NBA - Sezon 2013/2014 - 2/2 - SKUTECZNOŚĆ: 100%
Cleveland Cavaliers @ Charlotte Bobcats - typ: 1 - kurs: 1.66 - stawka 10/10 (all-in)
Z powodu wolnego świątecznego piątku NBA przygotowało dla kibiców całą masę ciekawych pojedynków. Ja na tapetę tym razem wezmę pojedynek który zostanie rozegrany w Karolinie Polnocnej a konkretnie w największym mieście tego stanu - Charlotte. To właśnie tam miejscowe Rysie nazywane Bobkami podejmą rozpędzoną Kawalerię z Cleveland. Gdy tylko spojrzałem w ofertę, od razu wiedziałem co się świeci. Oddsmakerzy wykorzystując ten szczególny dzień najwyraźniej próbują zastawić pułapkę na swoich klientów. Dlaczego? Przejdźmy do argumentów.
Cleveland Cavaliers to ekipa która jeszcze niedawno walczyła o mistrzostwo NBA i była praktycznie o krok od sięgnięcia po wymarzone złote krążki. Niestety sam Lebron James nie wystarczył a złote medale zawisły na szyjach rywali. Dziś w ekipie nie ma już popularnego Lebrona, jego miejsce zajął Kyrie Irving, młody gniewny który po sukcesach w II lidze NBA (NCAAB) postanowił zgłosić się do draftu czyli konkursu w którym drużyny dobierają zawodników do swojego składu. W środowisku od dawna mówiło się, że koszykarz ten zostanie wybrany bardzo wcześnie i tak się stało. Nie mógł trafić lepiej. Po filigranowego czarnoskórego rozgrywającego sięgnęła jedna z najbardziej znanych marek w zawodowym sporcie
USA. Gdy Irving zasilał skład ekipy z Cleveland, była ona w przebudowie i specjalnie przegrywała mecze, aby w kolejnych draftach (konkursach w których drużyny dobierają zawodników) móc sięgnąć po kolejnych zawodników wysokiej klasy. Choć nie mówi się o tym głośno, większość osób będących blisko ligi wie, że zadaniem popularnych Cavs (jest to przydomek ekipy ze stanu Ohio utworzony od nazwy Cleveland) było nie wygrywanie, a przegrywanie spotkań. Wszyscy dobrze pamiętamy doskonałe pierwsze połowe Kawalerii z Cleveland które stały się praktycznie znakiem rozpoznawczym tej ekipy jeśli chodzi o poprzednie sezony. Po przerwie, wychodząc z szatni, zawodnicy byli bogatsi nie tylko o dodatkowe siły ale także o rady sztabu szkoleniowego którego stanowisko było jasne - wychodzicie na parkiet bo to aby przegrać. Niestety taki jest urok tej ligi i często bardziej opłaca się przegrywać niż wygrywać mecze. W zimowej przerwie pomiędzy sezonami do ekipy dzisiejszych gości dołączyły tak znane nazwiska jak Jarrett Jack (niewiele zabrakło a biłby się o mistrzostwo NBA) czy Andrew Bynum, jeden z najlepszych, po Gortacie i Howardzie, podkoszowy ligi. Całość składu uzupełniają solidni rzemieślnicy którzy dopiero od tego roku będą mogli pokazać swoją prawdziwą siłą. Będą mogli grać "na maksa" do ostatniego gwizdka. Mam tu na myśli Alonzo Gee ,również Andersona Varejao, Diona Waitersa czy młodego gniewnego Tylera Zellera który ma zadatki na to aby już wkrótce odesłać w głęboki cień Dwighta Howarda, czy niestety, naszego rodaka, wywodzącego się z biednej łódzkiej dzielnicy z mowa oczywiście o Marcinie Gortacie. Jak sami widzicie skład prezentuje się naprawdę okazale. Gdy dołożymy do tego fakt, że od tego sezonu zawodnicy dostali zielone światło na wygrywanie, możemy mieć pewność, że po 3 punkty sięgną dziś przyjezdni z Ohio.
