Założyłem temat między innymi po to, aby w miarę na bieżąco analizować sytuację na froncie. Wiadomo codzienny pęd w życiu, problemy itp. nie pozwalają w pełni na kontrolowanie sytuacji, a w gąszczu wszystkich zawieranych zakładów ciężko jest się zorientować dlaczego żarło, żarło i zdechło :?
Ostatnie 18 kuponów zagrałem ze skutecznością 4/18 tj. około 22% :?
Masakrę w temacie rozpocząłem w dniu przesilenia wiosennego, a red alarm włączył się w kuponie #48, #49, #50, #51 gdzie w "pięknym" stylu ekipy Rangers, Jets oraz w mniejszym stopniu Kings wbiły mi pierwszy gwóźdź do trumienki. Jakby było tego mało postanowiłem odpalić sobie kilka AKO z udziałem zainteresowanych (stary, a głupi), co poskutkowało stratą w sumie 273.00 PLZ na które wcześniej ciężko pracowałem...
Dlaczego tak zrobiłem? Nie są to moje tłumaczenia, czy próby wymigania się od złych typów. Chcę tylko zobrazować jak się to stało, mi się to przyda, a być może na przyszłość innym, którzy czasami czytają mój temat.
Otóż nieregularni i chimeryczni jeszcze Strażnicy podejmowali u siebie przetrzebione kontuzjami Pantery, które de facto do tego dnia wygrały zaledwie 7 starć w lidze. Nic nie wskazywało na, to że niedoceniana przez wszystkich Florida będąca w serii L6 będzie potrafiła tak narozrabiać. Roadtrip rozpoczęła 19 marca od zwycięstwa na tafli Hurricanes. Ok, tłumaczyłem to sobie tym, że trafili również na słabszy okres gry Caroliny i skrupulatnie, to wykorzystali, a już wtedy powinna zapalić mi się lampka! No tak, ale z drugiej strony NYR, którzy mimo nie najlepszej gry pokonali wspomnianych Canes i zwyżkujących ostatnio z formą Devils na ich tafli. Okazja do zwycięstwa była idealna... Skończyło się wiadomo jak.
Czas na Winnipeg. Szczerze mówiąc, to nie spodziewałem się, że dadzą się w ten sposób zdominować Stołecznym. Bynajmniej nie widziałem mocnych przesłanek do tego, aby postawić w tym matchupie w przeciwną stronę. W najczarniejszych snach nie przewidywałem takiej klęski, bo niby co miałoby swego czasu zwiastować taki obrót spraw. Jets w połowie lutego weszli na pewien dobry pułap poniżej, którego nie schodzili. Waleczni na wyjazdach, skuteczni na własnej tafli. Ponadto trafiła się wspaniała okazja na rewanż za porażkę z początku marca (tutaj należało się zastanowić, dlaczego łatwo przegrali ze Stołecznymi!!!). Rywalami Caps, grający w kratkę, przeplatający zwycięstwa z porażkami. U siebie drużyna z charakterem, będąca w stanie wygrać z każdym, ale wyjazdy, to już inna bajka. Oglądałem ich mecz wyjazdowy w Bostonie, następnie u siebie z Sabres i wyjazdowy z w Pensylwanii. Nie widziałem ich w roli mocnego doga w dwumeczu z Jets. Stołeczni rozpoczęli również sesję wyjazdową od porażki z Pingwinami. Po tym meczu byłem pewien, że nic dobrego ich dalej nie spotka. Tymczasem zrobili Odrzutowcom z dupska jesień średniowiecza. W dwa dni zapakowali 9 goli, a do tego meczu w statystyce Caps road goals widniała liczba 34, co dawało 10 miejsce w lidze, ale od końca.
Zaufałem LAK, bo w fajnym i pewnym stylu pokonali u siebie kolejno SJ Sharks oraz dwukrotnie Yotes, którzy mimo słabszej ostatnimi czasy gry zawsze mobilizują się na starcia z Kings. Niestety ja i oni chyba zbyt lekceważąco podeszli do starcia z Dallas...
I tak z trójki w miarę pewniaków wyszły trzy klopsy :-|
Niestety, to nie był koniec. Mało kto wierzył, w to że Detroit dwukrotnie pokona Anaheim i to w dodatku na wyjeździe. Ja również byłem zdania, że Ducks będą kontynuowali swoją dobrą passę na własnej tafli. Wiedziałem, że Wings są niewygodni dla wszystkich, ale po tym jak zobaczyłem co zrobiła z nimi Minnesota, to nie zainwestowałbym w nich złotówki. Granie na Ducks nie było błędem, poza wczorajszym graniem na nich, bo dwumecz Washington z Winnipeg powinien mi dać więcej do myślenia. Jednak na dzień dzisiejszy uważam wciąż, że są oni silniejsi od Detroit i w całym sezonie zabrną dalej.
Strzałem w kolano było granie już kolejny raz dublów #58 i #59. Powinienem się zorientować, że ostatnio nie siedzą mi one zwyczajnie i odpuścić sobie. Jakby było mało postanowiłem sobie dorzucić jeszcze Jets do tego wszystkiego. Jak wyszło? -284.00 PLZ
Czarę goryczy przelali Habs, którzy w cztery dni dostali dwa razy w czapkę od Sabres. Kolejny raz zawiodłem się na swojej intuicji i dałem się ponieść emocjom licząc na to, że postanowią się zrewanżować za ostatnią porażkę. Tutaj znowu niepotrzebnie zestawiłem ich w kuponach #61 i #62 z moim pewniakiem dnia czyli Devils oraz będącą aktualnie hot Minnesotą. Do teraz żałuję tego posunięcia. Miało być pięknie, a tymczasem - 250.00 PLZ
Szkoda mi tego dobrego wyniku, ale za własne błędy trzeba dosłownie czasami zapłacić. Mogę sobie tylko wystawić ????. Grać trzeba dalej...
BILANS TEMATU:
KUPONY 30/63
ZWROTY 2
SKUTECZNOŚĆ: 47.62%
YIELD: 7.84%
![White heavy check mark :white_check_mark: ✅](https://cdn.jsdelivr.net/gh/joypixels/emoji-assets@5.0/png/64/2705.png)
/
![White heavy check mark :white_check_mark: ✅](https://cdn.jsdelivr.net/gh/joypixels/emoji-assets@5.0/png/64/2705.png)
380.30
euro przeliczone po kursie 4.2