc im w przyspieszeniu przenosin do Anaheim.

1 maca to data kiedy upływa termin składania wniosków o przenosiny klubu NBA do innego miasta. W tym roku zbiegnie się też ze zmianą nazwy Arco Arena na Power Balance Pavilion. Znawcy rynku są zdania, że jest to ostatni lukratywny deal dla przestarzałego, jak na standardy NBA obiektu, zbudowanego w 1988 roku.
Kings (obok Hawks) są drużyną, która zmieniała adres więcej niż wszystkie inne ekipy NBA - trzy razy. Założony jako Rochester Royals klub przeniósł się do Cincinnati, grając pod nazwą Kansas City-Omaha Kings (później Kansas City Kings) by wreszcie w 1988 roku osiąść w Sacramento.
źródło : Probasket.pl
 
zapala81 228

zapala81

Użytkownik
Knicks finally land Anthony

http://sports.yahoo.com/nba/news?slug=mc-anthonyknicks022111

---


Do Nuggets trafi połowa składu Knicks - Danilo Galinari, Raymond Felton, Wilson Chandler, wybór Knicks w pierwszej rundzie draftu&#39;2014, dwa wybory w drugiej rundzie, 3 mln dolarów, no i Timofiej Mozgow.

Do Knicks - Carmelo Anthony, Chauncey Billups, Shelden Williams, Renaldo Balkman i Anthony Carter.

Dodatkowo do Minnesoty powędrują Anthony Randolph i kontrakt Eddy&#39;ego Curry, a do Knicks - Corey Brewer.

Marzenie Carmelo Anthony&#39;ego wreszcie się spełniło, zadebiutuje jutro meczem z Milwaukee.

Przez cały Weekend Gwiazd obie strony nie mogły się dogadać - Nuggets nalegali, żeby w transferze znalazł się Mozgow i jego 4 pkt. i 3 zb. na mecz. Nie chcieli się na to zgodzić menedżer Knicks, Donnie Walsh i trener Mike D&#39;Antoni, którzy i tak mieli sporo wątpliwości i obaw, że oddają za dużo. Równolegle powrócił na scenę właściciel New Jersey - spotkał się w LA z Carmelo i opowiadał na prawo i lewo, jakie mieli fantastyczne spotkanie.

Ale właściciel Knicks, James Dolan, pękł chyba ostatecznie pod wpływem... Isiaha Thomasa, który na koniec włączył się do negocjacji i przekonywał byłego pryncypała, żeby ten zgodził się na wymianę w proponowanym przez Nuggets kształcie.

Wszystko wskazuje na to, że dziś lub jutro do dymisji poda się Donnie Walsh. A jeśli nawet nie - to jego kontrakt kończy się w czerwcu. Potencjalny następca już się rwie do pracy.

Na transfer Melo czekało pół ligi, teraz może nastąpi lawina kolejnych trade&#39;ów w NBA. Kiedy Mozgow dowiedział się, że stał się na chwilę najważniejszym zawodnikiem NBA, powiedział:

&quot;Thank you. You told me this. I didn&#39;t know that. I will know this. It&#39;s great. But I don&#39;t feel nothing about it.&quot;

Mówi się, że Mozgow trafi ostatecznie do... New Jersey - za jeden z wyborów w drafcie Nets, na których Nuggets tak zależało.

▶ http://supergigant.blox.pl/2011/02/Pan-MeloKnick.html
 
coolmen7 8,8K

coolmen7

Użytkownik
Anthony to świetny zawodnik, Billups również ale nie wiem czy to jest najlepszy transfer oddając Wilsona Chandlera, Raymonda Feltona, Danilo Gallinariego którzy byli już zgrani. Dla mnie New York może być teraz słabsze, ale już w przyszłym sezonie mocniejsze.
 
Baqu 1,5M

Baqu

Forum VIP
Gladiator z Oklahomy, czyli fenomen Blake&#39;a Griffina



Dominuje jak Shaquille O&#39;Neal, skacze jak Shawn Kemp. Jest silny jak Karl Malone, ale i miękki w podkoszowych ruchach jak Chris Webber. 22-letni skrzydłowy Blake Griffin z Los Angeles Clippers to ktoś więcej niż tylko najlepszy debiutant tego sezonu - to gwiazda, którą NBA może chwalić się przez lata.

