Szkoda, że nie pokazali dekoracji. Bang.
Jutro etap wytchnienia dla liderów, za to do gry wracają sprinterzy. Zobaczymy kto najlepiej przetrwał ten etap. Ucieczka raczej bez szans, choć to najdłuższy etap, to jednak ledwie ponad 200.
Ostatnia szansa dla sprinterskich niedobitków.
Najbardziej doświadczony jest Benatti ze stawki. Dla Dege czy Vivianiego to chyba pierwszy 3 tydzień w karierze, choć na Giro Guardini wygrał etap właśnie pod koniec.
Ale Włoch jest niezły na tym wyścigu, chyba najlepszy od paru sezonów, może przerwie serię Degenkolba. Johna po 1.57 to nie tykam patykiem.
Davis pokazał się chyba tylko na 1 etapie, potem ważniejsze było robienie teledysku w Greenedge ;] Tak na serio, to poobijał się na etapie po którym wycofał się Bouhanni.
Swift to w ogóle tragedia. Myślę, że szanse są spore, a kurs 2.5 mnie zadowala.
Benatti Top3 2.50 sportinbet
I dla spokojności skontruje tego Purito w puntktowej na Valverde po kursie 4. Jeśli jest coś na rzeczy, to na Bola Purito może strzelić i te 11 punktów łatwo może uciec.
Do górskiej też zagram DeGendta 4 w b365. Dziś w grupetto, pewnie zbiera siły. Swoją drogą chyba dziś największe grupetto od paru lat, od 50 miejsca wszyscy ponad 20 minut straty ;]
Belg potrzebuje odjechać w sobotę, a zapowiadał dalsze ataki po etap. A koszulka górala to też niezłe osiągnięcie, więc warto się schylić. Na Clarke'a to za duże te górki, przypomina trochę Charteau, ekipa mu fajnie pomaga, ale według mnie za wysokie progi. Te 4 górskie premie powinny załatwić sprawę.
- To zwycięstwo jest jednym z trzech najważniejszych w mojej karierze. Równie wyjątkowy był tylko triumf w Tour Down Under po moim powrocie po operacji naczyniaka mózgu w 2005 roku i podczas Paryż-Nicea w 2007 - powiedział na mecie w Fuente De Contador.
W środę Hiszpan zaatakował na przedostatnim podjeździe dnia - Collado de La Hoz (2. kat.).
- Na moich barkach pojawił się anioł mówiący "nie rób tego, oni cię wykołują" oraz diabeł namawiający "zrób to". Tym razem nie posłuchałem anioła. Miałem do wyboru: atak albo śmierć. To był zresztą atak w stylu kamikaze - tłumaczył "
El Pistolero".
- Dzisiejszy etap był bardzo szybki od samego startu. Każdy chciał załapać się do ucieczki. Gdy kilku moich kolegów (Jesus Hernandez i Sergio Paulinho - przyp. red.) jechało już z przodu, postanowiłem spróbować do nich dołączyć. Nie rozmawiałem o swojej akcji z dyrektorem przez radio. Wiele rozmów jest bowiem podsłuchiwanych przez inne ekipy. Bardzo pomógł mi na trasie Paolo Tiralongo, pracując na mnie, gdy znaleźliśmy się w ucieczce - dodał Contador.
Zawsze słuchaj diabła :twisted: