kuzan
Użytkownik
Muszę powiedzieć, że nawiązała się bardzo ciekawa dyskusja... Pomimo późnej pory po ciężkim dniu może uda mi się coś dodać.
ż
Mam nadzieję, że ktoś zrozumie o co mi chodziło
ż
Na pewno nie jest łatwo wytrzymać w takim postanowieniu, ale nie należy też dzielić Nas na tych 'świętych' i 'złych'. Jak to mówią: wszystko jest dla ludzi. Też ostatnio śmierć pewnej młodej osoby zmusiła mnie do refleksji. Podzielam zdanie tych, którzy twierdzą, że wiara w Boga jest atutem w drodze przez życie. W końcu to wielu z nas, w ciszy, czasem pewnie w ukryciu przed innymi modli się o to żeby coś się nam udało, żeby wyzdrowiał nam ojciec czy poszedł egzamin w ostatnim możliwym terminie... Myślę, że nie możemy się ukrywać z wiarą, powinniśmy być dumni z tego, że w taki sposób chcemy przejść przez życie, pamiętając o zasadach, jakie wytycza nam ów wiara. I tak jak już wspomniałem po tragicznej śmierci tej młodej osoby kolejny raz doszedłem do wniosku, że musimy żyć pełnią życia. Nie chodzi mi tutaj o picie, imprezowanie i życie w beztrosce, tylko o to, że musimy żyć tak żeby nie żałować, że czegoś nie zrobiliśmy, spróbowaliśmy...oczywiście w granicach zdrowego rozsądku. Ile razy żałowaliśmy, że czegoś nie powiedzieliśmy... nie zdążyliśmy powiedzieć... Szanuję osoby, które 'od urodzenia' mają plan na życie i żyją wg swoich zasad... jednak czy na starość nie stwierdzicie, że mogliście wziąść od życia więcej? Może warto czasem spuścić z tonu i poświęcić troche czasu swoim znajomym, bliskim. Wyszumieć się po to, żeby być o te doświadczenia mądrzejszym w przyszłości. Opowiedzieć swoim dzieciom o błędach z młodości i o tym, że nie warto tak czy owak postępować. Sam studiuję, nie mam jako takich problemów, lubię się dobrze pobawić, wyszaleć ale wszysko musi mieć 'ręce i nogi'. Życie jest na tyle zmienne, że trzeba się nauczyć odpowiednio improwizować. Nie ma recepty na udane życie. Ale żyjąc wg swoich zasad, możemy się znacznie przybliżyć do osiągnięcia celu. Jeśli ustalimy sobie jakąś hierarchię wartości i będziemy się jej trzymać przyczynimy się choć odrobine do poprawy naszego życia. Każdy popełnia błedy, grzeszy... kwestia tylko, żeby być tego świadomym, możliwie zapobiegać i gdy się już zdaży być mądrzejszym na nastepny raz.Myślę, że oto tu chodzi. Wiara, religia sama w sobie jest dobra, głosi dobro. To, że niektórzy ludzie, księża(chociażby Rydzyk) cały czas są w pogoni za pieniądzem niewątpliwie stawia Kościół w złym świetle. Zostawiając kwestię: jest Bóg czy nie ma Boga - każdy sam sobie musi odpowiedzieć na to pytanie, ale wiara stanowi pewne obowiązki, dyrektywy, wskazówki. Wystarczy spojrzeć na młodzież - alkohol, narkotyki. Sam mam 17 lat i nie piję, nie ćpam czy nie palę, nie dlatego, że boję się mamy czy księdza, tylko dla zasady. Gdy podpisywałem Krucjatę, nie zastanawiałem się czy mi się uda, tylko z góry założyłem, że musi mi się udać dotrwać w tym postanowieniu (na rok). Na szczęście nie wpadłem w nałogi, jestem w najlepszej szkole w regionie i mam plan na życie, inny niż niektórzy moi rówieśnicy (chlanie kiedy i ile się da) i mam zamiar go zrealizować.
Mam nadzieję, że ktoś zrozumie o co mi chodziło