I
66K
isaacofuluru
Użytkownik
Bayern Monachium – FC Heidenheim --> Powyżej 3,5 gola
Na pierwszy rzut oka linia 3,5 gola wygląda na nieco ryzykowne posunięcie, natomiast w przypadku Bayernu Monachium wszystko wygląda już nieco inaczej. Na początku przypomnę, że Bawarczycy aktualnie legitymują się oszałamiającą serią 21 spotkań z rzędu z rezultatem powyżej 2,5 gola! Rzecz jasna wszystkie 17 starć z bieżącego sezonu kończyło się takim rozstrzygnięciem, a jeżeli weźmiemy pod uwagę tylko linię 3,5 gola i rozgrywki Bundesligi, dostaniemy 80% skuteczności (8/10). Liczba ta może nie robi tak spektakularnego wrażenia (zważywszy na kurs), ale miejmy na uwadze, że 2 przypadki, w których padały „tylko” 3 gole, to potyczki z Freiburgiem i Borussią Moenchengladbach, czyli zespołami prezentującymi poziom europejskich pucharów. Zresztą Bayern od lat miewa problemy w starciach ze „Żrebakami” i skromne wyjazdowe zwycięstwo nie powinno aż tak bardzo dziwić. Szczególnie, że „Die Roten” nie weszli w sezon z przytupem, a dopiero ostatnie tygodnie to demonstracja ofensywnego potencjału tej ekipy. 8 goli w ciągu 45 minut przeciwko Darmstadt, czy 4 trafienia na Signal Iduna Park to liczby, które muszą robić wrażenie. Trudno zatem zakładać, by wszystko miało się nagle odmienić w konfrontacji z Heidenheim, które w ujęciu algorytmu „expected goals” jest zdecydowanie najsłabszą defensywą w Bundeslidze. Co prawda rezultaty osiągane przez ten zespół póki co tego nie potwierdzają, bo więcej bramek w niemieckiej elicie straciło aż 4 zespoły, natomiast warto wziąć poprawkę na to, że takie zakłamywanie rzeczywistości nie może trwać wiecznie, a suma szczęścia w końcu wyjdzie na zero. Technicznie rzecz ujmując – zdecydowanie najsilniejsza ofensywa w Bundeslidze podejmie zdecydowanie najsłabszą defensywę tejże ligi. Rezultat takiego starcia nie jest trudny do przewidzenia, a ja spodziewam się, że gospodarze w pojedynkę przekroczą moją linię bramkową. Choć nie wykluczam, że i ekipa Heidenheim dołoży swój wkład do tego zakładu, bo cokolwiek by o Bayernie nie mówić, to jego defensywa też nie jest monolitem.
Real Madryt – Valencia --> Wygrana Realu
Real Madryt zapewnił sobie awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów UEFA, a tylko kataklizm mógłby pozbawić „Królewskich” pierwszego miejsca w grupie. Takie okoliczności sprawiają, że ekipa z Santiago Bernabeu powinna w drugiej części jesieni nadać większy priorytet rozgrywkom LaLiga. Szczególnie, że póki co ogląda ona plecy rewelacyjnej Girony, a dwaj najwięksi rywale (Barcelona i Atletico) depczą jej po piętach. Wydaje się, że odzyskanie tytułu mistrza Hiszpanii jest dość istotne dla „Los Blancos”, dlatego spodziewam się, że w najbliższym czasie będą oni bardzo regularnie punktować w krajowych rozgrywkach. Na pierwszy rzut idzie domowa potyczka z Valencią, która choć wyraźnie odbiła się w bieżącym sezonie, to jednak ma spore problemy z punktowaniem na wyjazdach i z 6 takich spotkań wygrała tylko jedno. Na domiar złego nie może pochwalić się również ciekawą historią starć na Santiago Bernabeu, bo ostatni raz wygrała tam w marcu 2008 roku, a 5 ostatnich potyczek to gładkie zwycięstwa gospodarzy różnicą przynajmniej 2 goli. Real co prawda będzie miał w nogach środową potyczkę w Lidze Mistrzów, natomiast nie uważam, by komfortowe 3:0 z Bragą na własnym boisku było wystarczającym czynnikiem, by przeszkodzić „Królewskim” w sięgnięciu po 3 punkty w tym pojedynku. Kurs na pewno jest wystarczająco wysoki, by podjąć tutaj ryzyko.
Almere – Ajax --> Wygrana Ajaxu
Ajax przez długi czas był na ustach całej Europy z uwagi na katastrofalne wyniki, jakie osiągnął. Wydaje się jednak, że wszystko co najgorsze w tym sezonie – ma już za sobą. Zmiana na stanowisku pierwszego szkoleniowca przyniosła wymierne korzyści, bo „Joden” bez większych trudów sięgnęli po komplet punktów w dwóch poprzednich ligowych spotkaniach i należy spodziewać się, że będą powoli doszlusowywać do czołówki Eredivisie. Co prawda w niedzielę pojadą do niepokonanego od pięciu kolejek Almere, natomiast i tak nie powinni mieć większych problemów, by podnieść z murawy 3 punkty. W końcu gospodarze tego spotkania to tylko i aż beniaminek, który w dodatku promocję do holenderskiej elity wywalczył poprzez rozbudowane baraże. Jego 9. pozycja w tabeli, którą aktualnie zajmuje – to wynik zdecydowanie ponad stan, który nie oddaje realnego potencjału. Ten został zresztą brutalnie obnażony w konfrontacjach z czołówką Eredivisie, bo tak się składa, że PSV (4:0), Feyenoord (6:1) oraz Twente (4:1) rozbijały Almere w drobny pył. I o ile Ajax wciąż na pewno jest daleki od swojej optymalnej dyspozycji, o tyle wciąż dystansuje ligowy peleton o kilka długości i w niedzielę powinniśmy dostać tego dowód. Motywacji do walki o 3 punkty na pewno nie zabraknie – sytuacja w tabeli nadal jest tragiczna. Uważam, że w obliczu kursu 1,45 nie ma się nad czym zastanawiać – po prostu trzeba grać. Powodzenia!
Stawka: 25j
Bukmacher: TOTALbet
Zysk/strata netto: 25j
Na pierwszy rzut oka linia 3,5 gola wygląda na nieco ryzykowne posunięcie, natomiast w przypadku Bayernu Monachium wszystko wygląda już nieco inaczej. Na początku przypomnę, że Bawarczycy aktualnie legitymują się oszałamiającą serią 21 spotkań z rzędu z rezultatem powyżej 2,5 gola! Rzecz jasna wszystkie 17 starć z bieżącego sezonu kończyło się takim rozstrzygnięciem, a jeżeli weźmiemy pod uwagę tylko linię 3,5 gola i rozgrywki Bundesligi, dostaniemy 80% skuteczności (8/10). Liczba ta może nie robi tak spektakularnego wrażenia (zważywszy na kurs), ale miejmy na uwadze, że 2 przypadki, w których padały „tylko” 3 gole, to potyczki z Freiburgiem i Borussią Moenchengladbach, czyli zespołami prezentującymi poziom europejskich pucharów. Zresztą Bayern od lat miewa problemy w starciach ze „Żrebakami” i skromne wyjazdowe zwycięstwo nie powinno aż tak bardzo dziwić. Szczególnie, że „Die Roten” nie weszli w sezon z przytupem, a dopiero ostatnie tygodnie to demonstracja ofensywnego potencjału tej ekipy. 8 goli w ciągu 45 minut przeciwko Darmstadt, czy 4 trafienia na Signal Iduna Park to liczby, które muszą robić wrażenie. Trudno zatem zakładać, by wszystko miało się nagle odmienić w konfrontacji z Heidenheim, które w ujęciu algorytmu „expected goals” jest zdecydowanie najsłabszą defensywą w Bundeslidze. Co prawda rezultaty osiągane przez ten zespół póki co tego nie potwierdzają, bo więcej bramek w niemieckiej elicie straciło aż 4 zespoły, natomiast warto wziąć poprawkę na to, że takie zakłamywanie rzeczywistości nie może trwać wiecznie, a suma szczęścia w końcu wyjdzie na zero. Technicznie rzecz ujmując – zdecydowanie najsilniejsza ofensywa w Bundeslidze podejmie zdecydowanie najsłabszą defensywę tejże ligi. Rezultat takiego starcia nie jest trudny do przewidzenia, a ja spodziewam się, że gospodarze w pojedynkę przekroczą moją linię bramkową. Choć nie wykluczam, że i ekipa Heidenheim dołoży swój wkład do tego zakładu, bo cokolwiek by o Bayernie nie mówić, to jego defensywa też nie jest monolitem.
