Typper podał bardzo dobry przykład, choć każdy medal ma dwie strony. Z jednej strony sieć daje przeogromne możliwości, pamiętam jak swego czasu nie miałem kompa i grałem u ziemniaków - patrzyłeś na kursy i twoja analiza wyglądała tak: "1.50 na Argentynę w towarzyskim meczu z Japonią? To MUSI wejść w końcu to
Argentyna." I tak się grało. Dziś www daję dostęp to takich informacji jak to, że Torres ma odcisk na tyłku, wiec może nie dać z siebie 100% w najbliższym ligowym meczu co przełoży się na grę całego zespołu:-D Miliony informacji, niuansów, statystyk, analiz itp. Moim zdaniem wyłuskanie odpowiednich, wartościowych informacji z tego całego szumu informacyjnego, daje przewagę nad bukiem, taką jak nigdy dotąd.
Z drugiej strony sami zobaczcie jakie wałki odchodzą i ile jest niespodzianek, że tylko przypomnę Grecję 4 lata temu. W tym Euro większość ludzi zarobiło na początku fazy grupowej, ale co z tego, skoro jeśli ktoś nie wypłacił kasy, to prawdopodobnie oddał ją bukom dzięki ostatnim kilku meczom. Jak napisał Filip w pierwszych postach, tylko mając stały plan gry (plus umiejętności) i trzymając się go można o czymkolwiek marzyć. Niestety charakter bukmacherki sprawia, że w pierwszym rzędzie najtrudniej ograć własne słabości i emocje, tu bohatersko polega większość typerów przez co (zgodnie z badaniami kujonów z Harvardu) tylko poniżej 1% graczy wyciąga konkretną kasę co miesiąc i to oni dorabiają/żyją z tego fachu.
Znam osobiście kolesia, który chciał z tego żyć. Wniósł spory kapitał, na początku regularnie wygrywał, swego czasu zasilał 10tke wyciągających największy hajs bodaj w Profesjonalu bądź STS w Katowicach (to było dawno, gdy zaczynałem, wiec dobrze nie pamiętam), pamiętam, ze był nawet wspominany w takiej gazetce rozdawanej w naziemnych. Jak myślicie, skończył jako nadziany zrelaksowany gość? Gdy zaczęła się seria porażek i powolne spłukiwanie (z tego co pamiętam grał single i duble a wiec tzw "jedyny" znany sposób na długoterminowe ogrywanie buka), zaczęły się pożyczki (m.in. od rodziny), a gdy to wtapiał zaczęło się ukrywanie i izolacja, miał kupione przez starych Seicento, do dziś nie chce powiedzieć jak to się stało, że fura z dnia na dzień zniknęła, a w finale tych zdarzeń (co wyszło po pewnym czasie) sfingował napad na własny dom i kradzież prawie 10 patyków, wszystko to trwało wiele miesięcy. Mógłbym pisać więcej ale chyba widzicie o co mi chodzi. Nawet najbezpieczniejsza, najlepiej rozplanowana gra to wciąż hazard, nie ma znaczenia czy zaczynasz grać za 10 czy 100 zł, bo jednego dnia można być na piedestale, a drugiego chować sie widząc osoby dla których jest się dłużnikiem.
Podzielam opinie kilku poprzedników, którzy prawdopodobnie widzieli więcej niż Ci hurraoptymistycznie nastawieni do bukmacherstwa jako głównego źródła zarobku. Dorobić sobie, nawet grubo - owszem, żyć z tego (jeśli będziesz w tej uprzywilejowanej grupie) - ogromne ryzyko.