Ja z własnego doświadczenia,mogę Ci przybliżyć moją "przygodę" z Anglią,Swindon i ogólnie wyspami,pojechałem do siostry w odwiedziny,miałem tam spędzić 2,3 miesiące,gdyż wyleciałem tutaj z pracy i miałem trochę wolnego czasu,powiem Ci,że zajarałem się tym jak głupek,bo w gruncie rzeczy,to nie wakacje,a podjęcie jakiejś dobrze płatnej pracy świtało mi w głowie,wiedziałem dobrze,że zostając tam nawet rok czy dwa,nie będę tęsknił za rodziną,przyjaciółmi itp itd,bo jestem do tego przyzwyczajony(choćby rok wojska z dala od domu bez kontaktu ze światem)pojechaliśmy pod koniec lipca,w Polsce ciepełko,wszyscy moczą dupki w wodzie,a Marcinek jedzie podbić UK ???? Początek wiadomo - ciężko,myślałem,że znam doskonale język,że co to ja nie jestem i prędzej czy później znajdę jakąś pracę,nie zależało mi,czy będzie to ambitna
praca,czy zmywak itp,chciałem po prostu coś zarobić,wrócić do Pl,kupić jakieś fajne autko itp,nie marzyłem o Willi i BMW m5,mieszkałem z siorką i jej facetem,dostałem twardy materac i śpiąc pierwszą noc na podłodze,śmiałem się sam do siebie,bo ponownie poczułem się jak w wojsku,gdzie nikt się ze mną nie chrzani ???? Pierwsze dni spędziłem na zwiedzaniu miasta,musiałem oczywiście odwiedzić stadion żużlowy(Leigh Adams jeździł tam podobnie jak w Lesznie od bodajże 13 lat)po drugiej stronie miasta stadion piłkarski,tyle co wjechaliśmy do miasta rozpoczynał się właśnie mecz League One,Swindon vs Southampton z tego co pamiętam,ja zajarany piłką 23 letni fanatyk,chciałem wysiąść z autokaru i pierwsze co zrobić,to wejść na Stadion:razz:Nie wypadało mi jednak odwalać przy siostrze i naciągać ją na wydatki i moje ZACHCIANKI,bo mimo że sama mnie tam zaprosiła,to wiedziałem,że będzie mi wolała postawić wjazd do kina,muzeum itp,niż na stadion piłkarski(wiecie,baby!)Siostra i jej men chodzili codziennie do pracy,ja zostawałem sam i ze słownikiem w łapce dokształcałem się monotonnie po kilka godzin dziennie(Odzwyczaiłem się już od książek,wczesnie skonczyłem edukację,poszedłem na ochotnika do wojska,więc książek i słowników w łapce nie miałem sporo czasu)No ale nie chciałem tylko zwiedzać i być przez kogoś sponsorowanym,gdyż ambicja mi na to nie pozwalała,siostra ucieszyła się na myśl,że myśle o tym,żeby zostać troszkę dłużej i że nie myślę tylko o wakacjach u niej,a mam też jakieś plany,bodajże w 6,7 dzień pobytu przyszedł czas sprawdzianu,pierwszy wypad do Agencji Pracy,bo tak to się tam nazywało,dowiedziałem się tylko od faceta siostry(pracował w tamtej firmie wcześniej)żebym wszedł do holu tamtej agencji,przedstawił się w recepcji,że mam spotkanie z tajemniczym Craigiem i że sytuacja rozwinie się sama,więc wpadam,akurat fart chciał,że zobaczyłem tego dwumetrowego murzyna,więc mówię "Hi Craig,Nice to meet You,I Have appointment with You " a on że wie wszystko od Z.(facet mojej siorki)i żebym poczekał a on zaraz wpadnie,wpadam do poczekalni,zerkam a tam 6 młodych Angoli napalonych na prace jak ja,no to myśle sobie "przeje....." jakie ja mam szanse z nimi,weszlismy do pewnej sali,dostalismy arkusze i sprawdzian sie zaczął,byłem wydygany jak cholera,zacząłem wypełniać ten test,jeden był matematyczny drugi taki normalny z dialogami itp,wypełniłem wszystko,oddałem kartkę,Mudinek poprawił i powiedział mi tylko z uśmiechem na twarzy,czy wiem gdzie jest wyjście:razz
owiedział Sorry Mate,ale to jeszcze trochę za mało,więc wsiadłem w podmiejski i wróciłem do lokum na drugi koniec miasta,siorka wróciła z pracy i zaczęła mnie pocieszać,ja nie byłem juz tak pewny jak zaraz po przyjeździe,bo zobaczyłem,że wcale nie jest tak łatwo.minął chyba miesiąc,oczywiście cały czas odwiedzalismy agencje,pytalismy ludzi itp,ale trafiłem po prostu na najgorszy moment,spotkalem gdzieś w sklepie Polaka,który powiedział mi "Facet,jestem tu 7 lat i wlasnie mnie wyje....li,trafiłeś na najgorszy moment,bo Angole i Ciapaci(Pakistańce,Hindusi,temat na inną rozmowę,długo by o nich gadać)zaczęli się garnąć do pracy i cięzko i wygryźć" więc pomyślałem sobie -zajebiście,pozamiatane
minął kolejny miesiąc lub więcej,siorka mówiła,żebym sie nie martwił,w koncu jestem tu i tak na wakacjach i jak nie znajdę pracy to wrócę do PL i nic sie nie stanie,namawiała mnie,żebym jeszcze został bo jej będzie tęskno,ale ja coraz bardziej wkurzony,chciałem już wracać,Marcinek stracił pewność siebie i do główki zaczęły wpadać złe myśli,nie przeciągając dłużej,bo trochę się rozpisałem,a mógłbym Ci "przyblizać" wyspy w taki sposób z 5 lat,chciałem Ci powiedzieć,że jeśli nie masz dobrych znajomości i pewnej pracy,to nawet się nie wygłupiaj Byku
Tak krótko w podpunktach>>
1.Nigdy nie ufaj Polakom
Nikt Cię tak nie oskubie,jak nasi katoliccy rodacy,na szczęście nie znam tego z autopsji,bo spędziłem tam mimo wszystko niecałe pół roku(Pewnie nie długo tam wrócę bogatszy o wiedzę i poduczony do maksa,bo mam pewną ofertę)jeśli lubisz być samotnikiem i pobyć troszkę sam,to wyjdzie Ci to tylko na
człowiek z którym wracałem z wysp powiedział mi "Brachu,mieszkałem z Polakami,Słowakami,Litwinami itp,Polacy zrobili mnie w bambuko,Litwini i Słowacy mi pomogli do końca" To dużo mówi
2.Nie kumpluj się tam z nikim na "śmierć i zycie" bo nie ufa się NIKOMU na obczyźnie,choćby ktoś oferował Ci niewiadomo co,to zapamietaj moje słowa,wiem co mówię
3.Bądź olewczy w stosunku do każdego,zobaczysz o czym mówię na przykładzie Brytyjczyków,tam każdy ma wyje...na każdego ????
4.Jeśli będziesz tam sam,to najlepiej nie włócz się sam nocami,soboty spędź przed
Tv(wiem,że to trudne,ale uwierz że tak będzie lepiej dla Twojego bezpieczeństwa)zależy też w jakim mieście będziesz mieszkał,przykłądowo w Swindon ginęło 2,3 osoby tygodniu zamordowane w bezlitosny sposób(często łatwe Polki)
5.Musisz się przyzwyczaić do wielonarodowości,bo UK to kolebka różnych kultur,nie życzę Ci,żeby pod Tobą mieszkał ciapaty Hindus,ja musiałem non stop zamykać okno,bo świnie dodają tonę Curry i jakiś innych przypraw do żarcia i nie da się tego wytrzymać,jadąc windą z ciapatym,musiałem przy nim zakładać bluzę na nos,bo tak waliło:]Bywało też,że włączali pralkę o 3 w nocy:razz:To śmieszne akurat nie było,ale siostra powiedziała,że trzeba to przetrzymać,bo nie ma co sobie robić kłopotów
6.mógłbym jeszcze tak wymieniać kilkoma podpunktami,ale masz już troszkę czytania,na koniec powiem Ci,że to wszystko nie jest takie łatwe jak się myśli Bracie,wiesz kiedy jest fajnie??Tylko wtedy,jeśli masz naprawdę dobre znajomości,inteligencja w żadnym przypadku nie stanowi drogi do dobrej pracy ???? częściej kretyn ze znajomościami znajdzie prace w jakiejś fabryce pakowania marchewek,niż mądry inteligentny człowiek,mam nadzieje,że jeśli wyjedziesz,to Ci się uda
Take Care????