To co napisał Abraxas... no nie wiem jak to skomentować, po prostu złapałem się za głowę... Co mam na myśli? Wybiórcze podejście, myślenie życzeniowe. Gość pisze, że Muguruza pokonała Wozniacki, która nie ma argumentów na granie pod końcową linię z FH przez Hiszpankę, okej... ale dlaczego w takim razie pomijamy w tym momencie Angelique Kerber, będącą notabene w wielkiej formie? Z Bacsinszky sytuacja odwrotna - mowa o "wielkim" zwycięstwie z chimeryczną Lisicki, dla której owszem, jest to ulubiony Szlem w roku, lecz nigdy nie ma pewności kiedy natrafi na swój gorszy dzień? Naprawdę, szanujmy się. W kontekście dzisiejszego spotkania napisał o... mocnej psychice Bacsinszky, bo w końcu odwróciła losy spotkania na swoją korzyść ????. Może spójrzmy na to z drugiej strony - w pierwszym secie zaprezentowała się wprost żenująco i jeśli zanotuje tak długi przestój z Muguruzą, jak w meczu z Niculescu (jeszcze do co najmniej połowy seta męczyła się z samą sobą) to będzie pakować manatki. TOP 6 psychiki? To chyba żart, tak? Co chciałbym przypomnieć - półfinał Roland Garros, problemy Sereny Williams i kontrolowanie spotkania przez Timeę do stanu 3:2 z przełamaniem. Co nastąpiło potem? Kompletne załamanie gry, nie potrafiła odnaleźć siebie na korcie przegrywając, uwaga, 10 (!!!) gemów z rzędu. To jest TOP 6 psychiki? To jest zapominanie o nieudanych zagraniach?
Ja rozumiem, szanuję, jeśli ktoś ma odmienne zdanie do mojego, ale błagam, uargumentuj mi to solidnymi przesłankami, bo przepraszam bardzo, ja nie potrafię sugerować się zdaniem kogoś, kto wysyła tzw. "analizę pod typ", pomijając pewne, być może kluczowe, fakty na korzyść własnej zawodniczki/zawodnika bądź odwrotnie - na niekorzyść przeciwnika. To by było na tyle, teraz do rzeczy:
Obserwuję Muguruzę w zasadzie od początku turnieju i jestem strasznie, wręcz ogromnie zaskoczony. W spotkaniu z Mirjaną Lucic-Baroni widziałem całkiem niezłe value na Chorwatkę, bo w końcu "Muguruza nie zawsze jest regularna i nie wierzę, że będzie grać na równym poziomie przez całe spotkanie". Okej, była półfinalistka Wimbledonu pokonana, lecz w trzeciej rundzie Hiszpanka miała mierzyć się z będącą w naprawdę wielkiej formie Kerber, która niedawno zwyciężała w Birmingham, podchodząc do meczu z Garbine z bilansem 7:0. W tym momencie warto wspomnieć o fakcie, że dla Angelique, podobnie jak dla Lisicki, "jest to główny turniej w roku, na którym radzi sobie znakomicie"
. W roku poprzednim osiągnęła ćwierćfinał, eliminując Sharapovą a ulegając fenomenalnej wówczas Bouchard, w roku 2012 także półfinał na kortach Wimbledonu. Kolejny aspekt - Bacsinszky ma kapitalną psychikę? To co w takim razie powiedzieć o Garbine, która w meczu z Kerber obroniła, uwaga, 9 piłek setowych, ostatecznie rozstrzygając pierwszego seta na swoją korzyść? Nawet mimo miazgi w drugim secie, kiedy myślałem, że "wszystko wraca do normy i Niemka idzie po mecz" podniosła się i zdeklasowała Angelique w decydującym secie.
Z reguły mówi się, jakoby Muguruza nie była zawodniczką na trawę, co jest stwierdzeniem nieco przekłamanym. Oczywiście - z pewnością nie jest to ulubiona nawierzchnia Garbine (podobnie zresztą jak Timey), bowiem Hiszpanka, jak sama narodowość mówi, wychowana jest na kortach ziemnych, lecz warunki do gry na grassie z pewnością posiada. Przede wszystkim - Muguruza gra bardzo agresywnie, spycha swoje przeciwniczki do defensywy, forehand często ląduje na końcowej linii. Nie wstrzymuje ręki, pełna ofensywa. Oczywiście wiąże się to ze sporą ilością niewymuszonych błędów, lecz "kto nie ryzykuje ten nie pije szampana", a jak pokazują dotychczasowe spotkania - ryzyko w tym wypadku z pewnością się opłaca, bowiem najważniejsze piłki, zarówno w meczu z Kerber jak i z Wozniacki wygrywała dzięki swojej ofensywie. Faktycznie - myślałem podobnie, to znaczy - "musi się w końcu wystrzelać". Cóż, ***** prawda. Jak pokazują obecne wyniki - przygotowała się do Wimbledonu bardzo, ale to bardzo solidnie, jest w świetnej dyspozycji i
nie ma żadnych przesłanek ku temu, aby stwierdzić, że się wystrzela bądź już się wystrzelała. Jeśli miałaby się "wystrzelać", to z pewnością zrobiłaby to właśnie z Wozniacki, gdyż nieco "przebijacki" styl Caro dobitnie obnaża tego typu zawodniczki, co pokazał mecz z Giorgi, która faktycznie się wystrzelała.
