dyby na potrzebę chwili wyobrazić sobie taką sytuację... W pewnej dziedzinie osiągasz doskonałość, zarabiasz dzięki temu pieniądze, jednocześnie świetnie się bawisz. Łatwe? Idźmy dalej. Nie okradasz, nie kłamiesz, nie zabijasz, nie łamiesz nawet żadnego innego z dziesięciu przykazań. Wciąż logiczne. Ale jest jedno "ale"… Robiąc, co powyższe, łamiesz prawo. Do twoich drzwi zapukać może Służba Celna, a sam możesz ponieść olbrzymie konsekwencje. Logika zaczyna upadać, a ty musisz szukać nowej, "nieszkodliwej" rozrywki. Gdzie takie rzeczy mają miejsce? Niestety, właśnie między Bugiem a Odrą... W czerwcu prezydent Bronisław Komorowski podpisał znowelizowaną ustawę hazardową, której skutkiem był m.in. zakaz organizowania w Internecie turniejów pokerowych. Fachowcy przekonują, że
poker to gra umiejętności, politycy są innego zdania. Nawet jeśli
polska ustawa nie jest zgodna ani z konstytucją, ani z unijnym prawem. Politycy idą w zaparte nawet wobec argumentów, że budżet państwa ponosi straty, podobnie jak polski sport, który nie może liczyć na wsparcie ze strony "zdelegalizowanych" firm.
- Niewątpliwie większe zagrożenia wiążą się z automatami, grami kasynowymi, a mniejsze zagrożenia wiążą się z zakładami wzajemnymi czy Totalizatorem. Stąd: tamte zostały ograniczone w większym stopniu, a te - w mniejszym. W tej chwili te rozwiązania idą w kierunku umożliwienia organizacji zakładów wzajemnych również poprzez Internet. Podejście wynikające z wartości społecznych musi być tak samo adekwatne do każdego obszaru gier. Nie ma usprawiedliwienia, że: jak Totalizator sponsoruje sport, to będziemy go lepiej traktować. Tak samo z zakładami wzajemnymi. A jak
kasyno będzie sponsorować sport, to też będziemy je lepiej traktować? - tak ograniczenia dla firm zajmujących się zawodami pokerowymi oraz zakładami sportowymi tłumaczył jakiś czas temu Jacek Kapica, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów.
REKLAMA
Problem w tym, że Ministerstwo Finansów wcale nie traktuje równo wszystkich gier i zakładów... Wręcz przeciwnie. Słowa Kapicy nie przekonują także ekspertów. Ich zdaniem, rząd zabrania rozrywki, która jest grą umiejętności, nie bazującej na szczęściu czy hazardzie. Mało tego - w rozmowie z nami Magdalena Frańczuk, radca prawny z Krakowa, przekonuje, iż to, co Kapica uważa za dobre prawo, jest z prawem oraz konstytucją... niezgodne.
Onet Sport: Czy uważa pani, że mamy w tym przypadku do czynienia z bublem prawnym?
Dr Magdalena Frańczuk: Jest to ustawa, która nie jest do końca zasadna i nie jest zgodna ani z naszą Konstytucją, ani z przepisami unijnymi. Przepisy obowiązujące na terenie Unii Europejskiej wyraźnie regulują zasady swobody przepływu osób, towarów, usług i kapitału. Formą działalności gospodarczej przedsiębiorcy jest również świadczenie dostępu do gier
poker online. Znowelizowana
ustawa hazardowa ogranicza wyraźnie tę swobodę i dyskryminuje przedsiębiorców z pozostałych państw UE, przez co narusza obowiązujące regulacje unijne. Ponadto hazard online jest na terenie Unii traktowany jako legalna
rozrywka. Poza tym
poker przez wiele instytucji został uznany za grę wymagającą umiejętności, kojarzenia faktów. Trudno więc charakteryzować go na równi z hazardem. Nasz ustawodawca poszedł w stronę zakazu. Zakaz natomiast to pole popisu dla szarej strefy. Ktoś, kto chce grać, pewnie zagra na stronie, której istnienie nie jest dozwolone. Jest więc wiele zastrzeżeń, łącznie z tym, że do budżetu państwa wpływają mniejsze środki. Przykładowo w Estonii, gdzie obowiązywał podobny zakaz, zdecydowano się na legalizację gier hazardowych online, by ratować budżet.
Jak to jest, że nie można zagrać w pokera w sieci, gdyż jest on uznawany za hazard, a jednocześnie dozwolona jest gra w Lotto, gdzie przecież nic nie opiera się na umiejętnościach, a wszystko na przypadku? Przecież tam ludzie też przegrywają mnóstwo pieniędzy...
