Hazardowa prognoza
Wygraną PiS i SLD w wyborach typuje prawie tylu grających, co triumf PO
Według bukmacherów najbardziej prawdopodobne jest zwycięstwo PO. Dlatego stawiając na nie, można najmniej zarobić. Na zdjęciu sztab wyborczy Platformy podczas wyborów w 2007 r.
45 proc. chce głosować na PO, 33 proc. na PiS, 13 proc. na SLD, a 5 proc. na PSL (ostatni majowy sondaż GfK Polonia dla „Rz"
.
Ale gdy chodzi o stawianie pieniędzy, różnice między partiami są minimalne.
Jak sprawdziła „Rz", spośród tych, którzy obstawiają zwycięstwo partii w najbliższych wyborach parlamentarnych, 35 proc. obstawiło wygraną Platformy, a PiS i SLD – po 32 proc.
1300 zł za Sojusz
– Decyzje naszych klientów są dla nas zaskoczeniem, gdyż w bardzo znacznym stopniu odbiegają od oficjalnych wyników podawanych przez ośrodki badania opinii publicznej. Największą dla nas niespodzianką są bardzo wysokie nadzieje pokładane w partii Grzegorza Napieralskiego – mówi Mateusz Juroszek, członek zarządu firmy Star-Typ Sport, która pierwsza umożliwiła swoim klientom obstawianie wyników wyborów.
Kluczowy wpływ na takie wyniki mają zapewne kursy, po jakich można obstawiać zwycięstwo partii. Za trafne postawienie 100 zł na zwycięstwo firma bukmacherska wypłaci 127 zł. Za każde 100 zł postawione na PiS można dostać 220 zł. Ale już za tę sumę postawioną na SLD w przypadku zwycięstwa Sojuszu zgarnąć można 1300 zł.
– Dlatego takich wyników nie można traktować jak normalny sondaż – mówi „Rz" dr Jarosław Flis, politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Choć fakt, że tak dużo osób jest skłonnych zaryzykować stratę pieniędzy i obstawiać zwycięstwo lewicy, pokazuje, że wśród ludzi panuje przekonanie, że do wyborów na scenie politycznej może się jeszcze dużo zmienić.
Gdyby ktoś chciał podjąć jeszcze większe ryzyko, to kurs zwycięstwa PSL wynosi 50:1, PJN 150:1, a partii Palikota 250:1.
– Zakłady polityczne nie cieszą się co prawda tak dużym zainteresowaniem jak sportowe, ale w czasie ostatnich wyborów prezydenckich obstawiało je sporo osób – opowiada „Rz" Sebastian Bazylak reprezentujący STS. – Niektórzy gracze stawiali nawet kwoty ok. 10 tys. zł na swoich faworytów.
Zakład, kto premierem?
Dlatego firma planuje uruchomienie kolejnych zakładów politycznych. – Będzie można obstawiać m.in., kto po wyborach będzie premierem oraz jakie partie przekroczą próg wyborczy i dostaną się do parlamentu – informuje Bazylak. Pozostałe firmy
bukmacherskie jeszcze nie uruchomiły takich usług. – Nie wykluczamy, że takie zakłady wprowadzimy już w wakacje – mówi Jan Štefanek, dyrektor generalny firmy
Fortuna.
– U nas prawdopodobnie pojawią się one jakiś miesiąc przed wyborami – mówi „Rz" Łukasz Seweryniak z totolotka. Jakie zakłady polityczne będzie można w nich obstawiać? – Dużym zainteresowaniem cieszą się pojedynki pomiędzy znanymi politykami – odpowiada Seweryniak. – Jeśli w Szczecinie będą walczyć Grzegorz Napieralski z Bartoszem Arłukowiczem, to można będzie obstawiać, kto dostanie więcej głosów. Podobnie w innych miastach. Będzie można obstawiać też frekwencję wyborczą.
Jarosław Krawczyk z firmy Milenium zwraca uwagę, że im bliżej wyborów, tym chętniej klienci stawiają na tzw. pewniaków. – Obserwują sondaże. Obstawiają po najniższych stawkach, zwykle faworytów, i nie ma wielkich niespodzianek – podkreśla.
W Polsce zakłady polityczne to wciąż raczej ciekawostka.
W Anglii czy
USA zakłady polityczne można obstawiać nie tylko tuż przed wyborami. Już teraz można zakładać się o to, kto zostanie prezydentem
USA w 2012 r., a nawet w 2016 r. W Anglii można typować np., który minister pierwszy zostanie zdymisjonowany.
za rp.pl