Ogólnie przygodę z bukmacherką rozpocząłem jeszcze w czasach gimnazjum, ale to była raczej zabawa niż granie, nawet ćwierć-poważne. Polegało to oczywiście na tym, że szło się do totomixa, bo w stsie 'nie puszczali', stawiało się 2-3 zł na tasiemca i czekało na upragniony dzień, w którym się wygra. Ten oczywiście przychodził bardzo rzadko. No, ale do dziś pamiętam, jak niegdyś za postawione 5 zł wygrałem ponad 120. Byłem cholernie dumny. No, ale taka gra, of kors nie ma większego sensu.
Potem miałem różne okresy itd., częściej nie wchodziło, niż wchodziło, no, ale to uroki niepełnoletności.
Fajnie zaczęło mi się grać na wakacjach, gdy strona, na której pracuje dała mi na Betssonie bonus 22 zł. W bodaj tydzień ugrałem tam ok 300 zł, co uważam za w miarę fajny wynik. Podobnie rzecz się miała na jesieni, gdzie podobną kwotę ugrałem z wpłaconych 55 zł. Swój nowy etap rozpocząłem kilka dni temu. Zacząłem od wpłaty 25 zł. Obecnie jestem szczęśliwym posiadaczem kwoty o niemal 100 zł wyższej i 2 kuponów 'w trakcie'. Zazwyczaj gram stawkami 10 zł na kuponach, które są singlami.
Osobiście myślę, że zarobek 100 zł w ciągu kilku dni grając singlami za 10 zł jest niezły. A jakie jest Wasze zdanie?
Póki co gram po dyszku, bowiem chce pozwoli rozpracował własny system gry. Mam nadzieję, że to dobra metoda, bowiem nie gram zbyt wysoko, a dodatkowe 100 zł w kieszeni stutenda może być naprawdę fajne. Co o tym myślicie?