Brook rozpoczął sezon w piątce, ale kiedy stracił kilka meczów przez kontuzje na początku grudnia, jego miejsce zajął Mason Plumlee i gdy wrócił, musiał pogodzić się z rolą zmiennika i mniejszymi minutami. Tymczasem Nets szukali sposobu, żeby go przehandlować i przy okazji trade deadline prawie to zrobili. Lopez był już jedną nogą w Oklahomie, ale ostatecznie Thunder wybrali ofertę z Jazz. Tak więc został na Brooklynie i jeszcze musiał trochę poczekać zanim odzyskał swoje miejsce w wyjściowym składzie, chociaż już na początku lutego zaczął dostawać większe minuty i zaczął odgrywać większą rolę. Hollinsowi trochę zajęło czasu, żeby uświadomić sobie jak go najlepiej wykorzystywać, ale jak przyznaje, 6 lutego przed pojedynkiem z Knicks doznał ‚objawienia’:
„Zrozumiałem, że on nie będzie dominującym zawodnikiem w post-up i że musimy grać z nim inaczej, żeby był efektowny. Powiedziałem mu ‚Nie będę próbował zrobić z ciebie kogoś kim nie jesteś, po prostu bądź sobą’.”
Do tamtego momentu Lopez zaliczał 15.3 punktów i grał 27.2 minut, od tamtego czasu jest to odpowiednio 18.7 i 30.1. Natomiast w ostatnich 12 spotkaniach jest już ponownie starterem i kluczową postacią drużyny. W marcu zalicza 20.7 punktów, 54.6% z gry, 8.9 zbiórek i 2.1 bloków. Jest bardzo skuteczny na półdystansie w swoich no-jump shotach, ale więcej niż wcześniej gra w paint, gdzie sporo akcji kończy floaterami i też dobrze radzi sobie w wcale na atakowanej desce, ponawiając akcje. Za obronę i zbiórki zawsze był najbardziej krytykowany, ale w tym sezonie ma najlepszy od debiutanckiego sezonu wskaźnik 13.9% zbiórek, natomiast od ASW jest to 16%, w tym aż 14.8% w ataku.
Przez długi czas były to dla niego trudne rozgrywki, ale wygląda na to, że teraz wreszcie przyszedł jego moment. Przede wszystkim jest zdrowy, ale także ma dużo sił na ten finisz, ponieważ po raz pierwszy w karierze w sezonie spędza na parkiecie średnio mniej niż 30 minut. Według Hollinsa, w otwarciu gry dla Lopeza bardzo pomogło też pozyskanie Thaddeusa Younga, który rozciąga grę:
„Myślę, że sposób w jaki gramy w ataku, on jest teraz więcej koło kosza. Nie oddaje tylu jump shotów jak wcześniej i nie gramy nim jako silnym skrzydłowym. Już nie próbujemy rozciągać nim gry i kiedy jest w pick-and-rollu jest w pomalowanym. Więc jeśli ktoś inny oddaje rzut, on jest blisko tablicy, a to klucz do zbiórek w ataku.”
W sezonie Nets mają 21. atak ligi zdobywając 101.1 punków na sto posiadań, natomiast z duetem Lopez-Young jest to 107.4, czyli poziom top-5. Ale nawet teraz gdy Young jest kontuzjowany, Lopez i bez niego w dwóch meczach zdobył łącznie 50 punktów. Nets tymczasem wygrali siedem z ostatnich dziewięciu, znajdują się obecnie na dziewiątym miejscu w tabeli i jeśli uda m się wskoczyć do ósemki, będzie to w dużej mierze zasługa dominującego Lopeza.
Ale ten bardzo dobry finisz sezonu nie tylko może pomóc Nets, on jest również bardzo ważny dla samego Lopeza i jego przyszłości. W wakacje czeka go trudna decyzja – wykorzystać opcję na kolejny sezon za $16.7 milionów czy już teraz zostać wolnym agentem? Przez większość sezonu wydawało się prawie pewne, że będzie wolał wziąć pieniądze zapisane w umowie, bo jego wartość na rynku będzie niska, ale teraz sytuacja zaczyna wyglądać inaczej (...) jego dobra gra w ostatnim czasie sprawia, że jego wartość ponownie rośnie. Oczywiście wszyscy wiedzą o jego stopie, ale wiemy też, że zawsze znajdą się drużyny, które są gotowe zaryzykować jeśli do wzięcia jest zawodnik na miarę All-Star, a do tego jeszcze center. Już przed trade deadline było nim spore zainteresowanie, a teraz nawet Hollins jest jego silnym zwolennikiem i pytany o ewentualną wolną agenturę swojego gwiazdora tak odpowiadał:
„Chcę go z powrotem. Chcę go z powrotem. Chcę go z powrotem. Okej, wszyscy zrozumieli? Chcę go z powrotem. Ale i tak nadal to jego decyzja.”
Z każdym kolejnym udanym występem Lopeza rosną szanse, że zostanie wolnym agentem i szanse, że dostanie duży, pewnie maksymalny kontrakt.