Co do młodzieży ja mogę sam powiedzieć, że sam należe do takiej co lubi sobie wypić i się pobawić. Ale wszystko się dla mnie skończyło wraz z sylwestrem jak praktycznie nieprzytomny zostałem pobity. I jeszcze od jakich osób to najbardziej denerwuje. Mam rozbitą głowę limo na całe oko ręka i ciało pobijane. Ale nie żałuje że akurat się nawaliłem, że ktoś to wykorzystał i chciał się zabawić. Jeszcze to zdarzenie przekonało mnie że alkohol to zguba, a sylwester miał być dla mnie ostatnim melanżem na bardzo długi okres. Bo w 2008 postanowiłem że zmieniam swoje życie.
Sam do końca nie wiem czy w deperesje nie popadłem, bo w grudniu straciłem pracę a nie podpierdoliłem 2kolegów z czego dla jednego załatwiłem pracę i sam woziłem do pracy. A odwdzięczył mi się pięścią.
Parę osób skreśliło mnie i taki czynnik sprawił, że nie mogę się poddać. Tylko czy muszę coś z tym zrobić. Do więzienia nie chcę iść. Jedynie co zrobie to skreśleślam tych którzy mnie zawiedli. To nie może być tak, że koledzy sobie piją hymm taki przykład: jesteśmy na dystkotece i 2kolegów się ze sobą biją na maxa, a po pewnym czasie znowu piją ze sobą wódkę.
Dla mnie jest to adekwatny koniec. Kolegów nie można skreślić też do końca nigdy, ale najważniejsze by się trzymać najbliższych a nie mieć wiele ich, a tak na prawdę nie mieć ich wogóle.
Ogólnie jak jest dobrze w twoim życiu to ludzie cie uważają, a jak nie to się odwracają i takich skreślam. Tata mi mówił że kolegów można mieć wielu, ale przyjaciół 1 lub dwóch z którymi się trzeba trzymać.
Mam takich przyjaciół, ale oni są od dzieciństwa i niegdy mnie nie zawiedli, a koledzy z którymi przelałem hektolitry alkoholu tak jak pisze.
Nie wiem po co to piszę, wiem że to nie ma składu.
Z czasem mam poczucie, że sam będę musiał kraść i oszukiwać ,itp. bo będę nikim. ????