Ciekawy temat podejmuje dzisiaj kataloński dziennik Sport. Chodzi o organizację rozgrywek w Bundeslidze. Z pewnością objęcie przez Pepa Guardiolę sterów w Bayernie jest kolejnym plusem dla ligi niemieckiej. Christian Seifert, jeden z członków zgrupowania 36 drużyn z 1. i 2. Bundesligi, zapewnia, że kluby są zadowolone z przyjścia byłego trenera Barcelony. „Wszyscy są entuzjastycznie nastawieni, we wszystkich zespołach. Nie ma zazdrości czy zawiści, nawet irytacji. Każdy rozumie, że to jest błogosławieństwo dla całej ligi niemieckiej”, powiedział.
Bundesliga w minionym sezonie skończyła 50 lat, natomiast przez ostatnie siedem sezonów, liga niemiecka okupuje pozycję lidera, jeśli chodzi o średnią liczbę widzów na stadionie.
Liga Średnia liczba widzów
Bundesliga 45 116
Premier League 34 601
Primera División 28 478
Serie A 22 493
Ligue 1 18 874
Jak widać, przewaga ligi niemieckiej nad pozostałymi jest ogromna. Na każdym spotkaniu w Bundeslidze na stadionie zasiada średnio o ponad 16 tysięcy widzów więcej niż w Primera División. Te wyniki wypadają równie znakomicie na tle wszystkich rozgrywek na świecie. Tylko
NFL może się pochwalić lepszą frekwencją.
Rozgrywki Średnia liczba widzów
NFL 67 591
Bundesliga 45 116
Premier League 34 601
AFL (futbol australijski) 32 748
MLB (
baseball) 30 895
Skąd bierze się taka przewaga ligi niemieckiej nad rozgrywkami w innych krajach? Przede wszystkim z bardzo dobrej organizacji. Bardziej niż medialność liczy się stabilność finansowa i potencjał sportowy. Sprzyjają także przystępne ceny biletów (od 7 euro do 42 euro). W Hiszpanii często najtańsze wejściówki kosztują tyle, ile najdroższe w Niemczech. Oprócz tego
Bundesliga oferuje wiele udogodnień dla kibiców. Obejmują one między innymi darmowe pociągi czy autobusy na stadion. Poza tym na trybunach zawsze 10 procent widowni jest zarezerwowana dla fanów drużyny przyjezdnej.
Niemcy rezygnują także z budowania stref dla VIP-ów, a coraz powszechniejsze stają się trybuny z miejscami stojącymi. Pomaga również świetny kontakt zawodników z kibicami. Treningi często są otwarte. Dzięki temu na meczach Bundesligi 91 procent miejsc jest zajętych.
Siła ligi niemieckiej opiera się także na stabilności finansowej. Nie ma możliwości, żeby kluby zalegały z wypłatą pensji dla piłkarzy. „Bez wątpliwości, taki zespół straciłby licencję”, stwierdził Seifert. Skreśla się także pomoc z publicznych pieniędzy. „Przez niemiecką mentalność ludzie nie potrafiliby zrozumieć, dlaczego pieniądze, które należą do wszystkich, otrzymywałby jakiś klub, żeby zapłacić zawodnikom zarabiającym często miliony euro”, dodał. Nie dopuszcza się także, aby któryś zespół został zbudowany w taki sposób jak Manchester City czy Chelsea. „Żeby kupić klub, najpierw zainteresowany musi przez 20 lata wspierać ten klub. Dopiero później, jeśli uznamy, że ta pomoc była naprawdę znacząca pod względem ekonomicznym, możemy autoryzować sprzedaż klubu”, wyjaśnił Seifert.
W Niemczech nie ma również czegoś takiego, jak w Hiszpanii, gdzie kandydat wraz z zarządem musi poręczyć 15 procent budżetu klubu. Zamiast tego istnieje przepis, zgodnie z którym wynagrodzenia dla piłkarzy mogą stanowić tylko 38 procent klubowych wydatków. To o wiele mniej niż wymaga Finansowe Fair Play narzucone przez UEFA.
Bundesliga jest przykładem zdrowych finansów. W ciągu ostatnich dwunastu lat niemieckie kluby wygenerowały zysk w wysokości 171 milionów euro i nie mają zamiaru zaburzać tych wyników wielkimi transferami.
„Na dzisiaj
Niemcy stanowią 60 procent zawodników Bundesligi i aż 75 procent 2. Bundesligi. Poza tym piłkarze są coraz młodsi, dzięki pracy szkółek, które kluby mają obowiązek prowadzić. W ciągu ostatnich dziesięciu lat średni wiek graczy spadł z 27,1 do 25,2. Piłkarze uformowani w domu, z odpowiednimi, ale niezbyt wygórowanymi zarobkami, występujący na wypełnionych po brzegi stadionami. To wszystko sprawia, że liga niemiecka każdego dnia staje się silniejsza.
Z zewnątrz wydaje się, że w Bundeslidze dominuje Bayern do spółki z Borussią. Jednak patrząc na statystyki, sytuacja wygląda już nieco inaczej. W ciągu ostatnich siedmiu lat mistrzostwo zdobywały cztery różne zespoły, a pięć drużyn sięgało po
Puchar Niemiec. „Tak, Bayern jest bardzo silny, a z Guardiolą będzie jeszcze silniejszy, ale w Niemczech wszystko jest o wiele trudniejsze”, stwierdził Seifert.
Pozostaje jeszcze jedna bardzo ważna kwestia, kontrowersyjna w Hiszpanii, czyli prawa telewizyjne. W Niemczech podział jest bardzo sprawiedliwy. Mistrz otrzymuje 5,8 procent całej kwoty, dwukrotnie więcej niż ostatnia drużyna w tabeli (2,9 procent). Z kolei mistrz 2. Bundesligi otrzymuje 2 procent.. Najmniej, bo 0,7 procent przypada w podziale dla ostatniego zespołu w drugiej lidze. Taki podział wynika z tego, że wszystkie kluby rozumieją, że równy podział zapewni lidze większą konkurencyjność, co z kolei bardzo sprzyja jej rozwojowi.
W Hiszpanii taka solidarność jest nie do pomyślenia. Jednak Christian Seifert wyjaśnia, że największe kluby są najbardziej zainteresowane takim podziałem. „Oni chcą pełnych stadionów, przychodów z biletów i najwyższej rywalizacji, aby później być konkurencyjnymi również w Europie”, powiedział. Widać to ponownie na podstawie statystyk. Pięć lat temu niemieckie zespoły wygrywały jeden na cztery mecze z drużynami z Hiszpanii, Anglii, Włoch i Francji. Teraz zwyciężają już jedno na dwa spotkania. Odzwierciedlenie widać w rankingu UEFA, gdzie
Niemcy w 2011 roku wskoczyli na podium, spychając z niego Włochów, i wywalczyli sobie dodatkowe miejsce w Lidze Mistrzów.
Ranking UEFA 2013:
Kraj Punkty
Hiszpania 88,025
Anglia 82,963
Niemcy 79,614
Włochy 64,147
Portugalia 59,168
Niemcy prowadzą również, jeśli chodzi o średnią liczbę goli na mecz. To wszystko pokazuje, jaki model funkcjonuje najlepiej. Patrząc na niektóre stadiony w Hiszpanii (na przykład Getafe), można śmiało stwierdzić, że Primera División powinna pójść w ślady Bundesligi i wszystkim wyszłoby to na dobre.
Rozgrywki Średnia liczba bramek
Bundesliga 2,86
Liga Mistrzów 2,68
Primera División 2,68
Premier League 2,64
Serie A 2,58