Lekkoatletyka: 800 metrów kobiet
Melissa Bishop -
Joanna Jóźwik 2,95 Betsson życiówka poprawiona prawie o sekundę
Oglądałem półfinały w czwartek w nocy i byłem mocno zdziwiony. Dziś obejrzałem powtórki i jednak nic mi się nie przyśniło: w finale pobiegną 3 osoby, które chyba powinny rywalizować z Lewandowskim i Kszczotem na tym dystansie. O Semenyi pewnie każdy słyszał ale chyba to zjawisko się szerzy. Niyonsaba i Wambui też budzą moje wątpliwości. Szczególnie Wambui.
Tak czy inaczej podium powinno być zajęte przez ww. trójkę. Reszta będzie walczyć o miejsca, dzięki którym może za kilka lat dostaną medale w kopertach.
Jóźwik złapała tu niesamowitą formę. W półfinale fatalny taktycznie bieg. Dała się zablokować i na 200 metrów przed metą musiała obiegać wszystkie rywalki po łuku z ostatniego miejsca. Mimo to jednak swój bieg wygrała, na mecie wyprzedzając Bishop. Ta z kolei miała najlepszy wynik w eliminacjach ale jak wiadomo nie ma co zwracać uwagi na czasy eliminacji, bo każdy biegnie tak, żeby wygrać swój bieg i jak najmniej się zmęczyć. Obie swoje wygrały.
Bishop w tym roku pobiegła 1:57.43 i jest to jej najlepszy wynik. To był jednorazowy wyskok, bo zazwyczaj biega w granicach 1:58:50. Wynik jak najbardziej do osiągnięcia przez Polkę. Jóźwik w półfinale zrobiła SB, a rezerwy, jak sama mówiła i co było widać, ma spore.
W finale pobiegną ze wspomnianą wcześniej trójką. Tempo pewnie pójdzie mocno i trochę się grupa rozciągnie. Dla Polki to dobrze, bo ona nie umie się rozpychać. Forma jest, ważne żeby taktycznie nic nie zepsuła.