Serena Williams - Garbine Muguruza
Czy nie macie panowie troszeczkę Deja vu? Bo ja tak i to nie pierwszy raz. Ile razy już tak bywało, że "czarna kobyła" (cytując klasyka) turnieju, na którą absolutnie nikt nie liczył że może dostać się do finału turnieju wielkiego szlema, gra wspaniały
tenis, niszczy po drodze rywalki, a na końcu drogi w finale staje Serena. Serena która (przepraszam za kolokwializm, ale nie da się tego inaczej określić) odpierdziela cyrki na kółkach. Szlaja się po korcie, udaje, krzywi się, po czym zaczyna się kolejna wymiana, a Serena niczym mityczni Giganci po dotknięciu Matki Ziemi odzyskuje wszystkie siły i rusza do boju.
Taki scenariusz mam świeżo w pamięci na ostatnim Rolandzie, gdzie szansa w finale Safarovej była uważana za jeszcze większą. Tamta Safarova grała lepiej niż dzisiejsza Muguruza, do tego Serena jeszcze bardziej odwalała i na domiar wszystkiego grano na najsłabszej dla Williams nawierzchni. Jak się skończyło? Wszyscy widzieli. Dlaczego więc miałoby się skończyć dzisiaj inaczej? Tym bardziej, że gramy na trawie, a przypomnę że to właśnie najmocniejsza nawierzchnia Sereny. Wygrała ten turniej już pięć razy, najwcześniej w wieku 21 lat! Cokolwiek nie napiszecie o Muguruzie, psychika i doświadczenie stoją po jej stronie. Serena ma jedną cechę wyjątkową w
WTA która sprawia że jest nr. 1. Wcale nie potworną siłę, lecz umiejętność wychodzenia z opresji. Wygrywania meczów w których wyraźnie nie idzie (na tym turnieju Watson, analogicznie na Rolandzie Azarenka).
Zresztą motyw "faworytka vs. czarny koń" w finałach zazwyczaj kończy się upadkiem pięknego snu, tak jak rok temu Kvitova wyrzuciła z kortu niespodziankę Bouchard.
Syrena bywała już w słabszej formie i wygrywała. Niestety bo też za nią nie przepadam i chciałbym żeby ktoś utarł jej nosa za kombinatorkę, ale sądzę że dzisiaj zatriumfuje. W półfinale dała pokaz mocy pokonując zawsze groźną Maszę Szarapową.
A co z Garbine? Przyznam się że pozbawiła mnie już kilku złotych, bo stawiam przeciwko niej progresją od czwartej rundy i meczu z Wozniacki. Z Dunką wygrała nie pokazując fajerwerków, lecz wykorzystując słabiutki 1-szy serwis. Potem była walka na noże z Bacsinszky, która była najbliżej wykopania Hiszpanki z turnieju, i naprawdę dobry mecz Muguruzy pozwolił jej na awans. Co do półfinału z Radwańską, to każdy widział. Dopóki Hiszpanka grała na solidnym poziomie to wygrywała, bo po prostu piłki przylatywały wolno. Muguruzę trzeba przycisnąć do muru, przygwoździć do końcowej linii i nie pozwolić na ofensywę. Dlatego to Timea sprawiła największe kłopoty, bo to tenisistka mocno bijąca. Do tego trzeba dodać krach Hiszpanki w drugim secie półfinału. Sorry, ale jeśli zdarzy się jej taki przestój dzisiaj, to Serena ją wymiecie w tej chwili kryzysu z kortu. Tylko problem jej jest taki, że nawet gra na swoim poziomie nic jej nie zapewni, bo jakby mocno nie biła, to Williams będzie biła mocniej. Kto będzie częściej trafiał? Ja sądzę że Williams, ze względu na doświadczenie i fakt, że będąca pod presją Muguruza może zacząć się mylić.
Jakie więc typy? Cóż. Granie na 2:0 Williams mija się z celem, bo Syrena lubi oddać sobie bez sensu seta. Ona może zmasakrować Muguruzę w pierwszym, oddać drugiego, i dokończyć dzieła w trzecim, wcale nie będę zaskoczony takim rozwojem wypadków. Może być jak z Maszą, czyli szybki meczyk i rozpukanie rywalki. Czy grać na czysty win po kursie w okolicach @1,16? Sam nie wiem i sam się zastanawiam, bo trzebaby zagrać naprawdę grubo żeby wyjąć jakieś poważne pieniądze.
Może typ
-3,5 na Williams? To jest niegłupia sprawa. Kursy około @1,40, a zauważcie że Serena nawet oddając seta, zazwyczaj pokrywa tę linię, gdyż przegrywa seta dwoma gemami, a wygrywa nawet czterema na dwa przełamania. Wygranie setów nawet w stosunku 6:3, 6:3 pokrywa linię, podobnie jak 6:4, 6:2 (licząc cały czas porażkę Syreny w jednym z setów dwoma gemami, 4:6 lub 5:7, nie wspominając o TB).
Pozostawiam was z moimi przemyśleniami. Osobiście nie stawiałbym na Muguruzę.