Szanuję Timeę, zarówno za jej wyniki w tym roku, jak i ogólnie jej grę. Przede wszystkim świetny backhand, podoba mi się jej myślenie na korcie, ale nie gloryfikowałbym jej zwycięstwa nad Lisicki. Przede wszystkim, jak wspomniałem na początku, Sabinka jest bardzo chimeryczna i do tegorocznego Wimbledonu z pewnością nie przystępowała w optymalnej dyspozycji. Zwycięstwa w dwóch pierwszych rundach nie przyszły jej z łatwością, serwis kompletnie nie siedział - w meczu z Gajdosovą 46% pierwszego i 50% wygrywanych piłek z drugiego podania. Z McHale wyglądało to lepiej pod względem pierwszego - 62% i wygrywane piłki po pierwszym - 78%, lecz po drugim podaniu żenujące 34% wygrywanych piłek, co utrzymało się do meczu z Bacsinszky - nie dość, że pierwszy serwis zaledwie w 55%, to ponownie żenujące 36% piłek wygrywanych z drugiego. Oczywiście, wszystko jest kwestią taktyki, ale to jednoznacznie pokazuje, iż Lisicka była w tym roku po prostu do ugryzienia. Nie mówiąc już o tym, że jedynie z Gajdosovą była na plusie, pozostałe mecze na minus względem winnery/UE.
Dlaczego tak się rozwodzę nad Lisicki, jeśli ona już od kilku dni jest w domu? Powtórzę się - to nie jest żaden wyznacznik. W tym przypadku jeśli ktoś ma się wystrzelać to prędzej zrobi to Bacsinszky, bo w spotkaniu z Niculescu było widać wyraźny spadek dyspozycji. Naprawdę - nie wiem co przemawia za osobami, które grają na Timeę po tak żenującym spotkaniu w jej wykonaniu. Bądźmy szczerzy - Niculescu w tym roku ma wyjątkowo dobry sezon na trawie, ale
to nie jest jej nawierzchnia. Ja po tym co zaprezentowała Szwajcarka w meczu z Moniką nie byłbym w stanie postawić na nią złamanego grosza.
Prawdziwym testem dla Bacsinszky będzie dzisiejsze spotkanie z Muguruzą, bowiem jest ona w zdecydowanie lepszej dyspozycji (bądź ma po prostu lepsze warunki do gry na trawie) od pozostałych przeciwniczek Szwajcarki. Jak już wspominałem - pełna ofensywa i myślę, że tak, jak w pozostałych spotkaniach - to ona będzie dominującą stroną w meczu z Timeą. Pytanie - czy Bacsinszky będzie w stanie znaleźć na to antidotum? Muguruza posłała w tym turnieju łącznie 124 winnery, w tym aż 57 z samą Kerber (przy 43 niewymuszonych, co jak na
WTA jest raczej bardzo dobrym wynikiem). Z Caro wyglądało to nieco gorzej, 29/33, czyli minus, lecz biorąc pod uwagę styl, jaki prezentuje Dunka - minus bardzo niewielki, nie mający wpływu na wynik spotkania. Nie ma co ukrywać - punkty wygrywane po drugim podaniu to także mankament Hiszpanki, od pierwszej rundy wyglądało to następująco: 47%, 44%, 42%... ale, w spotkaniu ze świetnie returnującą Wozniacki, gdzie pierwszy serwis siedział w zaledwie 53% (notabene najgorzej ze wszystkich spotkań) zaliczyła bardzo dobre 59% wygrywanych punktów po drugim podaniu. Samo spotkanie z Caroliną nie budzi na mnie podziwu, gdyż ja osobiście grałem już przeciwko Dunce w meczu z Giorgi, ale na pewne statystyki z pewnością warto zwrócić uwagę.
Moim zdaniem: Muguruza od początku spotkania zaprezentuje ofensywny
tenis i będzie dominować na korcie. Bacsinszky zaprezentowała się naprawdę źle z Niculescu i ciężko jednoznacznie powiedzieć, czy było to jednomeczowe obniżenie dyspozycji, czy jednak wyraźny spadek formy. Mimo wszystko - takie spotkanie w wykonaniu Szwajcarki kompletnie mnie nie przekonuje i nie rozumiem motywów ludzi grających w kierunku Timey po takim meczu. Jeśli w dzisiejsze spotkanie rozpocznie równie fatalnie co z Rumunką, to jestem wręcz przekonany, że Garbine odeśle ją do domu w dwóch setach. Bacsinszky, aby wygrać musi wejść na jeszcze wyższy poziom, niż w pozostałych dwóch setach z Niculescu, bo na Hiszpankę może być to po prostu za mało. Szwajcarka w poprzedniej rundzie również na minusie względem winnery/UE, a co za tym idzie - to darmowe punkty dla Muguruzy, która raczej koncentruje się na własnych wygrywających uderzeniach i nie czeka na błędy rywalek. Jeśli Hiszpanka pośle tyle winnerów, co w spotkaniu z Wozniacką i Kerber, a do tego Bacsinszky wspomoże ją kilkoma niewymuszonymi - jestem wręcz przekonany o zwycięstwie Garbine. H2H 1:0 na korzyść Muguruzy, obie Panie spotkał się ze sobą stosunkowo niedawno, na
Australian Open 2015. Jak wiadomo, gra na hardzie jest bliższa do grassu, niż clay. Co mam na myśli - Muguruza już pokonała na szybszych kortach Bacsinszky. Obecnie jest w świetnej, zaskakującej dla mnie dyspozycji i odniesie zwycięstwo w dzisiejszym spotkaniu
Garbine Muguruza - Timea Bacsinszky 1 @ 1,66 (Bet365) 2:0 (7:5; 6:3) - chociaż mam wrażenie, że - biorąc pod uwagę spadki na Szwajcarkę - kurs do rana jeszcze wzrośnie.