elopeja
Użytkownik
San Antonio Spurs @ Cleveland Cavaliers - Cavaliers +15.5 @ 1.23 (Bet365)
Skuteczność 2013/2014 - 15/16 (99%)
Ostatni typ to oczywiście jak zwykle bezproblemowa wygrana. Ilość pieniędzy jaką posiadam na chwilę obecną jest tak wielka, że w zasadzie mógłbym już zakończyć swoją walkę z bukmacherami. Wydarzenia które rozegrały się na przestrzeni ostatnich miesięcy sprawiły jednak, że z wielką pasją wyciągam swoją rekę po pieniądze szczwanych brytyjczyków. Duży wpływ na podawanie typów mają również miłe wiadomości od forumowiczów za które oczywiście dziękuje.
Niestety w ostatnich dniach nie mogę zbyt wiele czasu poświęcić na swoją pasję jaką jest koszykówka. Przez napiętą sytuację na Ukrainie sporo godzin spędzam z biurkiem wisząc na telefonie i dogadując wiele różnych ważnych spraw. Dzisiejszy dzień jest na szczęście odrobinę spokojniejszy przez co udało mi się wygospodarować trochę czasu aby wejść na forum. Pijąc dziś poranną kawę i szykując się do kolejnego napiętego dnia rzuciłem okiem na to co do zaoferowania we wtorkowy wieczór mają przesławni bukmacherzy z Bet365. Moje przeczucie nie zawiodło mnie - w ofercie znów udało się znaleźć prawdziwą perełkę z punktu widzenia obstawiających i kolejny ostry gwóźdź do trumny która wkrótce może zamknąć się nad brytyjczykami.
Meczem który tak bardzo mi się spodobał jest pojedynek pomiędzy Cleveland Cavaliers a San Antonio Spurs. Czym kierowali się bukmacherzy, że zdecydowali się wystawić w swojej ofercie handicap 15.5 punkta na ekipę gospodarzy? Tego nie wiem. Biorąc jednak pod uwagę wcześniejsze wydarzenia takie jak groźby, głuche telefony czy wręcz błaganie i zaprzestanie stawiania, myślę, że to nie bukmacherzy kierowali się czymś a coś kierowało nimi. Głupota. Przechodzimy jednak do konkretów, czas na kilka argumentów.
Każda ekipa w lidze ma swoją "ulubioną" drużynę na której przyjazd czeka w napięciu już od wielu tygodni. I tak Lakers mają swoich "ulubionych" Rockets (sprawa Dwighta Howarda) czy Magic "ulubionych" Wizards (kosmiczne derby). Która drużyna zaszła za skórę Kawalerzystom do tego stopnia, że mecze z nią są dla Cavs najważniejszą potyczką w sezonie? Dokładnie tak jak się domyślacie - są nimi Ostrygi z San Antonio. Dlaczego? Wszystko to za sprawą finałów NBA z 2007 roku. Były to jedyne finały w jakich klub z Ohio zagrał. Ostrygi przejechały się wtedy po Lebrona i spółce i wygrywając rywalizację 4-0 odebrali złote medale z rąk żydowskiego oligarchy, Davida Sterna. Od tamtej pory Tony Parker i koledzy są wrogami numer jeden zarówno dla kibiców zgromadzonych w słynnej The Q jak również dla samych zawodników w czerwono-złotych koszulkach.
Spójrzmy jak w poprzednich starciach prezentowali się Kawalerzyści. Mówię oczywiście o pojedynkach które rozegrane były w stanie Ohio, tak jak to będzie miało miejsce dzisiejszego wieczoru. Od czasu NBA Finals 2007 drużyny te w Cleveland spotkały się 9 razy. Górą w tych starciach tylko 4 razy byli Cavs. Ale, ale! Ile razy nie pokryli oni handicapu jaki dziś proponują nam bukmacherzy Bet365? Tylko 2 razy. Wtedy jednak były zupełnie inne czasy a okoliczności w jakich rozgrywały się te spotkania były bardzo niekorzystne dla miejscowych koszykarzy. Tyle jeśli chodzi o historię. Dziś mamy jednak 4 marca 2014 roku kiedy to Cleveland Cavaliers ma naprawdę ciekawy skład. Choć dziś w drużynie tej zabraknie kilku postaci, to są to jednak tzw. "randomy" czyli koszykarze których zadaniem jest jedynie zapełnienie ławki tak aby jej długość spełniała regulaminowe zapiski. Zobaczymy oczywiście najlepszego po LBJ koszykarza NBA, Kyriego "Elejson" Irvinga czy Luola Denga.
