Późny wieczór, chwila dla forum i brak jakiejkolwiek gry u bukmacherów przez najbliższe tygodnie zmobilizowały mnie do wypowiedzi w tym temacie. Uważam, że da się zarobić dużą kasę na bukmacherce, ba! Myślę, że można zarabiać i to regularnie, ale tylko pod jednym warunkiem: graniem według własnych, ściśle przestrzeganych zasad. W sumie to w tym temacie chyba każdy przedstawia swoją "teorię spiskową" więc i ja coś spróbuje sensownego napisać. Myślę, że najważniejsze to wytrwałość i nie granie na siłę. Pisze na forum (ponownie) od kilku tygodni i osoby przewijające się choćby przez HP czy działy tematyczne grają po kilka meczy niemal codziennie! Oczywiście bez różnicy czy jest to NBA,
NHL,
Bundesliga czy Turniej
ATP w Londynie co pokazuje raczej nie to że są oni wszechstronni, ale uzależnieni od hazardu, bądź głodni jak najszybszych wygranych. Podstawową sprawą jest selekcja typów. Czy granie na drużynę, która jest faworytem ma sens? Pewnie, że tak jeśli masz wystarczające argumenty, jednak wszyscy wiemy jak wybiera się najczęściej mecze na taśmę, a z własnego doświadczenia (między innymi z tego co widziałem na forum) wiem, że spotkania wybrane na taki kupon są dosłownie przez chwilkę, a argumentacją są prywatne przemyślenia (tabela, ostatni mecz, absencje o których wiemy, czyli podstawowe informacje). W moim mniemaniu aby solidnie przeanalizować dany mecz, trzeba się w nim dokładnie zgłębić, a poza wiedzą którą masz w głowie i która jest chyba najważniejsza, liczą się także dokładne informacje o kontuzjach, nadzwyczajnych wydarzeniach, czy po prostu dokładne statystyki (w tenisie pomimo porównania stylów gry graczy warto sprawdzić jak radzą sobie w meczach z rywalami o podobnej specyfikacji do swojego rywala). Myślę, że to nie są szczegóły o których można zapomnieć (mówiąc o poważnym traktowaniu bukmacherki czyli zarabianiu czy dorabianiu sobie na niej).
Nie rozumiem jak można uważać, że jeśli ktoś zarabia stale na bukmacherce nie może dzielić się swoimi przemyśleniami na forach takich jak to? Niby czemu miałby tego nie robić? Chyba, że ktoś jest naprawdę skąpy, chytry i pewny siebie (w sumie takie fora mają na celu pomaganie w ogrywaniu buków więc tym bardziej tej wypowiedzi nie rozumiem). Pisanie na otwartym forum ma przecież inne plusy. Osobiście przed postawieniem danego meczu solidnie go analizuje, a co jest naturalną koleją rzeczy, później wkleją swoje przemyślenia na forum. W trakcie jej pisania niejednokrotnie przekonuję się, że jednak w dany mecz pieniędzy inwestować nie warto. Wtedy jednak wystarczy ją skasować, a mecz którego dotyczyła po prostu pominąć.
Kolejnym ciekawym zagadnieniem jest słowo masówka. Co to jest? W naszym forumowym slangu słowo używane bardzo często, ale czy ktokolwiek uważa że coś takiego jak "masówka" istnieje? To co typujemy to (w zdecydowanej większości) sport, w którym zdarzyć się może wszystko i to jest (teoretycznie) znane wszystkim "twierdzenie". Porażki faworytów to przecież norma, a że ludzie większości stawiają na nich jest naturalną koleją rzeczy. Dlatego osobiście wcale nie zwracam uwagi na to, czy dany mecz jest masówką czy też nie. Na to czy gra na niego masa ludzi, czy tylko pojedyncze jednostki nie ma żadnego znaczenia (pomijając spotkania ustawione, których jednak akurat w mojej dyscyplinie czyli tenisie na poziomie challengerowym i wyższym wielu nie ma).
Uważam, że każdy powinien mieć swój "bukmacherski" image. Znam ludzi, którzy uważają, że wygrać można stawiając tylko single na faworytów po obojętnie jakim kursie, nawet 1.20. Inni natomiast, że opłacają się duble, na trafienie których jest spora szansa, a kurs (ako) jest o wiele bardziej atrakcyjny (teoretycznie).
Osobiście sezon "bukmacherski" zaczynam w styczniu, gdy do gry wraca moja dyscyplina czyli
tenis ziemny. Rzeczą wręcz oczywistą jest to, że typowanie (już poważne, o którym pisze) jednej dyscypliny (czy nawet wyłącznie jej części -
ATP) jest najkorzystniejsze. Na przykładzie tenisa - nie wierze, że ktokolwiek jest wstanie postawić większe pieniądze na mecz tenisistów, których nigdy nie widział. Po za tym czas płynie dla nas wszystkich tak samo i nikt nie zdoła oglądać kilku meczy tenisowych, piłkarskich czy koszykarskich jednocześnie, a przecież ewidentnie najważniejszą sprawą jest znajomość swojej dyscypliny. Sam interesuje się sportem, ale wiem, że gdy sezon tenisowy trwa, mimo tego, że jestem fanem ogólnie sportu nie często mam czas na obejrzenie więcej niż dwóch, trzech spotkań piłkarskich w tygodniu, a przecież to jest nic! Uważam, że o wiele lepiej jest "poświęcić się" dla jednej, wybranej dziedziny i to jej poświęcać całą swoją uwagę. Co za tym idzie skupić się na typowaniu tylko jednego sportu, w moim przypadku tenisa. Napisałem poświęcić się jakby to było coś strasznego, a przecież każdy kto typuje wyniki wydarzeń sportowych interesuje się tym co gra. Tak więc odcięcie się (z bukmacherskiego punktu widzenia) od innych dyscyplin dla tenisa może się okazać połączeniem przyjemnego z pożytecznym. W sumie to jest czymś logicznym i wydawałoby się, że każdy kto bierze bukmacherkę choć trochę serio (a jestem przekonany, że robi to większość aktywnych userów) powinien to wiedzieć, ale przecież wszyscy wiemy jak to wygląda w praktyce. Gra się często to co jest, a jeśli idzie już weekend i ogrom piłkarskich meczy, to w odstawkę idzie wszystko inne i mimo tego, że większość typerów ma jakieś założenia, to na czas weekendowych "pewniaków" bardzo często od nich odstępuje. Oczywiście piszę to na przykładzie swoim oraz obserwacji, bo typujących "na pałę" (mimo założeń, które przedstawia niemal każdy, w grze o pieniądze górę biorą emocje i gra wygląda jak wygląda) na forum jest multum. I jeśli miałbym odpowiedzieć na pytanie zadane w temacie z perspektywy takich właśnie "graczy" to kategorycznie powiedziałbym nie, bo może i wygrane przy takim stylu są możliwe, ale nie regularne, a o to przecież chodzi.
Może ktoś odwiedził ostatnio mój temat z kuponami? Gram teraz dość często czy to kupony jedno-dwu-trzy zdarzeniowe czy zwykłe taśmy piłkarskie, bo to oczywiście zabawa i wielka satysfakcja gdy coś uda się wygrać, ale czy takie wygrane nie są jednym wielkim łudem szczęścia, które uśmiechnie się do każdego od czasu do czasu? Oczywiście to samo można powiedzieć o singlach, ale weźmy pod uwagę to, że szczęście w bukmacherce jest konieczne. Jeśli w ogóle można zdefiniować to słowo w tym kontekście. Uważam, że należy do maksimum zminimalizować procent szczęścia decydujący o wygranym typie, a do tego dojść przez solidną analizę. Oczywiście czasami nawet najlepsza analiza zawiedzie, ale porażki są nieuniknione. Nie da się nie przegrywać, można mieć super passe wygranych, ale warto mieć na uwadze to, że w odwecie mogą przytrafić się czarne serie, na ogół bardzo wyniszczające dla "typerów", bo stawki na kontry są zazwyczaj większe od tych początkowych (mówiąc kontry mam na myśli normalne, mocno przemyślane typy). Kolejną cenną rzeczą jest rozmowa z innymi ludźmi którzy o danej dyscyplinie mają pojęcie, a przecież znajdujemy się na forum, które jest to do tego miejscem wręcz idealnym! Przykłady same mi się nasuwają, choćby mecz tenisa do którego możemy być zdecydowanie przekonani, ale nic nam nie zastąpi opinii innego człowieka. Oczywiście jeśli chce już coś zagrać to najprawdopodobniej to zrobię, ale może dowiem się czegoś co mogłoby zmienić moją decyzję? Może ktoś ma jakieś świeże informacje, albo widział ostatni mecz któregoś z tenisistów i wypatrzył coś interesującego, co może mieć znacznie, a może po prostu jego opinia na temat meczu jest zupełnie inna, a argumenty które przedstawi przekonają cię do wycofania się z grania "swojego" typu? Przecież to jest bardzo pomocne, a nic nie szkodzi, a co więcej ewentualne podzielenie się z innymi skutecznymi typami, może dać sporą satysfakcję. Bo argumentów przemawiających za tym by aktywnie uczestniczyć w życiu forum (w wiadomym sensie) podałem w tym momencie już kilka.
