Zapowiada się ekscytujący mecz pomiędzy Davidem Ferrerem a Tommym Robredo. Obaj gracze prezentują bardzo dobrą formę i pomimo tego, iż najlepiej czują się na mączce - hard to także nawierzchnia, na której potrafią grać.
Tommy Robredo zachwyca, na drodze do ćwierćfinału pokonał dwóch świetnie serwujących graczy, tym samym dwóch gości grających u siebie - Jacka Socka i Sama Querreya. Prawdziwa bomba przyszła jednak w trzeciej rundzie, gdzie w dwóch setach nie dał żadnych wątpliwości przeciwko terminatorowi, Novakowi Djokoviciowi (skądinąd - Nole pierwszy raz od 2007 roku nie dotarł do ćwierćfinału w Cincinnati). Co ciekawe - Robredo średnio po razie łamie się na mecz, jednakże przeciwko Jasiowi Skarpecie i wielkim Samie było to absolutnie niegroźne, gdyż przeciwnikom udawało się przełamać Hiszpana w momencie, gdy ten miał przewagę podwójnego złamania serwisu przeciwnika. Wyjątkiem był mecz z Djokoviciem, gdzie Novak w pierwszym secie wyrównał stan gemowy do 4:4. Robredo w tym roku bardzo dobrze radzi sobie na nawierzchniach twardych, bilans 11:4 mówi sam za siebie. Po okresie mączki i trawy wygląda to jeszcze lepiej, gdyż 5:1, a porażka wcale nie z przypadkowym zawodnikiem, bo z Dimitrovem i w stosunku 2:1, także absolutnie nie jest to powód do wstydu.
O Ferrerze także nie można powiedzieć złego słowa w ostatnim czasie. Co prawda żadnego spotkania od powrotu na hard nie wygrał gładko (oprócz tego z Jużnym), to jednak - koniec końców - zwycięstwa odnosi. Może strata seta w Toronto ze zbliżającym się ku końcowi kariery Russellem chluby nie przynosi, to jednak nie dziwią mnie trzysetowe pojedynki z dobrze serwującymi Dodigiem i Kohlschreiberem. To także ukazuje fakt, iż Ferrer, pomimo 32 lat na karku, wciąż nie słabnie i ma siły do biegania, szczególnie udowodnił to mecz z Niemcem, podczas którego Panowie rozegrali 3 Tie-Breaki (!!!). Ferrer od powrotu na hard ma niemalże identyczny bilans, co Robredo - 4:1, porażka jedynie z Federerem, chociaż także warta odnotowania - gdyż z 10 pojedynków (nie liczę tego ostatniego w Toronto) przeciwko szwajcarskiemu Mistrzowi na hardzie tylko raz (!!!) urwał seta - skądinąd w Cincinatti. Tak więc ostatnia porażka 2:1 była równoznaczna z urwaniem Federerowi seta po raz drugi w przeciągu całej swojej kariery na hardzie. Biorąc pod uwagę fakt, jak bardzo Fedex nie leży Ferrerowi - jest to z pewnością ciekawy fakt.
Obaj Panowie mierzyli się ze sobą 10 razy, jednakże dosłownie 80% tychże pojedynków rozgrywanych było na mączce, z których niewiele można wywnioskować. Na hardzie bilans 1:1, w Bilbao w 2010 roku zwyciężył Robredo, w 2007 roku w Auckland zwyciężył Ferrer.
Moim zdaniem to spotkanie jest równoznaczne z długim, wyrównanym pojedynkiem. Nie widzę większego faworyta w tym meczu, według mnie bardzo prawdopodobna jest kolejna trzysetówka w wykonaniu Ferrera. Nie można mówić o jakimkolwiek zmęczeniu Davida, gdyż ostatni mecz przeciwko Jużnemu był bliski treningowi (7:5; 6:0), tak więc - szczególnie w drugim secie - Ferrer, można powiedzieć, trochę sobie odpoczął i oszczędził minut spędzonych na korcie. Według mnie over gemowy jest bardzo prawdopodobny w tym spotkaniu i sądzę, że warto zaryzykować postawienie na to zdarzenie kilku groszy.
Tommy Robredo - David Ferrer; over 22,5g @ 1,92 (Pinnacle) [5/10]