Sezon dla Cavaliers wciąż nie jest jeszcze zakończony. Choć na chwilę obecną zajmują oni 10 miejsce w tabeli wschodu, to jednak nadal liczą się w walce o upragnioną ósemkę dającą wyjście z grupy z awans do playoffs. Od ósmej Atlanty Hawks i siódmego Charlotte Bobcats drużynę z Ohio dzieli zaledwie 7 wygranych. Irving i spółka mają jeszcze naprawdę dużo czasu aby dogonić rywali i przedłużyć swój sezon wskazując do rozgrywek postsezonowych. Co jeśli chodzi o rywali z Teksasu? Na tę chwilę zajmują oni drugie miejsce na zachodzie z minimalną stratą do liderujących Thunder. Czy Spurs będzie zależało na walce o pierwszą lokatę? Moim skromnym zdaniem nie. Dlaczego? Ponieważ na samym dole szczęśliwej ósemki czekają już Mavericks czyli lokalny rywal z Teksasu. Ewentualne 7 pojedynków pomiędzy tymi drużynami na pewno nie jest tym o czym marzą włodarze zarówno Spurs jak i Mavericks. Co mam na myśli? Oczywiście podejrzanych wąsatych panów zza południowej granicy Stanów Zjednoczonych a mowa rzecz jasna o Meksykanach. Wszyscy pamiętamy dziwne wydarzenia podczas niedawnego pojedynku pomiędzy tymi klubami. Mój przyjaciel Mark Cuban z pewnością nie będzie chciał znów oglądać wąsatych zapitych typków spod ciemnej gwiazdy na trybunach swojej hali. Podobnie z pewnością myśli właściciel San Antonio Spurs. To oznacza, że Spurs skupią się na utrzymaniu drugiego miejsca aby zagrać z Suns (słaba drużyna która po prostu zanotowała dobry początek sezonu, równie ciepły klimat jak w San Antonio), natomiast Mark i Dirk z chęcia zmierzą się z Thunder.
Teraz każdy mecz dla Cavaliers jest na wagę złota. Przed sezonem cel został postawiony jasno - awans do playoffs. Irving z kolegami z pewnością nie odpuszczą więc ani centrymetra parkietu dopóki szanse na powodzenie planu nie spadną do zera. Spurs natomiast nie muszą wygrywać za wszelką cenę gdyż bezpiecznie zajmują drugą lokatę na Zachodzie. Gregg Popovic znany z oszczędzania swoich zawodników na pewno da również trochę odsapnąć swoim niemłodym już przecież gwiazdorom. Jestem przekonany, że Spurs nie rozgromią dziś grających praktycznie o wszystko gospodarzy z hali The Q i połowę swojego gigantycznego kapitału stawiam na powiększony dodatni handicap na ekipę gospodarzy. Do usłyszenia!
Skuteczność 2013/2014 - 15/16 (99%)
Ostatni typ to oczywiście jak zwykle bezproblemowa wygrana. Ilość pieniędzy jaką posiadam na chwilę obecną jest tak wielka, że w zasadzie mógłbym już zakończyć swoją walkę z bukmacherami. Wydarzenia które rozegrały się na przestrzeni ostatnich miesięcy sprawiły jednak, że z wielką pasją wyciągam swoją rekę po pieniądze szczwanych brytyjczyków. Duży wpływ na podawanie typów mają również miłe wiadomości od forumowiczów za które oczywiście dziękuje.
Niestety w ostatnich dniach nie mogę zbyt wiele czasu poświęcić na swoją pasję jaką jest koszykówka. Przez napiętą sytuację na Ukrainie sporo godzin spędzam z biurkiem wisząc na telefonie i dogadując wiele różnych ważnych spraw. Dzisiejszy dzień jest na szczęście odrobinę spokojniejszy przez co udało mi się wygospodarować trochę czasu aby wejść na forum. Pijąc dziś poranną kawę i szykując się do kolejnego napiętego dnia rzuciłem okiem na to co do zaoferowania we wtorkowy wieczór mają przesławni bukmacherzy z Bet365. Moje przeczucie nie zawiodło mnie - w ofercie znów udało się znaleźć prawdziwą perełkę z punktu widzenia obstawiających i kolejny ostry gwóźdź do trumny która wkrótce może zamknąć się nad brytyjczykami.
Meczem który tak bardzo mi się spodobał jest pojedynek pomiędzy Cleveland Cavaliers a San Antonio Spurs. Czym kierowali się bukmacherzy, że zdecydowali się wystawić w swojej ofercie handicap 15.5 punkta na ekipę gospodarzy? Tego nie wiem. Biorąc jednak pod uwagę wcześniejsze wydarzenia takie jak groźby, głuche telefony czy wręcz błaganie i zaprzestanie stawiania, myślę, że to nie bukmacherzy kierowali się czymś a coś kierowało nimi. Głupota. Przechodzimy jednak do konkretów, czas na kilka argumentów.