Poświęcę również kilka słów gospodarzom, choć tak naprawdę nie ma sensu mówić o nich czegokolwiek. Czy ekipa która przez 2 ostatnie sezony wygrała "aż" 28 spotkań ma szansę godnie rywalizować na równym poziomie z drużyną która jeszcze niedawno walczyła o mistrzostwo NBA? Nie sądze. Michael Jordan który notabene jest właścicielem Charlotte Bobcats, tej zimy powiedział - enough! (z ang. dosyć) i zdecydował się sięgnąć do swojej niepłytkiej przecież kieszeni po środki na nowych zawodników. Prawda jest taka, że z każdą kolejną przegraną drużyny Bobcats legenda Michaela Jordana w jakimś stopniu upada. Jeśli prowadzona przez niego ekipa dalej będzie prezentować tak żenującą formę, wkrótce o słynnym MJ nikt może już nie pamiętać. Wracająć jednak do wzmocnień. Ekipę tę zasiliło kilka nic nie znaczących nazwisk, nie licząc jednego - Al Jeffersona. Amerykańskiego wielkoluda bez dwóch zdań uznać można za lidera drużyny spod znaku Pomarańczowego Rysia. Nie wszyscy jednak wiedzą (prawdopodobnie łącznie z bukmacherami), że Jefferson jest kontuzjowany i jego występ w dzisiejszym meczu stoi pod wielkim znakiem zapytania. Nawet jeśli w nim zagra, prawdopodobnie szybko opuści parkiet. W "pomalowanym" czekać będzie na niego bowiem Tyler Zeller czyli prawdziwy podkoszowy zabijaka który albo "przekona" ciało Jeffersona, że dziś nie warto jeszcze się narażać lub po prostu wbije go w parkiet przy kolejnych zbiórkach zarówno w ofensywie (w ataku) jak i w defensywie (w obronie). Skład Bobcats uzupełniają prawdziwe koszykarskie odpadki które nie znalazłyby nawet zatrudnienia w solidnych europejskich klubach pokroju Panathinaikosu, Prokomu czy Maccabi. Mam tu na myśli Ramona Sessionsa który co chwilę traci pracę aby znów nabrać kolejny klub, Geralda Hendersona czy Codiego Zellera (nie mylić z Tylerem Zellerem). Kibice Bobcats którzy tak naprawdę nie istnieją mogą mieć nadzieję na dobre wyniki za kilka czy kilkanaście lat, gdy dojrzałym koszykarzem będzie już Kemba Walker czy Michael Kidd-Gilchrist. Obaj to bardzo uzdolnieni koszykarze który również wywodzą się z zaplecza NBA, jednak czeka ich jeszcze dużo pracy zanim staną się prawdziwymi gwiazdami. Z tego co da się usłyszeć w korytarzach na zapleczach NBA'owskich hal, Michael Jordan prawdopodobnie znów zrobi wszystko aby zanotować bardzo niekorzystny wynik. Dzięki temu w drafcie będzie mógł sięgnąć po kolejnego uzdolnionego zawodnika który być może okaże się brakującym elementem układanki i pociąg o nazwie Charlotte Bobcats w końcu ruszy z dworca.
Jak widać dzisiejsze starcie śmiało określić można mianem starcia Dawida z Goliatem. Naszpikowana gwiazdami ekipa Cavs Cavaliers która w końcu została spuszczona ze smyczy kontra dramatyczie słaba drużyna z Charlotte. Szczwane lisy siedzące na Malcie liczą na to, że gracze nabiorą się na bardzo wysoki kurs jaki został wystawiony na dziesiejsze spotkanie. Na pewno takich graczy znajdzie się sporo. Potraktujmy ich jako sponsorów którzy złożą się na nasze wygrane. W dzisiejszym spotkaniu kolejny raz decyduję się na postawienie całego okazałego kapitału, tym razem na drużynę Cleveland Cavaliers. Choć jutro sobota, czyli dla wielu z was (ja na szczęście mogę sypiać do której tylko mam ochotę, każdego dnia tygodnia) okazja by po całym ciężkim tygodniu w końcu móc się wyspać. Połóżcie się więc spokojnie i wybierzcie dobry
film czy dobrą lekturę. W starciu rozpędzonej Kawalerii z "Bobkami" z Charlotte emocji nie znajdziecie.