Real Madryt - Bayern Monachium - awansuje Real @2,20
Atletico Madryt - Chelsea - awansuje Atletico @1,80
Kursy z bet365
Bayern nie jest kosmiczny, magiczny, nie do pokonania. Jest to drużyna, jak każda inna. Mieli problemy z United i niech mi nikt nie mówi, że się oszczędzali. Słaba postawa na wyjeździe, bezsensowne klepanie piłki i mało stworzonych sytuacji. United mogło być niezadowolone z wyniku 1-1, biorąc pod uwagę zmarnowaną setkę Welbecka. U siebie Bayern wygrał 3-1, ale znowu słyszałem opinie o tym, jaki to Bayern jest niesamowity. Przypominam, że do 59 minuty nie mógł znaleźć sposobu na Manchester United. Potem strzelili 3 gole i znowu zachwyty. Pytanie brzmi: dlaczego nie strzelili 3 goli w pierwszej połowie i nie "zabili" meczu, skoro są tacy mocni? Odpowiedź brzmi - nie są tacy mocni. Słaby w tym sezonie Manchester United do pewnego momentu w dwumeczu prowadził z nimi równorzędną walkę. 1/8 i dwumecz z Arsenalem również w mojej opinii wcale nie był taki wspaniały w wykonaniu Bawarczyków. Arsenal rozpoczął z wysokiego C, ruszył od początku na Bayern, który był mocno zagubiony. Wywalczyli karnego, którego spudłował Ozil. Kto wie, jak potoczyłby się dalej ten dwumecz, gdyby Arsenal objął prowadzenie. Po drugiej połowie gra Arsenalu siadła i dostali zasłużoną karę. Drugi mecz: 1-1, bez historii.
Premier League zweryfikowała i Arsenal i United, na tle których Bayern wcale nie wyglądał tak niesamowicie.
Czeka na nich Real, który naprawdę ma szczęście, że gra dalej. Beznadziejna postawa w rewanżu spowodowała, że kibice Królewskich do końca musieli drżeć o awans. Koniec końców udało się. Hiszpanie rozgromili w dwumeczu Schalke 9-2, pokonali Borussię, w rewanżu grając bez Ronaldo i ogólnie (w mojej opinii) pozostawili po sobie lepsze wrażenie po tych dwóch rundach, niż Bayern. Ancelotti panuje nad drużyną i choć jest nadal kilka mankamentów (głównie w defensywie), to Real wygląda bardzo dobrze. Benzema w swojej najlepszej formie podczas pobytu w Madrycie, Ronaldo jak zawsze świetny, średni, ale z przebłyskami Bale. To ofensywa, która może rozmontować każdą obronę. Zwłaszcza taką, gdzie grają tykające bomby, jak Boateng, którego bez problemu ogrywał Welbeck, czy Dante. Oczywiście z drugiej strony jest podobnie - Pepe i Ramos nie są wymarzonym środkiem obrony.
Koniec końców - widzę value w typie na Real. Grają dwie równorzędne drużyny, Bayern nie jest według mnie tak mocny, jak za Heynckesa. Guardiola zamienił prawdziwe monstrum i maszynę, jaką był Bayern rok temu, w nieco spowolnioną, nudną drużynę, która miała problemy z drużynami, które radzą sobie słabo w
Premier League. Zdystansowanie Bundesligi nie robi na mnie wrażenia, wiedząc, jakie problemy miała w tym sezonie Borussia. Postawy reszty stawki nawet nie chcę mi się komentować. PSG i Real pokazały ile są warte drużyny nr 3 i 4 Bundesligi. Real u siebie w lidze, czy krajowym pucharze ma poważnych przeciwników, jak Barcelona, czy Atletico, a nawet Valencia, czy Sevilla, które z powodzeniem radzą sobie w
LE. Bayern kosi po prostu (nie boję się tego słowa) ogórków i na tym zbudował swoją opinię w tym sezonie. To będzie pierwszy poważny sprawdzian dla Guardioli i jego ekipy i obawiam się, że mogą go oblać. Real za dużo razy zatrzymywał się na półfinale, czas na wyciągnięcie wniosków.
Atletico w bólach, po ciężkim dwumeczu, ale pokona Chelsea. Tak mi się wydaje. Diego Simeone przez wiele lat budował mocną drużynę i dzisiaj przynosi to efekty. W niczym nie są gorsi od największych potentatów europejskiego futbolu, co zresztą pokazują kursy na awans, wg których Atletico ma większe szanse. Wrócę do początku - Simeone jest w Atletico długo i zbudował drużynę, której siłą jest kolektyw, mocna obrona. Czyli w sumie tak jak Chelsea Mourinho. Tyle, że Mourinho w Chelsea jest dopiero rok i nie wydaje mi się, by zbudował przez ten czas drużynę, którą stać na triumf w
LM. Przede wszystkim: słaba postawa The Blues na wyjazdach. 1-1 z Galatasaray, 1-3 z PSG. 1-3 z Atletico na wyjeździe w mojej opinii na 100% zakończyłoby zabawę. Mourinho bezsensownie, czy to w
Premier League, czy w
LM oddaje przeciwnikowi inicjatywę, kiedy to Chelsea gra na wyjeździe. W tym sezonie zemściło się to tak wiele razy, ale Special One ani myśli zmieniać swojej filozofii. Może w tak ważnym momencie sezonu jak półfinał
LM zmieni swoje nastawienie i ruszy na Atletico - w końcu na tym etapie trzeba czymś przeciwnika zaskoczyć. Ale szczerze w to wątpię. Mourinho będzie liczył na 0-0, niskie zwycięstwo lub niską porażkę i będzie chciał powalczyć o awans u siebie. Z Atletico, które nieprzypadkowo lideruje w Primera Division, które wyeliminowało Barcelonę, może nie być to tak łatwe jak z PSG, czy Galatasaray. Obrony oba zespoły mają mocne, ale rysuje się duża przewaga Los Colchoneros w środku pola. W Chelsea nieuprawniony do gry jest Nemanja Matić, który jest filarem tej formacji w
Premier League. Zostają: Ramires, Lampard, David Luiz, Obi Mikel. Ten ostatni już praktycznie nie występuję i wydaje się, że jego czas w Chelsea dobiegł końca. Ramires i Luiz pokazali co potrafią z PSG, kiedy to nie istnieli w środku pola. Ramires może i dużo biega, ale równie dużo fauluje i zalicza strat, co nie pasuje do stylu gry Mourinho. Jeśli wyjdzie Lampard to obawiam się, że mimo tego, że jest profesjonalistą w 100%, nie wytrzyma tempa. Lata na karku robią swoje. Ktoś taki, jak Matić przydałby się bardzo w dwumeczu z Atletico.
Dodam tylko, że Mourinho 2 razy z Chelsea próbował przebrnąć fazę półfinałową i w obu przypadkach mu się to nie udało. W 2005 z Liverpoolem i w 2007 również z tym samym przeciwnikiem.