Spotlight z polskim tematem tabu. Oscar realny?
Tom McCarthy to jeden z tych reżyserów, który świetnie się spisuje przy każdym zleconym mu zadaniu. Nakręci komedię (The Cobbler z Adamem Sandlerem), serial (Gra o Tron) czy też dramat za który zgarnie później BAFTĘ (The Station Agent). Nie da się go zaszufladkować, co ostatecznie doprowadziło go być może do największego i najbardziej spektakularnego osiągnięcia, jakim było nakręcenie Spotlight. To
film nietuzinkowy, ale także –
a może przede wszystkim – odważny, bo historia skandalu ze Stanów Zjednoczonych musi poruszać. I dotyczy to również naszych rodaków, dla których religia, która jest tu tematem poważnych rozważań czy wątpliwości, zakorzeniona jest niemal w całej, ponad tysiącletniej historii kraju.
Ekipa śledcza Spotlight, która podlegała od 1970 roku gazecie Boston Globe, trafiając na trop procederu duchownych, molestujących dzieci, wbija szpilę w cały kościół katolicki, który przez trzydzieści lat tuszował sprawę, wykorzystując przy tym wszystkie dostępne środki, blisko współpracując także ze słynnymi prawnikami. Cała historia pokazana jest w sposób prosty, ale jednocześnie przepełniony napięciem i uczuciami, często skrywanymi przez dziesiątki lat. Czy to ze strachu, wstydu bądź niemocy i niechęci otoczenia, które notorycznie, mimo pełnej świadomości, przymykało oczy na wszystko to, co współczesną Europę obrzydza.
Reżyser, który odpowiadał także za scenariusz, odwalił kawał dobrej roboty i nic dziwnego, że bukmacherzy wysoko oceniają szanse tej pozycji na zdobycie Oscara. Betsafe za każdą postawioną złotówkę odda szczęśliwcom przelicznik równy 2,60. A niezwykle ważne role mieli także Mark Ruffalo (Mike Rezendes) oraz Rachel McAdams (Sacha Pfeiffer). McCarthy również może sięgnąć po statuetkę, chociaż w jego przypadku większe szanse przypisuje się autorom Zjawy, Mad Maxa oraz The Big Short.
Dla Polaków dywagacje o słuszności wyboru tej pozycji nabierają rumieńców, szczególnie jeśli widzowie oglądali także końcowe napisy, w których zaznaczono, że aferę pedofilską wykryto także w… Poznaniu. Chociaż z problemem księży walczy się od lat, wielu z nas bez tego filmu nawet nie dowiedziałaby się o tak potężnej skali tego zjawiska. Czasem można się nawet zastanawiać, że Polski rząd, który nastawiony jest prorodzinnie i prokościelnie w najwyższym, jakby się wydawało, stopniu, ani razu nie wypowiedział się negatywnie o całej produkcji. Bo jak wiemy, Prawo i Sprawiedliwość niekoniecznie odłącza się od krytyki niektórych dzieł, w tym także polskich. Dostało się Idzie, która otrzymała przecież Oscara, a którą premier Beata Szydło skwitowała krótką wypowiedzią: „
Ida na pewno nie była promocją Polski. Pod względem artystycznym mi się niespecjalnie podobała. Zdziwiłam się, że dostała Oscara.”
Jeśli zatem największy możliwy sukces kinowy był „niespecjalny”, to jak nazwiemy
film opowiadający o 249 księżach, którzy wykorzystywali swoją pozycję do tak podłych działań? Za Spotlight można trzymać kciuki, bo tak jak jak ekipa Boston Globe wywalczyła zasłużenie Pulitzera, tak
film odważnie puka do drzwi i mówi, że pewnych rzeczy pomijać nie możemy, bez względu na to, jak trudne do zaakceptowania one są.
Pełna oferta kursowa bukmachera