27 października 2010 roku, w swoim pierwszym meczu w NBA, Griffin zdobył 20 punktów, miał 14 zbiórek i cztery asysty przeciwko Portland Trail Blazers. W czterech kolejnych miesiącach zdarzało mu się mieć 44 punkty i 15 zbiórek z New York Knicks, 14 meczów z rzędu z minimum 20 punktami i 10 zbiórkami, a nawet 47 punktów i 14 zbiórek z Indiana Pacers.



Griffina oglądać chce jednak nie tylko Los Angeles - od połowy grudnia, kiedy zaczął się szał na punkcie podkoszowego z numerem 32, w każdym z 12 wyjazdowych spotkań Clippers gospodarz meczu miał większą frekwencję niż średnia z sezonu. Sacramento Kings i Atlanta Hawks, które mają jedne z najmniejszych widowni w lidze, oglądało w tych spotkaniach średnio 1,3 tys. osób więcej.

Przeciętna frekwencja w tych 12 wyjazdowych meczach to 19,4 tys. - gdyby utrzymała się przez cały sezon, byłaby najwyższa w całej lidze! W poprzednich rozgrywkach Clippers byli na 29. pozycji pod względem frekwencji podczas wyjazdów - na ich mecze w obcych halach przychodziło po 16,2 tys. osób.

- Blake Griffin to fenomen, który już znalazł się w grupie gwiazd, które wypełniają hale - mówił ESPN Jeff Fellenzer, profesor Uniwersytetu Południowej Kalifornii, który bada powiązania sportu, biznesu i mediów. - Ludzie chcą wydawać pieniądze, żeby go zobaczyć. Przychodzą na mecze, kupują pamiątki związane z Griffinem. Blake Griffin w mieście to wydarzenie.

Także w Los Angeles - Staples Center, która w poprzednich latach, w porównaniu ze spotkaniami Lakers, świeciła pustkami, teraz wypełnia się w 95 proc. Głównie dzięki Griffinowi - rok temu po 53 meczach zespół miał bilans 21-32. Teraz, na tym samym etapie sezonu, wynik Clippers był identyczny.

Byłby jednak lepszy, gdyby nie fatalny początek - Clippers zaczęli rozgrywki od bilansu 1-13, ale od 22 listopada wygrali 20 z 42 spotkań.

Ma rezerwy, ale gdzie doskoczy?

Griffin uważa, że wciąż nie zbliżył się jeszcze do pełni swoich możliwości. Eksperci potwierdzają - 22-letni koszykarz ma rezerwy w obronie, w grze tyłem do kosza, może lepiej trafiać rzuty wolne (w tej chwili ledwie 61 proc. skuteczności), a także opanować sztukę rzutów z odchylenia.

Do aspektów technicznych mogą dojść także doświadczenie, rozumienie gry, umiejętność wyhamowania i wiedza, kiedy poza wyjątkowym talentem i dynamiką, wykorzystywać w grze głowę i umiejętność myślenia.

Jest jednak także drugi punkt widzenia, który wskazuje, że nieokiełznany atletyzm i brak umiaru w powietrznych ewolucjach może wyeksploatować Griffina zbyt wcześnie. Koszykarz Clippers w każdy wyskok, w każdy wsad wkłada maksimum siły i mocy - nawet wtedy, kiedy nie jest to konieczne. Czasami można się obawiać o autodestrukcję - w ostatnim meczu z Minnesota Timberwolves Griffin wyskakując do piłki zderzył się głową z krawędzią tablicy...

Poza tym sezon NBA to tymczasem minimum 82 spotkania, czyli o 14 więcej niż Griffin rozegrał w ciągu dwóch lat w akademickiej NCAA. W połowie swojego pierwszego sezonu po Griffinie nie widać, aby zderzył się z tzw. &quot;Ścianą debiutanta&quot;, która po kilku miesiącach intensywnego grania i podróży dopada większość pierwszoroczniaków. Nadmiar obciążeń może z czasem może się jednak stać zabójczy.

