Coś ruszyło, ale nie popadajmy w hurraoptymizm.. Poprzednie lockouty, jak i ten obecny wyrobiły w nas dużą cierpliwość (chociaż niektórzy, czemu się nie dziwię, mieli podstawy by włożyć sobie
NHL tam, gdzie liga ma Nas). Pamiętam, że nie tak odległy sezon 04/05, kiedy to patrzyłem na rozgrywki jak w jakiś obrazek, bardzo mnie rozczarował, tym bardziej, że w pewnym momencie - tak jak teraz - wydawało się, że porozumienie zostanie osiągnięte. Jak to się skończyło, każdy z forumowych Kolegów wie.
Nie mniej jednak, sama idea włączenia zawodników w negocjacje bardzo dobra. Cieszy również, że negocjacje zostaną wznowione już dzisiaj. Trzeba pamiętać, że każdy dzień bez hokeja zabiera około 20mln, co na każdym kroku namiętnie podkreślają Daly i Bettman.. dlatego długie przerwy w negocjacjach są zupełnie nie na miejscu.. Ja jestem zdania 'albo (prawie) wszystko, albo nic'. Włączenie mediatorów do negocjacji to moim zdaniem próba zrobienia czegokolwiek. Co innego z zawodnikami. Ich udział jest bardzo ważny, bo jakby nie patrząc, to właśnie ich dotyczy problem. I oni też są po części winni, bo zgłaszanie możliwości powrotu do gry w każdej chwili, zupełnie nie idzie w parze ze szczeniackimi wręcz zachowaniami i wpisami, które mam nieprzyjemność śledzić na tłiterze. Dlatego jak widzę wpisy Owcy, to ... mnie strzela (na szczęście zreflektował się ostatnio). To samo dotyczy innych zawodników, m.in Versteeg'a, który jeszcze nie tak dawno raczył nas swoimi aforyzmami w których to przyrównywał Bettmana i spółkę do nowotworów które już od dawna zatruwają
hokej. No i jak po takich wypowiedziach oczekiwać, że liga będzie skłonna do poważnych rozmów? Ian White to kolejny gracz, który w sposób dużo bardziej dosadny od poprzednika stara się coś przekazać, tylko nie wiadomo do końca co. Wyzywanie komisarza od idiotów to przecież najlepszy sposób na rozstrzygnięcie sporu. Czasami mam wrażenie, że nasi bohaterowie z tafli, którzy przecież tak bardzo chcą wrócić za ocean, swoim postępowaniem robią wszystko, żeby do tego nie doszło. Może czas trochę spokornieć (to się tyczy obu stron) i wziąć się 'do roboty' ?