Czy specyficznie w tenisie, zawsze znaczy dobrze...? Zawsze powtarzamy, że lepiej jest obejrzeć do końca bardzo dobrą 250 niż wielki szlem od czasu półfinałów. Często chcemy sytuacji specyficznych, czegoś nowego. Lecz ten turniej najlepiej odpowiada na brak racji tych, którzy tak bardzo proszą o niespodzianki. Tegoroczne US Open to najnudniejszy szlem od paru lat. Czy opłacała się ta niespodzianka, to wyeliminowanie Szwajcara? Czech w półfinale, został wypunktowany przez Szkockiego artystę z ramienia Ivana Lendla jak uczeń. Na warunki pogodowe nie mamy wpływu oraz jakiejkolwiek intuicji, lecz czy to nie Federer lepiej odnalazłby się w tym i podjął konkretniejsze rękawice? Czy człowiek, który jest nazywany mistrzem, królem Wimbledonu - ten, który sięgnął po siedemnaście tytułów wielkiego szlema i powrócił na nr. 1 rankingu, gdy wydawało się to niemożliwe, nie lepiej poradziłby sobie z wiatrem od Berdycha? Śmiem twierdzić, że jednak zaprezentowałby ciut więcej. Nie zahaczajmy o Rafę, bo go nie było od początku. Natomiast niespodzianki, często po feralnych bojach jak Kohlschreibera z Jasiem, bądź krótkiej wtopie, jaką zaliczył Tsonga z Klizanem opłacają się, pod wizją pięknego turnieju w dalszej fazie? Z drugiej strony,
tenis to sport który nigdy nie utrzymuje równowagi. Chcielibyśmy pięknych bojów, lecz z drugiej strony trochę niespodzianek. Jedno wyklucza drugie i taka jest przykra prawda.
Ten turniej jest specyficzny. Na pewno zwykłemu kibicowi nie zapadnie w pamięci z obrazem kosmicznych meczów pod względem sportowym. Na słowo US Open 2012, bardziej będą się kojarzyć takie rzeczy jak latające krzesła, śmieszna czapeczka Murka, zakończenie kariery Roddicka i Clijsters. Te dwa ostatnie zdecydowanie warte świeczki, ale nie o tym piszemy.
Ta impreza to ciekawy pogląd na kończące sezon 250tki i następny rok. Wiele nowych twarzy.
Ludzie, których warto zapamiętać z pewnością jest kilku. Przedstawię ich spod stylu kolegi
Włodara, bo lepszego sam nie wymyślę w kilkanaście minut.
Grega Zemlja,
25 lat, 183 cm wzrostu. Zawodnik mało znany, wybił się w tym roku przez dwa challengery w Chinach i imponujący turniej US Open.
- Serwis dosyć mocny, zwykle wyrzucający. Nie stosuje kick-u, raz na jakiś czas lubi serw na forhend rywala
- Nie kuleje gra przy siatce. Dobrze opanowane volleye, nie kaleczy tego zagrania. Umie się wywinąć z sytuacji, w której piłka wrzucana jest mu pod nogi
- Potężny forhend, mocny bekhend. Jednak jego największa wada - on wszystko bije mocno. Nie ma piłki, którą uderzyłby z odpowiednią siłą. Czasami potrafił wywalić piłkę stojącą w bandy reklamowe boczne, taka moc
- Return solidny. Dobrze odgrywa przyjęcie na forhend, bekhendem po prostu przebija na środek kortu, ale plusem - że pod końcową linie
- Nie wielu umie przyjmować serw na ciało, ale tak tragicznie jak Zemlja przyjmuje mało kto. Kaleczy na returnie, gdy rywal podaje na ciało
- Długie wymiany prowadzi solidnie. Ma niezbyt dużo błędów własnych, trzeba go lekko poganiać lub zmusić zagraniem ponad jego umiejętności
- Nawet waleczny. Gracz cichy na korcie, coś ala Sam Querrey. Spokojny i wszystko rozgrywa mu się po cichu w głowie
Teraz muszę się poszczycić. Mówiłem nieraz, jest wielu młodych zdolnych graczy z
USA, lecz ten jest istną perełką.
Jack Sock, 19 lat, 180cm. Jest i ta ofensywna perełka. Nastraszył Almagro, odesłał w pięknym stylu Mayera oraz Cipollę. Należy mu się pięć minut.
- zawodnik szybki, zdecydowanie mocno bijący, lecz precyzja nie jest mu obca.
- mocny forhend, który cechuje większość reprezentantów Stanów Zjednoczonych. Oburęczny, nisko grający bekhend po linii.
- serwis ponad solidny. bomby na podaniu wyrzucającym. do tzw. środka kara serwisowego, podania plasowane z dopasowaną siłą.
- kapitalny slajs obronny. W porównaniu do rodaków z tego pokolenia, defensywa nie jest mu obca. Świetnie się porusza, wyciąga masę piłek ze swojego forhendu. Kuleje obrona bekhendowa, ale to jest do dopracowania. Wiek na to pozwala.
- świetna gra z głębi kortu. Piłki stojące kończy od razu, bo po prostu siła uderzenia jest odpowiednio wyregulowana. Lubi długie wymiany, nie podpala się a miał do tego prawo.
- technika na poziomie. Mało baloników, lubi zwolnić wymianę slajsem, bądź zagrać dokładny skrót stojąc delikatnie przed końcową linią. Będąc za, prowadzi wymianę. Kiedy jest solidnie w głębi kortu, bije mocno, dosyć przemyślanie jak na ten wiek i lubi ustawić sobie pozycje do ataku. Przewagę w akcji zyskuje precyzyjnym forhendem, idącym soczyście w pół kortu, nie blisko linii końcowej. Wtedy nie dość, że goni rywala za kort, to jeszcze w specyficznie niewygodne miejsce. Zbierając do kupy - wygrywająca jak się patrzy.
To jak na razie wszyscy. Czy Leo Mayer jest warty grzechu? Zobaczymy niedługo.
Przykre incydenty US pod względem sportowym, to na pewno odpadnięcie Tommy'ego Haasa. Gulbis odpalił przy stanie 0-2, tracąc dodatkowo podanie w trzecim. Ograł niemieckiego hegemona po feralnym meczu, by w następnej rundzie wpieprzyć z - na razie - Amerykańskim challengerowcem.
Przykre było na pewno wycofanie się Davida Nalbandiana. Dla mnie, z tak grającym Potro miał szanse w ich derbach Argentyny.
Na podkreślenie zasługuje kolejna głupota Youzhny'ego. Rosyjski Federer, który kilka miesięcy temu został psychologiem... Każdy rozumie ironie. Kontynuując głupotę, okażmy też szacunek dla pewnego Marina z Chorwacji. No przy podwójnym przełamaniu, na tak szybkim hardzie, ze Szkotem który wyglądał, jakby grał bez rakiety, to też trzeba mieć rozum.
Jednak największą komedią US Open 2012, a nawet obecnego sezonu, nazywam pojedynek pomiędzy Fishem a Simonem. Ludzie, to jest niesamowite. Istny tenisowy kabaret.
Filmik tylko pokazuje obraz jak panowie grali. Jednak żeby zobaczyć o czym mówię, trzeba było oglądać cały albo poszukać w necie i obejrzeć w wolnym czasie. Naprawdę, komedia w najlepszym wydaniu ????
Wielki pech dotknął DJ'a Janko. Po tym upadku w meczu z Ferrerem nic mu nie było, ale ewidentnie się czegoś bał. Chciał szybko kończyć, a to nie jest styl na Hiszpana. Grał Serb mecz roku przez dwa i pół seta, lecz potem te problemy były bezlitosne. Jeśli o pechu mowa, to na pewno szkoda Fisha, któremu odnowiła się kontuzja. Szkoda też Simona - hehe, taki zbieg okoliczności - bo gdyby nie grał z poważnym, bardzo poważnym urazem kręgosłupa, wywaliłby Rybę z turnieju i to maks ze stratą jednego seta. Mówię poważnie, Mardy jest aktualnie na niego za cienki. Tak tak, nie odwrotnie.
Ludziom, którym dziękuje, a na nich jawnie wtopiłem to na pewno Rogerio Dutra Da Silva. Dawno nie widziałem takiego przedstawienia w tej fazie! Mimo wyniku, pogromu, spacerku. To było piękne widowisko. Jestem zaskoczony jak przepięknym arsenałem dysponuje ten Brazylijczyk. Szkoda, że nie ma 18 lat, bo byłby z niego niesamowity kryształ. Jemu podziękowałem od razu po meczu, mimo, że utopiłem.
Zgubiły mnie na tym turnieju overy. Jezu, jeden po drugim. Nawet wczoraj, ten jeden gem, gdzie było tyle szans. Mimo wszystko z turnieju jestem zadowolony. Zebrałem masę plusów od Was, garstkę większego szacunku i jestem bojowo nastawiony przed naprawdę teraz wielkimi meczami. Meczami tego roku, bo na przeciw siebie wychodzą reprezentacje Hiszpanii,
USA, oraz Argentyny z Czechami. Tutaj możecie się spodziewać wielu trafnych typów oraz podejścia od strony maksymalnie bojowej i mentalnej, bo Davis to jest coś ponad
tenis, a rangę szlemów łyka bez pierdnięcia.
Potem zostały nam 250tki. W Valencii będzie ciekawie, na pewno w Bazylei gdzie rok temu miały miejsce emocjonujące wydarzenia. Mamy też kończący sezon
Masters i finał Davisa, który trzeba będzie jednak tylko obejrzeć, bo finał bez Nadala będzie ciężki.
Co do finału US 2012. Czeka nas wielki mecz. Nie mogliśmy się doczekać finału Novaka z Andym. W końcu jest. Przewagę psychiczną ma serb. Dla Szkota to kolejny finał i wciąż ma do przełamania tą barierę.
Dla Szkota Berdych wywalił Rogera. Dla Szkota Berdych zrobił 64 UE w meczu i nie podjął większej walki - a i tak były emocje. Dla Szkota, pechowa i długa kontuzja Rafy Nadala. Dla Szkota, placek z Chorwacji oddał seta z wiemy jakiej sytuacji. Dla Szkota, arcy mistrz w chwili obecnej z Serbii nie zrobi nic, tylko postawi takie warunki, że głowa mała.
Natomiast jedno w tym finale jest na pewno oczywiste i po tym na pewno nie odgadniemy, co się dzieje. Jednak na hardzie, Novakowi Djokovicowi i Marianovi Vajdzie nie jest straszny nikt. Nawet wspominany w sarkazmie Ivan Lendl i jego podopieczny, Szkocki profesor tenisa, Andy Murray.
Chciałem już od US Series, abyś wygrał ten turniej. Teraz masz na to idealną okazje...
...do boju i wielkiej gry, wojowniku.
Novak Djokovic - Andy Murray 1 @1,45 660 zł