Real Madryt – Valencia --> Wygrana Realu
Real Madryt zapewnił sobie awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów UEFA, a tylko kataklizm mógłby pozbawić „Królewskich” pierwszego miejsca w grupie. Takie okoliczności sprawiają, że ekipa z Santiago Bernabeu powinna w drugiej części jesieni nadać większy priorytet rozgrywkom LaLiga. Szczególnie, że póki co ogląda ona plecy rewelacyjnej Girony, a dwaj najwięksi rywale (Barcelona i Atletico) depczą jej po piętach. Wydaje się, że odzyskanie tytułu mistrza Hiszpanii jest dość istotne dla „Los Blancos”, dlatego spodziewam się, że w najbliższym czasie będą oni bardzo regularnie punktować w krajowych rozgrywkach. Na pierwszy rzut idzie domowa potyczka z Valencią, która choć wyraźnie odbiła się w bieżącym sezonie, to jednak ma spore problemy z punktowaniem na wyjazdach i z 6 takich spotkań wygrała tylko jedno. Na domiar złego nie może pochwalić się również ciekawą historią starć na Santiago Bernabeu, bo ostatni raz wygrała tam w marcu 2008 roku, a 5 ostatnich potyczek to gładkie zwycięstwa gospodarzy różnicą przynajmniej 2 goli. Real co prawda będzie miał w nogach środową potyczkę w Lidze Mistrzów, natomiast nie uważam, by komfortowe 3:0 z Bragą na własnym boisku było wystarczającym czynnikiem, by przeszkodzić „Królewskim” w sięgnięciu po 3 punkty w tym pojedynku. Kurs na pewno jest wystarczająco wysoki, by podjąć tutaj ryzyko.
Almere – Ajax --> Wygrana Ajaxu
Ajax przez długi czas był na ustach całej Europy z uwagi na katastrofalne wyniki, jakie osiągnął. Wydaje się jednak, że wszystko co najgorsze w tym sezonie – ma już za sobą. Zmiana na stanowisku pierwszego szkoleniowca przyniosła wymierne korzyści, bo „Joden” bez większych trudów sięgnęli po komplet punktów w dwóch poprzednich ligowych spotkaniach i należy spodziewać się, że będą powoli doszlusowywać do czołówki Eredivisie. Co prawda w niedzielę pojadą do niepokonanego od pięciu kolejek Almere, natomiast i tak nie powinni mieć większych problemów, by podnieść z murawy 3 punkty. W końcu gospodarze tego spotkania to tylko i aż beniaminek, który w dodatku promocję do holenderskiej elity wywalczył poprzez rozbudowane baraże. Jego 9. pozycja w tabeli, którą aktualnie zajmuje – to wynik zdecydowanie ponad stan, który nie oddaje realnego potencjału. Ten został zresztą brutalnie obnażony w konfrontacjach z czołówką Eredivisie, bo tak się składa, że PSV (4:0), Feyenoord (6:1) oraz Twente (4:1) rozbijały Almere w drobny pył. I o ile Ajax wciąż na pewno jest daleki od swojej optymalnej dyspozycji, o tyle wciąż dystansuje ligowy peleton o kilka długości i w niedzielę powinniśmy dostać tego dowód. Motywacji do walki o 3 punkty na pewno nie zabraknie – sytuacja w tabeli nadal jest tragiczna. Uważam, że w obliczu kursu 1,45 nie ma się nad czym zastanawiać – po prostu trzeba grać. Powodzenia!
Stawka: 25j
Bukmacher: TOTALbet
Zysk/strata netto: 25j
Ostatnia edycja: