Kurde... w radiu mówili, że w większość Polaków nie umie czytać ze zrozumieniem. W artykułach było wyraźnie napisane, że Ci matematycy porównują kursy (i odpowiadające im prawdopodobieństwo) do światowych tabel i wyszukują w ten sposób błędów bukmacherów, tzn sytuacji, gdzie kurs jest nieadekwatny do prawdopodobieństwa, np. zdarzenia ma prawdopodobieństwo 70% a kurs na nie wynosi 2,9 albo coś w tym stylu. Zdarza się to, jak mozna znaleźć w artykule, w "egzotycznych" sportach lub ligach, czyli jakichś podwórkowych - tam łatwiej o błąd bukmachera, który układa kursy. W takiej sytuacji bukmacher wymięka, ponieważ jest tylko człowiekiem i zawsze ma pewnien znikomy procent błędu.
Praca bohaterów tego artykułu sprowadza się do wyszukania kursów, które są wynikami owych pomyłek. Dlatego zajmuje to 10 godzin dziennie przed komputerem, bo do przerzucenia i porównania są tysiące zdarzeń. Oprócz matematyki uczcie się też polskiego, bo tez się przydaje.