Wracając do mojej "złotej formuły" uważam, że warto grać tylko single. Naturalną koleją rzeczy jest to, że granie tylko jednego meczu na każdym kuponie zwiększa szanse na wygraną. Oczywiste jest, że na trafienie swojego typu masz... (przypuśćmy) od 75 do 90 procent (ktoś powie pewnie, że szanse zawsze są 50 na 50, ale analizując typ, rozważając to co może się wydarzyć, dajesz jednej ze stron znacznie większe szanse na wygraną i to w moich przypuszczeniach zostało uwzględnione). Analogicznie grając dwa, trzy, czy jeszcze więcej spotkań na kuponie, mimo zdecydowanego skoku w górę kursu, a co za tym idzie kwoty ewentualnej wypłaty to czy również w górę pójdą twoje (matematyczne - procentowe) szanse? Na pewno nie, dlatego gram (a w sumie będę grał) tylko i wyłącznie single. Oczywiście jeśli zdarzy mi się zagrać trzy w jednym dniu to będę czekał z nadziejami na powodzenie wszystkich, bez myślenia o tym, że mogłem wygrać więcej grając to na jednym kuponie. Właściwie to jedna z najważniejszych spraw, by zaczynając zabawę z bukmacherką warto określić poza tym jaka dyscyplina nas interesuje, w jaki sposób się do typowania zabieramy. Czy taki by wygrana wyglądała pięknie, ale tylko ta przewidywana zanim postawisz kupon, czy ta która wpłynie na Twoje konto gracza, po kolejnym trafionym singlu. Nawet jeśli miałbym zagrać taśmę, czego nie zrobię i ona zostałaby trafiona nie będę pluł sobie w brodę (pomimo, że nie wygrałbym kilkakrotnie większej kasy), ale cieszył się tym, że część tego kuponu czyli mecz, który najbardziej cię interesował został oczywiście trafiony i po raz kolejny w przeciągu kilku dni udaje się zanotować zysk. Uważam, że jeśli tylko utrzymam się w przekonaniu o którym piszę do końca przyszłego roku, to myślę, że może udać się zarobić jakąś większą kasę na bukmacherce, a to przez wiedzę jaką posiadam i pewny, zdeklarowany styl gry u bukmacherów.
Swój image ma praktycznie każdy (tutaj) i każdy próbuje ograć bukmacherów na swój sposób. Jak widać choćby po tym temacie niewielu to się udaje. Jak podpowiada logika, tych z "pomysłem na wygrywanie" jest o wiele mniej niż tych, których bolączką jest licznik "przewidywana wygrana" i to aby on sięgnął jak najwyższej kwoty do wygrania za jednym razem. Trzy cechy które w tym by wygrywać regularnie są najważniejsze to: cierpliwość (jeśli trafi się słabszy typ, czy seria), rozsądek (ze stawkowaniem) i konsekwencja (w dążeniu do swojego własnego celu). Jeśli więc ktoś gra czy to single czy duble na zdecydowanych faworytów (a są tacy na forum), od początku do końca trzymając się swojego planu (czyli grania tylko takich meczy) to ode mnie wielki szacunek. Bo przedstawiam tu swoją strategię, ale chodzi o tych którzy potrafią wytrwać w swoich postanowieniach, a co za tym idzie bardzo często nieźle zarobić.
Dziwi mnie, że wielu świetnych typerów nie ma na forum swojego tematu z kuponami gdzie mógłby podzielić się z innymi swoimi przemyśleniami. I z tego co się orientuje, nie wynika to z lenistwa, ale zdecydowanie częściej braku chęci do podzielenia się własnymi typami i chore teorie spiskowe typu: masówka czy pech.
Kolejnym niesamowicie ważnym czynnikiem jest to by rozsądnie dobierać mecze. Przyznam się szczerze, że nie umiem stwierdzić tego jak często należy to robić, bo tego zrobić się nie da. Znam ludzi typujących (pozostając przy przykładzie tenisa) nawet do blisko dziesięciu meczu początkowych rund wielkich szlemów... singlami, całkiem solidnymi stawkami. Ok, w sumie robi tak jak wygląda moja wizja typowania
tenis, ale przecież jeszcze lepiej wybrać dwa, trzy mecze z tego (bo możemy przyjąć, że kilka z nich nas zainteresowało) i tylko w nie zainwestować. Odkąd interesuje się tenisem nie widziałem dziesięć super ciekawych typów na jedną rundę, oczywiście to zależy w dużej mierze również od podejścia, wiedzy jaką się posiada, ale najcenniejsze jest właśnie to wyselekcjonowanie najlepszych z najlepszych meczy i nikt nie mówi że to jest proste. Dlatego nie da się określić jak często będziemy typować. Może zdarzyć się tak, że nie wytypuje przez tydzień nic, a możliwe jest to, że zagram trzy mecze pierwszej rundy, zaczynającego "poważnie" sezon
Australian Open.
Stawki zależą oczywiście od spotkania i tego jak oceniamy jego szanse na powodzenie. Jednak różnice między nimi nie są duże, ponieważ wszystkie wyselekcjonowane prze ze mnie spotkania uważam za "perełki", które bez wyjątku wcześniej dokładnie przeanalizuje. Tak więc granie ich stawkami (dosłownie) 1-10 byłoby bezsensu (bo do wszystkich moje przekonanie jest podobne), a wyjątkiem są typy grane przeciwko zdecydowanym faworytom (gdzie można obniżyć lekko stawki), choć i tu różnica wcale duża nie jest, a i typ z kursem 5.00 zagram tylko wtedy gdy będę miał do niego 100% przekonanie, a nie myśl, że są szanse na jego wygraną więc można zaryzykować...
Wreszcie najważniejszy moment mojej dosyć wyczerpującej wypowiedzi, choć to oceniać przyjdzie już nie mi. Gram u bukmacherów już kilka ładnych lat, interesuje się tenisem od kilkunastu. Jednak nigdy nie grałem według swoich zasad co zmieniłem w tym roku. W sumie to były to dopiero początki zmian, bo grałem jak dawniej (taśmy & single & duble, po prostu wszystko, stawkami bardzo różnorodnymi) i zrobiłem sobie wymagający sporej cierpliwości test. Mianowicie na sucho (czyli po prostu w swoich... "notatkach"
od stycznia do listopada 2009 notowałem zyski i straty, dokładną skuteczność z gry z typów wybranych w sposób podobny do tego który opisałem powyżej (czyli grałem np. dubla u buka, z czego zdecydowanie bardziej pewny byłem spotkania #1, to ten mecz zapisywałem razem ze stawką i po zakończeniu rozliczałem "na sucho"
. Porównując to do (jak się teraz okazało) ostatniego roku "gry na pałę" jaką preferowałem do tej pory, jaką można zobaczyć w moim aktualnym temacie z kuponami i w co drugim temacie z kuponami na forum zauważyłem diametralną zmianę! Oczywiście typy, które notowałem były tymi, które uważałem za najlepsze. Może to i dziwne, ale grając sobie za pieniądze w swoim stylu, robienie "notatek", które mogłyby pomóc mi w dalszej grze bardzo się przydało, bo dzięki nim doszedłem do tego co mam teraz czyli koncepcja na grę, która jest podstawą do osiągania sukcesów.
Nie będę tutaj dodawał żadnych statystyk, bo przecież nie o to chodzi, ale uwierzcie mi, że przez cały rok grając tylko typy "ze swoich notatek" mógłbym dziś się cieszyć z wielkiego zarobku, który liczony w jednostkach, grany (1j - 10 PLN) naprawdę spore zyski, a w tym sezonie na grę u bukmacherów przeznaczę w styczniu trochę więcej pieniędzy. 2009 rok zakończyłem z dosłownie 200 zł (z groszami) czystego zysku.
Ktoś kto doczytał do tego momentu moją wypowiedź stwierdzi, że to co napisałem nie jest żadną filozofią. Jednak kręcący się w świecie zakładów bukmacherskich ludzie wiedzą, że taka gra (pomijając wiedzę, która jest podstawą, ale trochę ludzi na forum ową posiada) nie jest łatwa, a na krótką metę, z bardzo niskim wkładem własnym i przy tylu "pokusach" do zrealizowania niezwykle ciężka, choć w sumie raczej opłacalna i to bardzo! Nie uważam, że jest to jakiś sposób na wygrywanie kasy, żeby ktoś mnie źle nie zrozumiał. O nie, takich sposobów nie ma. Jednak uważam, że regularne zarobki są możliwe dzięki cechom wymienionym tutaj już kilka razy: cierpliwości, rozsądkowi i konsekwencji.
O to cała wypowiedź, której napisanie sprawiło mi sporo przyjemności, mimo iż trochę czasu to zajęło (starałem się zawrzeć tu wszystko co mam do powiedzenia). Jestem ciekaw jakie macie zdanie na temat "mojej teorii"? Może macie jakieś uwagi? Znając FB także fala krytyki na mnie spadnie, ale jakoś to przeżyje. To też takie lekkie wprowadzenie do tego, co będzie się tu (tj. w dziale
tenis) działo w styczniu gdy tenisiści wrócą z wakacji!