Każda ekipa w lidze ma swoją "ulubioną" drużynę na której przyjazd czeka w napięciu już od wielu tygodni. I tak Lakers mają swoich "ulubionych" Rockets (sprawa Dwighta Howarda) czy Magic "ulubionych" Wizards (kosmiczne derby). Która drużyna zaszła za skórę Kawalerzystom do tego stopnia, że mecze z nią są dla Cavs najważniejszą potyczką w sezonie? Dokładnie tak jak się domyślacie - są nimi Ostrygi z San Antonio. Dlaczego? Wszystko to za sprawą finałów NBA z 2007 roku. Były to jedyne finały w jakich klub z Ohio zagrał. Ostrygi przejechały się wtedy po Lebrona i spółce i wygrywając rywalizację 4-0 odebrali złote medale z rąk żydowskiego oligarchy, Davida Sterna. Od tamtej pory Tony Parker i koledzy są wrogami numer jeden zarówno dla kibiców zgromadzonych w słynnej The Q jak również dla samych zawodników w czerwono-złotych koszulkach.
Spójrzmy jak w poprzednich starciach prezentowali się Kawalerzyści. Mówię oczywiście o pojedynkach które rozegrane były w stanie Ohio, tak jak to będzie miało miejsce dzisiejszego wieczoru. Od czasu NBA Finals 2007 drużyny te w Cleveland spotkały się 9 razy. Górą w tych starciach tylko 4 razy byli Cavs. Ale, ale! Ile razy nie pokryli oni handicapu jaki dziś proponują nam bukmacherzy Bet365? Tylko 2 razy. Wtedy jednak były zupełnie inne czasy a okoliczności w jakich rozgrywały się te spotkania były bardzo niekorzystne dla miejscowych koszykarzy. Tyle jeśli chodzi o historię. Dziś mamy jednak 4 marca 2014 roku kiedy to Cleveland Cavaliers ma naprawdę ciekawy skład. Choć dziś w drużynie tej zabraknie kilku postaci, to są to jednak tzw. "randomy" czyli koszykarze których zadaniem jest jedynie zapełnienie ławki tak aby jej długość spełniała regulaminowe zapiski. Zobaczymy oczywiście najlepszego po LBJ koszykarza NBA, Kyriego "Elejson" Irvinga czy Luola Denga.
Sezon dla Cavaliers wciąż nie jest jeszcze zakończony. Choć na chwilę obecną zajmują oni 10 miejsce w tabeli wschodu, to jednak nadal liczą się w walce o upragnioną ósemkę dającą wyjście z grupy z awans do playoffs. Od ósmej Atlanty Hawks i siódmego Charlotte Bobcats drużynę z Ohio dzieli zaledwie 7 wygranych. Irving i spółka mają jeszcze naprawdę dużo czasu aby dogonić rywali i przedłużyć swój sezon wskazując do rozgrywek postsezonowych. Co jeśli chodzi o rywali z Teksasu? Na tę chwilę zajmują oni drugie miejsce na zachodzie z minimalną stratą do liderujących Thunder. Czy Spurs będzie zależało na walce o pierwszą lokatę? Moim skromnym zdaniem nie. Dlaczego? Ponieważ na samym dole szczęśliwej ósemki czekają już Mavericks czyli lokalny rywal z Teksasu. Ewentualne 7 pojedynków pomiędzy tymi drużynami na pewno nie jest tym o czym marzą włodarze zarówno Spurs jak i Mavericks. Co mam na myśli? Oczywiście podejrzanych wąsatych panów zza południowej granicy Stanów Zjednoczonych a mowa rzecz jasna o Meksykanach. Wszyscy pamiętamy dziwne wydarzenia podczas niedawnego pojedynku pomiędzy tymi klubami. Mój przyjaciel Mark Cuban z pewnością nie będzie chciał znów oglądać wąsatych zapitych typków spod ciemnej gwiazdy na trybunach swojej hali. Podobnie z pewnością myśli właściciel San Antonio Spurs. To oznacza, że Spurs skupią się na utrzymaniu drugiego miejsca aby zagrać z Suns (słaba drużyna która po prostu zanotowała dobry początek sezonu, równie ciepły klimat jak w San Antonio), natomiast Mark i Dirk z chęcia zmierzą się z Thunder.
Teraz każdy mecz dla Cavaliers jest na wagę złota. Przed sezonem cel został postawiony jasno - awans do playoffs. Irving z kolegami z pewnością nie odpuszczą więc ani centrymetra parkietu dopóki szanse na powodzenie planu nie spadną do zera. Spurs natomiast nie muszą wygrywać za wszelką cenę gdyż bezpiecznie zajmują drugą lokatę na Zachodzie. Gregg Popovic znany z oszczędzania swoich zawodników na pewno da również trochę odsapnąć swoim niemłodym już przecież gwiazdorom. Jestem przekonany, że Spurs nie rozgromią dziś grających praktycznie o wszystko gospodarzy z hali The Q i połowę swojego gigantycznego kapitału stawiam na powiększony dodatni handicap na ekipę gospodarzy. Do usłyszenia!