Sacramento Kings @ Houston Rockets - under 220.5 @ 1.40 (Bet365)
Choć dopiero co zakończyło się spotkanie w Detroit, ja jak najszybciej idę za ciosem i korzystając z uprzejmości bukmacherów Bet365 kładę swoje pieniądze na kolejny znakomity typ. Zgodnie z planem Wizards nie mieli żadnych problemów aby pokryć handicap +11, a nawet pokusili się o wygraną. Jako, że tegorocznego sylwestra spędzę z rodziną i najbliższymi przyjaciółmi w nieco cieplejszych zakątkach globu, już teraz podzielę się swoimi przemyśleniami na kolejną noc z najlepszą ligą świata.
Ostatni dzień roku w NBA to zawsze bardzo szczególna pora. W Stanach Zjednoczonych obchodzony jest, podobnie jak w Polsce, dzień świętego Sylwestra. Oznacza to oczywiście szaloną noc zabaw, litry przelanego alkoholu i godziny wytańczone na parkiecie. W jaki sposób łączy się to z koszykarzami i spotkaniami które zostaną rozegrane w ostatnich godzinach 2013 roku? O tym już za chwilę.
Meczem który tym razem będzie odpowiedzialny za powiększenie mojego kapitału jest spotkanie do którego dojdzie w Houston w stanie Teksas. Miejscowi Rockets podejmą na własnym parkiecie ekipę Królów z Sacramento. Typem który wybrałem na ten mecz jest określenie liczby punktów o którą pokuszą się koszykarze. Jestem w 100% przekonany, że będzie ona dużo niższa niż 220.5 punkta wystawione przez brytyjczyków. W tym przypadku możemy liczyć na naprawdę wygórowany kurs który wynosi aż 1.40 co oznacza, że stawka zostanie powiększona o aż 40%.
Czas na kilka argumentów. Cóż, każdy kto choć trochę "siedzi" w NBA zna profile obu drużyn które we wtorek zmierzą się na parkiecie. Nawet zwykły zjadacz chleba śledzący transmisję w Canal+ wie, że są to jedne z najmłodszych składów w całej lidze. Podczas gdy tacy zawodnicy jak Kevin Garnett czy Ray Allen myślą już raczej o tym co zrobią po zakończeniu kariery, o swoich rodzinach i planach na przyszłość dla swoich dzieci, zupełnie co innego siedzi w głowie młodym gniewnym. Granie w koszykówkę na kilka godzin przed powitaniem nowego roku nie jest raczej dobrym pomysłem. A mimo to, władze ligi zdecydowały się ustawić na ten dzień kilka pojedynków aby zadowolić amerykańską gawiedź. Nie ma co ukrywać, że wynik tego pojedynku jest już raczej znany. Houston Rockets łatwo rozprawią się ze swoimi kolegami z Sacramento którzy z płaczem udadzą się w podróż powrotną które de facto wcale nie będzie taka prosta. Stany Texas i Kalifornia znajdują się bowiem dość daleko od siebie przez co lot zajmie na pewno kilka godzin. Do czego zmierzam? Moim zdaniem będzie to mecz z cyklu tych, które po prostu muszą się odbyć. Wszyscy na parkiecie będą myśleć tylko o tym aby 48 minut minęło jak najszybciej i aby wszyscy mogli w końcu wskoczyć w eleganckie fraki i udać się na zabawę sylwestrową. Na parkiecie tego dnia pojawią się tacy zawodnicy jak DeMarcus Cousins, Dwight Howard czy James Harden. Nie da się ukryć, że są to raczej zawodnicy mówiąc kolokwialnie "nieskalani" inteligencją. Można to łatwo wyczytać z ich głupkowatych twarzy i min które wykonują po udanych zagraniach. Nikt nie powie mi, że na kilka godzin przed wielką imprezą koszykarze ci będą dawali z siebie wszystko i ryzykowali kontuzją która może ich z tej zabawy wykluczyć i spowodować, że nowy rok przywitają oni sami siedząc w domu. Sportowcy grający w NBA zarabiają ogromne pieniądze, nie jest to tajemnicą. I podczas gdy każdy z nas w sylwestra wypije lampke szampana i posłucha przyjemnych hitów w telewizyjnych audycjach, koszykarze w planach mają naprawdę wielkie rzeczy. Sylwester jest bowiem jedną z tych okazji gdzie mogą wydać swoje pieniądze i popisać się przed kolegami. Jak wiadomo murzyni lubią chwalić się tym co mają. Organizacja najlepszej imprezy, z najdroższymi alkoholami, najlepszymi panienkami w okolicy i najlepszą muzyką to cel każdego z nich. Prężyć muskuły można bowiem nie tylko na boisku, ale również poza nim. Właśnie to jest jednym ze sposobów na pokazanie, "kto rządzi". W głowach młodych zawodników Houston Rockets i Sacramento Kings na pewno tego dnia nie będzie zbyt wiele myśli o koszykówce. Howard, Harden i spółka myśleć będą o tym co wydarzy się już za kilka godzin, ile wleją w siebie alkoholu i ile gorących panienek zaliczą. Cousins z kolegami jak najszybciej wskoczą natomiast do klubowego autobusu i pędząc na lotnisko spróbują jak najszybciej dotrzeć do swojego miasta aby rozpocząć wielką balangę.
Myślę, że grający bez większego przekonania, zrezygnowani, nieskoncentrowani koszykarze pokuszą się o maksymalnie 190 punktów. Jest to zdecydowanie mniej niż linia (czyli ilość punktów) wystawiona przez brytyjskich oddsmakerów w Bet365. Możliwe, że swoje brudne paluchy w wystawieniu takiej linii brało również przesławne Vegas, które liczy, że uda im się znaleźć jeleni którzy wyskoczą ze swoich pieniędzy i wpompują je do kieszeni typków spod ciemnej gwiazdy. Przeciętny zjadacz chleba który na szybko kreśli kupon w rodzimym STS czy
Fortunie pomyśli w ten sposób - aha, dwie ofensywne drużyny które rzucają dużo punktów w każdym spotkaniu, tutaj można skreślić over. Na takich właśnie graczy liczą szczwane lisy z Vegas. Przechodząc dziś obok punktu zauważyłem, że pracownica nerwowo przewiesza kartki tam gdzie zwykle wisi oferta NBA. Powodem tego są prawdopodobnie ruchy linii które jednoznacznie potwierdzają, że w spotkaniu tym będziemy świadkami małej ilości punktów.
Tyle z mojej strony, życzę wszystkim dobrej zabawy. Do usłyszenia!