Tak oglądam spotkanie naszego Janowicza i uświadamiam sobie, że on jednak ma mizerne szanse by zostać top10. To co on momentami odwala na korcie to przechodzi ludzkie pojęcie. I nie chodzi mi nawet o gre tylko bezsensowne uderzenia piłek w powietrze w stronę publiczności po nieudanym zagraniu (zrobił to kilkakrotnie), rzucanie rakietą itd. Na miejscu kibiców wygwizdałbym go, ale na trybunach jest ich za mało. Rozumiem, emocje - ale jak sobie z nimi nie radzi to są osoby które zajmują się tego typu problemami.
Jeszcze scenka sytuacyjna z autokaru z wczoraj. Wracając z delegacji przede mną siedziały dwie kobiety. Chcąc nie chcąc słyszałem ich rozmowę. Jedna z nich wychwala swojego syna. Jaki to on zdolny, jak to on jak mu się chce wszystko łapie od razu itd.itp. - no geniusz jednym słowem. Po czym druga pyta - to pewno w szkole miał same świadectwa z paskiem...?? Na to ta druga odpowiada: nie no aż tak dobrze nie było, w większości to jechał na 3-jach ale jakby tylko chciał to miałby świadectwo z paskiem bez problemu
Dlaczego o tym pisze? Bo przypominają mi się analizy dotyczące Fognigniego, w których bardzo często pojawiało się zdanie: "...Fognigni ma możliwości by wygrać z każdym zawodnikiem na świecie..."
Ja się pytam i co z tego, to tak jak z tym synem. Nie liczą się możliwości tylko efekty. Dodatkowo szczerze powiedziawszy nie bardzo rozumiem dlaczego Fognigni uważany jest za takiego geniusza. W tenisie liczy się regularność. Dlatego Nadal, Djokovic czy Federer są dzisiaj ikonami tenisa.
Kiedyś w juniorach, Gulbis regularnie wygrywał z Djokovicem. Styl życia jednego jak i drugiego od tamtego czasu diametralnie się różnił. Jeden poświecił całe życie dla tenisa, drygi na zabawę i swawole. Dzisiaj role się odwróciły i to Djoko góruje.
Janowicz ma możliwości ale nic z tego nie wyniknie bo nie panuje nad emocjami i nie potrafi grać regularnie co w tenisie jest kluczem do odniesienia sukcesu...
Sorki za swoje wywody w tym dziale ale tak mnie jakoś wzięło na refleksje;-)