I znowu nie ma jeszcze kursów
UFC, buki dają dupy na pełnej linii...
Anthony Pettis 1.50
Pettis by Decision 2.50 - fantastyczna walka, dwóch znakomitych zawodników, ale będę w szoku jeśli Pettis tego nie wygra. Jeden z moich ulubionych zawodników jeszcze z czasów gdy przegrał z naszym Bartem Palaszewskim. Stawiałem że sprawi niespodziankę i odbierze pas Bensonowi, stawiam na niego i tym razem. Melendez jest typem zawodnika który zawsze stawia rywalowi twarde warunki. Tak będzie i tym razem. Z racji na to że oboje nie zwykli przegrywać przed czasem (
ZARÓWNO PETTIS JAK I MELENDEZ, NIGDY NIE PRZEGRALI WALKI PRZED CZASEM!!! ), granie na długość walki powyżej 4.5 rundy bardzo sensowne. Spodziewam się wyrównanej walki, ale efektowny styl mistrza da mu wygraną na punkty.
Johny Hendricks 1.47 - powiem szczerze, czysto sportowo będę w tej walce kibicować Lawlerowi. Hendricks w ich pierwszym starciu był przeciętny, bardzo mnie zawiódł. Niestety, smutna prawda jest też taka, że taki przeciętny Hendricks wystarczył na mocnego Lawlera. Jeśli Johny dorzuci swoje zapasy, dorzuci pewność siebie jaką pokazywał z GSP, dorzuci ten piekielny cios którym demolował najlepsze gardy w półśredniej... Z całą sympatią dla Lawlera, chciałbym na niego zagrać, ale to się powinno skończyć jednostronną walką (niestety).
Corey Anderson - zwycięzca TUFa 19 w wadze półciężkiej, walczyć będzie z rywalem który walke bierze na kilka dni przed PPV... Corey ma bardzo efektywny styl, mocne zapasy i silny cios. Wątpię żeby rywal miał jakiekolwiek szanse, poza jakimś lucky punchem albo jakąś nagłą niedyspozycją Andersona, powinien być zdecydowanym faworytem tego starcia.
Przyjrzyjcie się Andersonowi! Niby niepozorny facet, a Frankie Edgar i BJ Penn od początku nie mieli wątpliwości że będą z niego ludzie.
Sergio Pettis - młody, zdolny, utalentowany, gram na niego w każdej jego walce, raz mnie zawiódł, ale przegrał wtedy przez swój błąd. Ogromny talent, dostaje przeciętnego rywala... Jeśli kurs nie będzie jakiś śmieszny, jak najbardziej do gry.
Uriah Faber - nie ma sensu pisać analizy, Faber to Faber.
Ciężkich pozwolę sobie standardowo olać, z kilku przyczyn ale nie będę się rozpisywać żeby nie mącić wam w waszych pewniakach 
I na sam koniec zostawiam sobie prawdziwą sportową wisienkę na torcie fana
MMA.
Eddie Gordon -
Najbardziej przeze mnie wyczekiwana walka UFC 181, jedna z najciekawszych walk ostatnich miesięcy . Zwycięzca TUFa 19 w wadze średniej, przeciwko jednemu z najlepszych zawodników TUFa 17. Dwóch zawodników o potencjale który sięga pasa mistrzowskiego i nie są to przesadne słowa. Gordon fatalny występ w TUFie, gdzie ślizgał się na splitach, zakończony świetną wygraną w finale. Samman pokonany jedynie przez niejakiego Kelvina Gasteluma, potem seria kontuzji i długi odpoczynek od
MMA. Tego wieczoru nie będzie to jednak miało znaczenia. O tej walce można by rozpisywać się długo, ale w dużym skrócie, Gordon silny jak tur, znakomite zapasy, styl jakby kopia z Chrisa Weidmana (tak, Gordon jest kumplem i sparingpartnerem Chrisa), dobry
boks. Przeciwko niemu Josh Samman, cholernie inteligentny koleś, stylowo przypomina mi Donalda Cerrone'a, świetne kopnięcia, eksplozywna stójka. Ten kto wygra tą walkę, objawi się światu
MMA jako poważny prospekty i realny kandydat do czołówki wagi średniej. Jeśli Ray Longo rozpisze dobrze taktyke Gordona, powinien zapasami rozjechać pana Josha.
EDDIE GORDON
JOSH SAMMAN