- No właśnie, widzimy z jaką niekonsekwencją mamy do czynienia. Przecież tak samo można uzależnić się od
Lotto, gdzie również można przegrać życiowe oszczędności, licząc na szczęście w kumulacji.
Lotto można śmiało uznać za grę czysto hazardową, którą rządzi przypadek. Problemem jest to, że nie ma w ustawie żadnej definicji, co jest hazardem miękkim, a co twardym. Wskazać należy jednak, że gry w
Lotto nie są grami dostępnymi online, zatem mamy tu do czynienia z trochę inną sytuacją, niż udostępnianie gier w pokera online.
Gdyby nazwać ustawę hazardową szkodliwą, byłoby to niezgodne z prawdą?
- Czy jest szkodliwa? Na pewno nie przynosi zysków do budżetu z tytułu opodatkowania legalnie działających firm, nie powołuje też instytucji chroniących gracza przed wpadnięciem w uzależnienie. W uzasadnieniu ustawy mamy nacisk na ochronę konsumenta, ale tak naprawdę nikt nie wziął pod uwagę jego uwag podczas tworzenia ustawy.
Ze zdaniem Magdaleny Frańczuk zdecydowanie zgadza się Marcin Horecki, który znajduje się na szczycie listy najlepiej zarabiających pokerzystów.
- Polskie przepisy są krzywdzące dla pokerzystów. Staliśmy się mimowolnymi ofiarami afery hazardowej.
Poker jest grą umiejętności z elementem losowym, a nie grą czysto losową jak na przykład
lotto czy ruletka, które nie są zakazane. Widzimy, jak polskie prawo nierówno traktuje poszczególne gry. Dodatkowo
ustawa hazardowa ogranicza prawa obywatelskie, przez co zainteresował się nią Parlament Europejski - mówi Horecki, przekonując jednocześnie, że autorzy ustawy nie mają pojęcia, czym jest
poker. - Im więcej rozdań, tym mniejsza jest rola przypadku. Mogę śmiało powiedzieć, że o zwycięstwie w 100 proc. decydują umiejętności. Nie ma szans, by nie posiadający odpowiednio wysokich umiejętności amator pokonał zawodowca na przestrzeni dużej próbki rozdań - twierdzi polski pokerzysta.
REKLAMA
Parlament Europejski faktycznie zwrócił jeszcze jesienią ubiegłego roku uwagę na kontrowersyjne zapisy ustawy hazardowej. Większość posłów opowiedziała się za wprowadzeniem na mocy zasady pomocniczości ramowej, spójnej regulacji hazardu na terenie Unii oraz przygotowaniem legalnej oferty gier hazardowych w Internecie. Przyjęta rezolucja wskazała także wady państwowego monopolu na gry hazardowe, przeciwstawiając go wzorcowym modelom licencyjnym, jakie wprowadzono np. we Francji czy Włoszech oraz poparła potrzebę ujednolicenia przepisów. Według danych przytoczonych przez Juergena Creutzmanna, niemieckiego deputowanego, roczne wpływy sektora gier hazardowych w Internecie już w 2008 r. przekroczyły 6 mld euro. Kwota ta stanowi 45 proc. wartości całego rynku hazardu na świecie. Dziś rynek gier online wycenia się już na ponad 10 mld euro. W państwach, które zalegalizowały i uregulowały prawnie ten sektor, dochody pochodzące z jego opodatkowania stanowią istotne źródło środków przekazywanych na cele społeczne i dobroczynne, takie jak finansowanie sportu.
Liczby te, podobnie jak żadne inne argumenty, na razie nie przemawiają do polskich posłów, ale wydaje się, że zmiany w ustawie hazardowej będą konieczne.
- Mnie tak naprawdę ta ustawa nie dotknęła aż tak mocno, ponieważ jeżdżę na duże turnieje zagraniczne i właśnie tam rywalizuję z innymi graczami. Problemem jest jednak fakt, że 99 proc. grających to pokerzyści podchodzący do tego zajęcia rekreacyjnie, chcący zagrać za niskie stawki w kasynie czy w Internecie, spędzając w ten sposób miły wieczór. Tych graczy obecne przepisy krzywdzą. Wszyscy liczymy, że ustawa zostanie zniesiona i cieszymy się, że takie sygnały pojawiają się w Parlamencie Europejskim - mówi Marcin Horecki.
Straty, jakie polski sport poniósł na skutek ustawy hazardowej, trudne są do wyliczenia. Zastanawia fakt, że polscy parlamentarzyści, którzy ją tworzyli odrzucają wszelkie argumenty przemawiający za jej bezsensownością. W ten sposób dochodzimy do miejsca, w którym można otwarcie przyznać - coś, co miało być dobre, jest złe, coś, co miało pomagać - szkodzi.