Na razie Griffin jest jednak na fali. I nawet jeśli jako zwycięzca konkursu wsadów został wykreowany nieco na siłę, to nie ulega wątpliwości, że jest wybitnym przedstawicielem koszykarskiego pokolenia urodzonego na przełomie lat 80. i 90.[/img]

Do Weekendu Gwiazd, w którym wystąpił w meczu debiutantów z drugoroczniakami, wygrał konkurs wsadów i rzucił osiem punktów w spotkaniu Wschodu z Zachodem, Griffin zdobywał średnio po 22,8 punktu, miał 12,6 zbiórki i 3,5 asysty. Dla porównania - O&#39;Neal, który w ostatnich 20 latach wdarł się do ligi z największym hukiem, w debiutanckim sezonie w Orlando Magic miał po 23,4 punktu i 13,9 zbiórki na mecz.

Większe wrażenie od znakomitych - jak na debiutanta - statystyk Griffina, robią chyba jednak jego boiskowe wyczyny. A przede wszystkim - potężne wsady. Z powietrza, z dobitek i po indywidualnych kontrach. To jeden ze znaków rozpoznawczych nie tylko jego, ale całej NBA w tym sezonie. A akcje ze spotkania przeciwko Knicks, w którym Griffin najpierw zdemolował w powietrzu rosyjskiego olbrzyma Timofieja Mozgowa, a potem zakręcił w kontrze Danilo Gallinarim wsadzając mu piłkę nad głową, zna każdy kibic koszykówki.



Griffin dominuje, Griffin olśniewa, Griffin lideruje Clippers. Drużyna z Los Angeles, która dotychczas pozostawała w głębokim cieniu Lakers, nagle stała się modna, a utytułowanego rywala zza miedzy pokonała nawet ostatnio 99:92. Są tacy, którzy mają nawet nową nazwę dla Clippers i mówią na ten zespół Los Angeles Blakers...

Złe miłego początki

&quot;Drogi Blake&#39;u,

Uciekaj. Biegnij, natychmiast. Ratuj swoje życie. Uciekaj, jakbyś grał w horrorze. I nie oglądaj się. Po prostu biegnij, bez przerwy.

Powinieneś grać w Grecji. Albo we Włoszech. Albo w Hiszpanii. Powinieneś grać gdziekolwiek, byle nie w Clippers&quot;.



Tak w czerwcu 2009 roku zaczął swój dramatyczny apel do Griffina znany dziennikarz ESPN Bill Simmons. Wiadomo było wówczas, że Clippers, którzy wylosowali numer 1 draftu, wybiorą skrzydłowego z Uniwersytetu Oklahomy, który w trakcie dwóch lat gry w NCAA zdobywał średnio po 18,8 punktu i miał po 11,8 zbiórki. Rekordy Griffina z jednego meczu (40 punktów i 23 zbiórki w spotkaniu przeciwko Texas Tech) przeszły go historii uczelni, osiągnięcia w skali sezonu porównywano z Davidem Robinsonem, Larrym Birdem czy Timem Duncanem.

Dla Clippers wybór Griffina był bezdyskusyjny, dla koszykarza - zdaniem mrużącego oko Simmonsa - podpisanie umowy ze słabszym klubem z Los Angeles było równoznaczne, ze ściągnięciem na siebie klątwy. Clippers to jeden z najbardziej pechowych i nieudolnie zarządzanych klubów w ostatnich latach. &quot;Sports Illustrated&quot; w 2000 roku umieścił na okładce zdjęcie trzech zawstydzonych fanów Clippers z papierowymi torbami na głowach i podpisem &quot;Najgorszy klub w historii&quot;.



Simmons wyliczał złe decyzje transferowe Clippers w ostatnich dekadach i przypomniał, że wielu koszykarzy właśnie podczas gry w tym klubie odnosiło poważne kontuzje (Danny Manning, Shaun Livingston, Ron Harper). Kiedy w ostatnim sparingu przed sezonem 2009/10 Griffin złamał rzepkę w lewym kolanie, wydawało się, że klątwa Clippers dopadła i jego.

Treningi Kameleona

Nie była to pierwsza kontuzja kolana Griffina - w debiutanckim sezonie na uczelni koszykarz najpierw nadciągnął więzadła poboczne w lewym, a dwa miesiące później doznał pęknięcia chrząstki w prawym. Wielu meczów wówczas nie opuścił, ale pierwszy sezon w Clippers musiał jednak odpuścić w całości.



Patrząc na obecnie popisy Griffina, aż trudno uwierzyć, że koszykarz w tak dużym stopniu opierający swoją grę na dynamice, skoczności i sile, miał poważne problemy z kolanami. Griffin to jednak tytan pracy, który w trzech ostatnich latach ciężko trenował w przerwie letniej pod okiem tajemniczego Franka Matriscano.

Tajemniczego, bo ten znany w koszykarskim światku specjalista od przygotowania fizycznego, nie pokazuje swojej twarzy i najczęściej zakłada kaptur, okulary przeciwsłoneczne i szalik. Metody treningowe ma niekonwencjonalne - długie biegi po plaży, szereg ćwiczeń z obciążnikami, niekończące się serie pompek, brzuszków itp., wreszcie wyścigi po krętych schodach... Wszystko to składa się na dwutygodniowy &quot;Trening Kameleona&quot;, który - zgodnie z zasadą Matriscano - w całości ukończyć może trzech z 10 uczestników. Siedmiu rezygnuje. Griffin &quot;Trening Kameleona&quot; ukończył ponoć trzykrotnie.



Chęć do pracy zaszczepili mu rodzice. Ojciec, czarny Haitańczyk, to były koszykarz, a obecnie trener, który prowadził Blake&#39;a, a także jego trzy lata starszego brata Taylora (w poprzednim sezonie był rezerwowym Phoenix Suns, obecnie gra w lidze belgijskiej) w szkole średniej. Matka, biała Amerykanka, przez długi czas zastępowała braciom szkołę ucząc obu w domu. Taylor do szkoły poszedł dopiero do 10. klasy, Blake - do ósmej.

Pracowity Griffin do tej pory sprawia wrażenie człowieka, któremu NBA, pełne gwiazd Los Angeles i wielkie zainteresowanie jego osobą nie przewróciły w głowie. - Dziennikarze mówią mi czasem, że jestem nudziarzem i z reguły nie mam nic ciekawego do powiedzenia. Trudno, jestem skromnym chłopakiem z prowincji, taką mam osobowość - mówił ostatnio Griffin magazynowi &quot;MVP&quot;.

&quot;Griffin w mieście to wydarzenie&quot;

Zainteresowanie Griffinem jest ogromne, na czym korzystają i NBA, i Clippers. - Obserwujemy każdy z trendów, których można się w takiej sytuacji spodziewać - mówi prezydent klubu Andy Roeser. - Sprzedajemy więcej biletów, na trybunach jest więcej kibiców, zwiększają się oglądalność naszych spotkań w telewizji oraz ruch na stronie internetowej, mamy większe zyski ze sprzedaży koszulek - wylicza.



NBA nie opublikowała jeszcze danych dotyczących sprzedaży koszulek koszykarzy w tym sezonie, ale eksperci uważają, że egzemplarz Griffina będzie wśród 15, które sprzedają się najlepiej. Oryginalna biała koszulka Clippers, która kosztuje 205 dolarów, w internetowym sklepie klubu jest od dawna wyprzedana.

Griffina oglądać chce jednak nie tylko Los Angeles - od połowy grudnia, kiedy zaczął się szał na punkcie podkoszowego z numerem 32, w każdym z 12 wyjazdowych spotkań Clippers gospodarz meczu miał większą frekwencję niż średnia z sezonu. Sacramento Kings i Atlanta Hawks, które mają jedne z najmniejszych widowni w lidze, oglądało w tych spotkaniach średnio 1,3 tys. osób więcej.

Przeciętna frekwencja w tych 12 wyjazdowych meczach to 19,4 tys. - gdyby utrzymała się przez cały sezon, byłaby najwyższa w całej lidze! W poprzednich rozgrywkach Clippers byli na 29. pozycji pod względem frekwencji podczas wyjazdów - na ich mecze w obcych halach przychodziło po 16,2 tys. osób.

- Blake Griffin to fenomen, który już znalazł się w grupie gwiazd, które wypełniają hale - mówił ESPN Jeff Fellenzer, profesor Uniwersytetu Południowej Kalifornii, który bada powiązania sportu, biznesu i mediów. - Ludzie chcą wydawać pieniądze, żeby go zobaczyć. Przychodzą na mecze, kupują pamiątki związane z Griffinem. Blake Griffin w mieście to wydarzenie.

Także w Los Angeles - Staples Center, która w poprzednich latach, w porównaniu ze spotkaniami Lakers, świeciła pustkami, teraz wypełnia się w 95 proc. Głównie dzięki Griffinowi - rok temu po 53 meczach zespół miał bilans 21-32. Teraz, na tym samym etapie sezonu, wynik Clippers był identyczny.

Byłby jednak lepszy, gdyby nie fatalny początek - Clippers zaczęli rozgrywki od bilansu 1-13, ale od 22 listopada wygrali 20 z 42 spotkań.

Ma rezerwy, ale gdzie doskoczy?

Griffin uważa, że wciąż nie zbliżył się jeszcze do pełni swoich możliwości. Eksperci potwierdzają - 22-letni koszykarz ma rezerwy w obronie, w grze tyłem do kosza, może lepiej trafiać rzuty wolne (w tej chwili ledwie 61 proc. skuteczności), a także opanować sztukę rzutów z odchylenia.

Do aspektów technicznych mogą dojść także doświadczenie, rozumienie gry, umiejętność wyhamowania i wiedza, kiedy poza wyjątkowym talentem i dynamiką, wykorzystywać w grze głowę i umiejętność myślenia.

Jest jednak także drugi punkt widzenia, który wskazuje, że nieokiełznany atletyzm i brak umiaru w powietrznych ewolucjach może wyeksploatować Griffina zbyt wcześnie. Koszykarz Clippers w każdy wyskok, w każdy wsad wkłada maksimum siły i mocy - nawet wtedy, kiedy nie jest to konieczne. Czasami można się obawiać o autodestrukcję - w ostatnim meczu z Minnesota Timberwolves Griffin wyskakując do piłki zderzył się głową z krawędzią tablicy...

Poza tym sezon NBA to tymczasem minimum 82 spotkania, czyli o 14 więcej niż Griffin rozegrał w ciągu dwóch lat w akademickiej NCAA. W połowie swojego pierwszego sezonu po Griffinie nie widać, aby zderzył się z tzw. &quot;Ścianą debiutanta&quot;, która po kilku miesiącach intensywnego grania i podróży dopada większość pierwszoroczniaków. Nadmiar obciążeń może z czasem może się jednak stać zabójczy.

Na razie Griffin jest jednak na fali. I nawet jeśli jako zwycięzca konkursu wsadów został wykreowany nieco na siłę, to nie ulega wątpliwości, że jest wybitnym przedstawicielem koszykarskiego pokolenia urodzonego na przełomie lat 80. i 90.

za sport.pl
 
favago 69

favago

Użytkownik
NBA na żywo w YouTube?
YouTube zamierza wykupić prawa do pokazywania wszystkich spotkań ligi NBA. Na żywo. Tak twierdzi przedstawiciel firmy Google.
Interesująca plotka pojawiła się na łamach serwisu Read Write Web. Jej autorzy powołują się na przedstawiciela firmy Google z Południowej Korei. Miał on zdradzić, że jego pracodawca rozmawia z przedstawicielami National Basketball Association na temat wykupienia praw do pokazywania wszystkich spotkań amerykańskiej ligi koszykarskiej w sieci. W chwili obecnej posiadają je Disney i TNT, ale ich ośmioletni kontrakt wygasa w sezonie 2015-2016.
Wiarygodności plotce dodaje fakt, iż YouTube wykupił już prawa do pokazywania hinduskiej ligi krykieta (Indian Premier League), którą ogląda 50 milionów osób oraz - od następnego sezonu - japońskiej ligi baseballa (Major League Baseball).
Przedstawiciele firmy powiedzieli, że nie mają nic do dodania na temat plotki, którą znaleźć można na łamach Read Write Web.
Źródło i szczegóły odpowiednio: tutaj i tutaj.
 
lukascash 2,6K

lukascash

Forum VIP
http://sports.espn.go.com/new-york/nba/news/story?id=6150419

nie udało im się pozyskac Carmelo, mają jednego z top 5 PG w lidze, ładnie ładnie. Derron Williams do Netsów w zamian za Favorsa, Harrisa, picki w pierwszych rundach tegorocznego i następnego draftu i 3mln $.

polecam Ci dzisiejszy artykuł Johna Hollingera z ESPN , który bardzo trafnie przedstawił sytuację i nakreślił problemy Jazz. Artykuł znajdziesz TUTAJ

Jazzmani przegrali kolejny mecz, tym razem ze Spurs. Kolejny raz okazało się, że Deron Williams (39ptk) nie ma wsparcia w kolegach. Nie wiem jakie możliwości mają Jazz, jeśli chodzi o budowę składu na ten moment. Milsap jest niezłym zawodnikiem, ale na pozycję 4 jest za mały. Jefferson ofensywnie swoje punkty robi, ale stylowo do Jazz nie pasuje. Do tego jest beznadziejnym defensorem, więc nie sądzę, żeby był graczem, który z Williamsem stworzy zabójczy duet. Najlepiej byłoby diametralnie przebudować skład, nawet kosztem tego sezonu czyli krótko mówiąc sprobować wymienić Jeffersona, Millsapa i Kirilenkę. Odważnym posunięciem, ale niepozbawionym sensu byłoby wytradowanie Derona Williamsa. W zamian mogliby dostać podkoszowego z prawdziwego zdarzenia (nie przyglądałem się szczegółowo kto to mogłby być) oraz jakieś picki. Scenariusz wg mnie nie jest głupi. Raz, ze sam Williams już coś przebąkuje o odejściu w 2012. Dwa, potencjalnym pickiem mógłby być lokalny uczelniany gwiazdor, świetny strzelec i gracz podobny do Williamsa, Jimmer Fredette z Brigham Young Univ. W ten sposób Jazzmani mieliby ciekawy duet podkoszowego i rozgrywającego (jak kiedys Stockton i Malone, choć to porównanie to pewne nadużycie) i wokół nich mogliby budowac druzyne.

i sprawdziło się. świetny ruch obu drużyn. Jazz dostali świetnego gracza na przyszłość Favorsa, ogranego PG Harrisa i dwa picki. Zdecydowali się na ruch, kiedy cena za Williamsa była jeszcze wysoka. Z kolei Nets myślą przyszłościowo. Sciągneli wielkie nazwisko - Williams to chyba najbardziej kompletny PG w lidze - silny fizycznie, szybki, bardzo dobry obrońca, penetracja, rzut. Taki gracz może przyciągnąć inne gwiazdy np. Dwighta Howarda.
 
J 3,9K

jacques

Forum VIP
Cavs i Cllippers dogadali się w sprawie wymiany.
Baron Davis i niechroniony wybór w pierwszej rundzie draftu do Cavs, Mo Williams i Jamario Moon do Clippers.
Inna wymiana to Kirk Hinrich i Hilton Armstrong w Atlancie a do Wizards przeszli Mike Bibby, debiutant Jordan Crawford, Maurice Evans oraz wybór w I rundzie tegorocznego draftu.
Troy Murphy wylądował w Warriors a Carl Landry w Hornets (w zamian do Kings odszedł Marcus &quot;Diabełek&quot; Thornton&quot;
Co ciekawe Heat chcieli wymienić Mike Millera za Brandana Haywooda ale Dallas tą ofertę odrzucili.
Do zakończenia okienka już tylko 9h w których może dojść do jeszcze kilku interesujących trejdów.
 
lukascash 2,6K

lukascash

Forum VIP
Tay Prince i Richard Hamilton w Boston Celtics???? Zobaczymy, co z tego będzie. Kuzyn, studiujący w Bostonie, że &quot;na mieście&quot; sporo się o tym mówi.

Później edytuje lub usunę.
 
Baqu 1,5M

Baqu

Forum VIP
Boston has agreed to send Kendrick Perkins to OKC for package that includes Jeff Green, sources tell Y!

Kendrick Perkins (7.3 pkt, 8.1 zb) nie będzie już występował w Boston Celtics. Teraz jego nowe otoczenie to Oklahoma Ciy Thunder. W przeciwnym kierunku wędrują Jeff Green (15.2 pkt, 5.6 zb) oraz Nenad Krstic (7.6 pkt, 4.4 zb). Od dawna o Greena pytało wiele zespołów. Dzięki tej wymianie &quot;Grzmoty&quot; pozyskały centra, którego od dawna poszukiwały. w tej wymianie również brał udział Nate Robinson (7.1 pkt), który cały czas będzie grał z Perkinsem ( za enbiej.pl )
 
vrazzo 928

vrazzo

Użytkownik
Brawo Celtics! Perk był OK, nie ma też Erdena, trzeba liczyć na powrót Shaqa i na Krsticia, który jest rozsądną, dobrą opcją do Greena. Jeff Green jest tego wart, na pewno. Oddali Danielsa i Robinsona, ale przy zdrowym Delonte mają teraz jeszcze jeden argument więcej, by być mistrzem. Jeżeli wróci Sheed.
Wiadomość dnia to dla mnie pozyskanie Geralda Wallace&#39;a przez Portland Trail Blazers. Oddali Przybillę i Cunninghama, także picki, ale skupiam się na tym, że oddali tych graczy, co występowali na centrze podczas kontuzji Odena i Camby&#39;ego. Teraz trzeba mieć tylko nadzieję, że Marcus Camby po wyzdrowieniu nie złapie kolejnego urazu. Gra z Geraldem/Batumem na 4 i Aldridge&#39;m na 5 na dłuższą metę nie musi być skuteczna. Popatrzmy, co się dzieje, jak Camby wróci i będzie zdrowy. Teoretycznie na 2/3 mamy Matthewsa, Batuma - specjalistów od obrony. Gerald Wallace jest kolejnym z nich, w dodatku cała trójka potrafi zdobywać punkty, a nawet ciągnąć wynik dla zespołu. Do tego Brandon Roy. Nieograniczone możliwości w obronie na pozycjach 2/3. Kilku wybitnych specjalistów od tego. Dochodzi świetny obrońca Camby. Wiele możliwości w ofensywie + Dre Miller, lubiący pokazywać w najważniejszych momentach, jak bardzo mylą się ci, co stawiają go gdzieś w drugim szeregu rozgrywających. Jak nie przeszkodzą im kontuzje, to radziłbym bardzo uważać tym, którzy myślą, że PTB nie mają cienia szansy na mistrzostwo.
 
lukascash 2,6K

lukascash

Forum VIP
Houston oddają Battiera do Grizzlies za Thabeeta, Brooksa do Suns za Gorana Dragicia.

Co do Bostonu, uważam, że jest to tragiczna wymiana. Mistrzostwo Wschodu rozegra się pomiędzy Celtics, Heat i Bulls. To w czym Celtics mieli przewagą nad Heat to wzrost - fakt..mają Shaqa i Jermaine&#39;a..ale czy Ci goście są w stanie być zdrowi przez 3 mecze? Nie sądzę. Green to mała rozmiarówka, a Krstić totalnie nie pasuje do tej drużyny. Z drugiej strony rozumiem, że to musiał być Perk. Oddanie Erdena to kolejny błąd. W ciągu jednej chwili Celtics przestali mieć graczy podkoszowych, którzy robili różnicę vs. Heat i których mogli rzucić na Howarda vs. Magic. Jeśli o mnie chodzi, to w tym momencie nie mają szans na mistrzostwo.

Najlepszy biznes zrobiło Utah Jazz.

Moim zdaniem Magic już nie liczą się w walce o pierścień, a Howard za rok opuszcza ekipę,
dzisiaj o tym jest obszerny artykuł na yahoo, także podkoszowi już nie są aż tak ważni,
czy zrobili dobrze ? Czas pokaże... ale Perk znowu kontuzjowany, moze wiemy coś co wiedzą
jedynie medyczni Bostonu ? Poza tym biorą z GSW Murphiego.
Baqu


Ze wszystkim się zgadzam - Perk ma problemy z kolanami, do tego chciał sporo kasy i Celtics rozumieli, że im się to nie będzie opłacać. Ale do cholery, po co pozbyli się Erdena? Ten gość ze swoją mobilnością naprawdę by im się przydał.
Orlando to taki team, że jak im coś wyjdzie i o ile im wyjdzie, to może im wychodzić przez jakiś czas. W tym momencie na Howarda nie ma nawet kogo rzucić. Bida z nędzą. Draft pick wydany na Bradley&#39;a też nie pasował do Celtics. Skoro zdawali sobie sprawę, że w tym składzie nie pograją długo i to jest &quot;ten albo żaden&quot; sezon, to po cholere brać zawodnika, który ma przed sobą dwa lata budowania masy. Można było wziąć bardzo dobrego obrońcę i reboundera Damiona James&#39;a i byłby gracz ready na rotation. Nie wiem też, po co brali Luka Harangody..można było wziąć innego wysokiego. Jeśli biorą Murphyego, to chociaż tyle - rzut za 3 i zbiórki będą. Dobre i to. Załuje jednak Erdena.
 
Status
Zamknięty.
Do góry Bottom