Odnośnie tego przeczucia, mam pewne przemyślenia.
Nie wiem, czy "przeczucie" to do końca dobre określenie, ale na pewno ma to z tym jakiś związek. To niezdefiniowany obraz w danych rozgrywek, drużyny, zawodnika, w naszej świadomości, pamięci, decyduje o tym, że to "przeczucie" się pojawia. Piszę w cudzysłowiu, bo to nie jest w 100% przeczucie, gdyż przecież jego przyczyną jest coś realnego, racjonalnego.
Czym jest ten niezdefiniowany obraz? No właśnie, jest to coś niezdefiniowanego, coś czego nie określamy na zasadzie "liga francuska jest underowa". Jest to zbyt ogólne stwierdzenie. Gdyby chcieć to ubrać w słowa, byłoby to np. "liga ta jest overowa, ale faworyt na wyjeździe "lubi" stracić bramkę, a u siebie wygrać wysoko, o ile rywal jest z dołu tabeli". Inne spostrzeżenia to np. "różnica klas między dobrymi a słabymi drużynami jest duża, więc zespoły ze środka tabeli grają w kratkę, ale u siebie często odnoszą zwycięstwa w przypadku kursów ~1,8, z kolei kurs ~1,4 na drużynę z czuba tabeli to nie jest dobra opcja jeśli grają z underdogiem na wyjeździe, chyba że grają bardzo ofensywnie; jeśli różnica w tabeli wynosi 5-10 pkt. to typ na faworyta u siebie po kursie 1,5 nie jest dobrym rozwiązaniem, bo często jest to wymęczone 1-0" itp.
Teraz to już jest coś zdefiniowanego (skoro podałem opis), ale my wybierając typy nie mamy tego zdefiniowanego, nie zastanawiamy się kilka minut, nie przypominamy sobie różnych sytuacji w danej lidze, tylko w ciągu ułamka sekundy wiemy, czy coś się opłaca grać, czy nie i czy w ogóle ma to szanse powodzenia i to jest właśnie to "przeczucie", coś co "siedzi w głowie".
Nie należy tego mylić z wyobrażaniem sobie radosnego scenariusza, że dany typ wchodzi i oto stajemy się bogatsi o daną kwotę i twierdzimy, że mamy przeczucie.
To nabywa się z czasem. Jedyna droga to obserwacja, obserwacja i jeszcze raz obserwacja. I żeby nie szufladkować "liga overowa/underowa" itp. To po prostu się zakoduje samo, a takie szufladkowanie jest nieraz złudne.
Podsumowując:
- trzeba wiedzieć, że owo "przeczucie" nie ma niczego wspólnego z myśleniem życzeniowym
- nie nazywać, nie określać, nie szufladkować. Obserwować, a samo przyjdzie
- nie grać wbrew temu "przeczuciu", bo to cudzysłowiowe przeczucie o którym piszę, ma racjonalne podstawy.