W meczu grupy F fazy grupowej Ligi Mistrzów Legia Warszawa nieoczekiwanie pokonała jeden z najlepszych klubów świata Real Madryt na Estadio Santiago Bernabeu. Zespół mistrza Polski zwycięstwo zawdzięcza nie komu innemu jak swojemu najlepszemu strzelcowi Nemanji Nikolicowi. Dwa błędy obrońców Królewskich pozwoliły, by setki tysięcy kibiców w Polsce mogły świętować.
Już 2 minucie obrońca Realu Madryt Rafael Varane popełnił katastrofalny błąd nie trafiając w piłkę, w wyniku czego dopadł do niej Nemanja Nikolić i po przebiegnięciu kilkunastu metrów pewnym strzałem po ziemi umieścił piłkę w siatce. Drużyna Królewskich poruszona sytuacją przystąpiła do ataku. Pierwsze kilka minut zaowocowało kilkoma kornerami, po których niecelne strzały głową oddali Bale i Marcelo. Chwilę potem swoją obecność zaakcentował gwiazdor Realu Cristiano Ronaldo, który strzałem z 25 metrów obił słupek bramki Arkadiusza Malarza. Real nacierał i kwestią czasu wydawało się, że padną bramki. Mimo wszystko obrona Legii wydawała się dużo pewniejsza niż w meczach ligowych.
Jednak co się odwlecze to nie uciecze, groźne akcje Galacticos przyniosły skutek. Na lewej stronie Marcelo dobrze rozegrał piłkę z Kroosem, a ten podał do niepilnowanego przed polem karnym Isco. Isco niekonwencjonalnym zagraniem bez przyjęcia wrzucił miękką piłkę w pole karne. Tam Karim Benzema ubiegł wychodzącego Malarza i na tablicy wyniku widniał remis. Real nieco stonował tempo gry, piłkarze wiedzieli, że teraz już pójdzie łatwo.
Mimo wszystko do przerwy został remis. W 29 minucie groźnie strzelał Bale, ale Malarz obronił. Golkiper Legii z dobrej strony pokazał się również w 34, 38 i 39 minucie. Najpierw obronił groźny strzał Cristiano Ronaldo, potem świetnie wybronił sytuację sam na sam Benzemy i tylko w sobie znany sposób odbił strzał głową Garetha Baleâa po rzucie rożnym. Legia rzadko przemieszczała się na połowę Realu Madryt.
Po przerwie znów odbywał się festiwal nieskuteczności napastników Realu. Trzy słupki i dwie poprzeczki to bilans tercetu Bale-Ronaldo-Benzema. Widząc bezradność i brak szczęścia trener Zidane wprowadził na boisko rezerwowego Alvaro Moratę, a kilka minut po nim dał szansę Lucasowi Vazquezowi. Po stronie przyjezdnych względny spokój mimo rozpaczliwej obrony wyniku. Na boisku pojawił się Broź, Dąbrowski i Kopczyński.
W 65 minucie piłka wpadła do bramki Legii po główce Benzemy, ale sędzia bramki nie uznał - spalony. Spalony kontrowersyjny, ale sędzia zdania nie zmienił. W 69 minucie sytuację nieoczekiwanie miała Legia, znów niepewny dziś Varane źle ocenił lot wybijanej piłki i przejął jął Kucharczyk. Sprint pod bramkę Navasa zakończył się niedokładnym strzałem. Kucharczyk mógł odegrać piłkę Nikoliciowi, ale zachował się bardzo egoistycznie.
Ostatni kwadrans to bombardowanie pola karnego Legionistów niebezpiecznymi wrzutkami. Zwłaszcza Marcelo groźnie dośrodkowywał, ale Jakub Rzeżniczak do spółki z Tomaszem Jodłowcem stawali na wysokości zadania. W działaniach defensywnych czynny udział brał nie do końca przygotowany Michał Pazdan oraz Miroslav Radović, którego walorów ofensywnych dziś nie było widać.
84 minuta meczu przejdzie do historii polskiej piłki. Zamknięci w hokejowym zamku Legioniści wybili daleko piłkę, którą z trudem zdołał przyjąć Nikolić i biegł do przodu ile sił. Przed nim został tylko Varane i Carvajal zabezpieczający tyły. Węgier odegrał do nadbiegającego Kucharczyka. Nie do końca wierząc w powodzenie tej akcji strzelił mocno w kierunku bramki, Navas odbił piłkę przed siebie trafiając w rękę wracającego w pole karne Daniela Carvajala. Sędzia nie mógł zachować się inaczej, wskazał na wapno. Uśmiech na twarzy Ronaldo, blady Carvajal, nie rozumiejący sytuacji Navas, obojętni Bale i Benzema. Do piłki podeszła ostoja ataku Legii Nemanja Nikolić. Jedenastkę udało się obronić, ale przy dobitce Węgra Navas był bezradny.
Na stadionie nie słychać było gwizdów, doping trwał, dało się usłyszeć także âSen o Warszawieâ. Mimo kilku prób zmiany rezultatu i 5 minut doliczonego czasu gry wynik nie uległ już zmianie. Posiadanie piłki 78%-22%, Strzały 31-4, Rzuty rożne 16-1, liczba fauli 45-21 â to wszystko na korzyść Realu Madryt, jednak najważniejszy wynik 1:2 na korzyść warszawskiego zespołu. Po tym meczu Real Madryt zostaje z 4 punktami na koncie, a ekipa z Warszawy wydaje się liczyć w walce o wyższe miejsca w grupie.
Panowie to jest święto, przestańcie licytować ile goli Real nam wbije, nawet jeśli tak faktycznie będzie