Pozwolę sobie zamieścić fragment książki pt. Systemy
bukmacherskie 2006, której autorem jest niejaki Marcin Opaliński.
Autor podaje się za gracza utrzymującego się z bukmacherki.
Cytat:
"A teraz opowiem o swojej przygodzie z tym systemem. Zapewne wiesz już dużo na temat progresji, i wiesz, że jest ona bardzo dochodowa. Wszystko byłoby super, gdyby nasze ulubione drużyny nie grały co tydzień. W przypadku progresji zmuszeni jesteśmy czekać na zysk kilka tygodni a nawet miesięcy, no i oczywiście prawdopodobieństwo prawidłowego wytypowania to 33% (wygrana, remis, przegrana). Wiele czasu zajęło mi wertowanie serwisów sportowych, miałem już chwile zwątpienia, do momentu „odkrycia” (jak dla mnie) złotej żyły. Mianowicie mam na myśli amerykański
baseball MLB!! Na pewno każdy z nas o tym kultowym w
USA sporcie słyszał, ale nie każdy może wie o tym, że rozgrywki są tam praktycznie codziennie, oraz to, iż spotkanie kończy się zwycięstwem lub porażką drużyny. Tak więc już na starcie mamy 50% na oszacowanie zwycięzcy. Nie będę ukrywał, że na tym sporcie się nie znam, nie interesuje mnie on, nie znam dokładnych zasad itp. Dyscyplina ta jest dla mnie idealna do gry właśnie tym systemem.
Może się powtórzę mówiąc o tym, że gwarantem osiągnięcia jest system, jakim się posługujemy, a nie wiedza, którą posiadamy o danym zespole. Oczywiście wiedza jest nam pomocna, ale nie oparta o konsekwentne działanie na niewiele się przydaje."
P.S. Ja dla autora była to żyła złota, więc dlaczego wydawał książkę, w czasie kiedy mógł z powodzeniem obstawiać mecze?