ramzesa
Forum VIP
Przygotowania Wisły Płock w tym okresie przygotowawczym były bardzo intensywne. Nie ma co się dziwić, bowiem Nafciarze najprawdopodobniej do ostatniej kolejki będą drżeć o utrzymanie. W składzie doszło do kilku roszad personalnych, ale czy wszystkie transfery wypalą?
Okres przygotowawczy drużyny z Płocka można podzielić na kilka etapów. Na początku Wisła miała tzw. okres roztrenowania, gdzie zaliczyła pierwsze gry sparingowe, w których w głównej mierze sprawdzała zawodników testowanych więc wyniki były elementem drugoplanowym. W tym okresie wstępnie zaplanowane były 3 sparingi. Z Radomiakiem Radom, z MKS-em Kutno i Lechem Rypin. Pierwsze dwa spotkania Wisła przegrała, a trzecim z kolei sparingpartnerem miała być drużyna z Rypina. Mecz nie doszedł jednak do skutku i Wisła zagrała sparing z Młoda Wisłą. Jednak tak jak wcześniej wspomniałem, okres ten nie powinien być rozpatrywany pod kątem gry i wyników, bowiem była to tylko rozgrzewka przed trzonem przygotowań. Wielu zawodników pierwszego zespołu w tych meczach w ogóle nie grała.
Tuż przed świętami, piłkarze dostali wolne wraz z wytycznymi odnośnie treningów indywidualnych. Po powrocie ich sprawność została poddana ocenie, by sprawdzić, który z zawodników nie spełnił wymogów treningu. Kolejnym etapem były sparingi i zajęcia mające na celu poprawienie siły zawodników. W sumie Wisła w tym okresie rozegrała 7 sparingów i zarówno gra jak i wyniki nie były rewelacyjne. Do Płocka zawitała Legionovia Legionowo (1:1), Radomiak Radom (2:2) Zawisza Bydgoszcz (1:2) i Pelikan Łowicz (3:1). Nie doszło do zaplanowanej konfrontacji z Olimpią Grudziądz, więc rozegrano sparing z drużyną rezerw (8:2). Dwa pozostałe spotkania, to mecze wyjazdowe. W pierwszym z nich Wisła wygrała ze Świtem z Nowego Dworu Mazowieckiego (2:0). Drugi mecz to wyjazd do Torunia i mecz z Elaną. Mecz był brzydki, prowadzony w nerwowej atmosferze, w ciężkich warunkach i na boisku nieprzystosowanym do rozgrywania meczów. Wisła ten mecz przegrała 1:3. Wiślacy tuż przed końcem spotkania strzelili bramkę kontaktową, ale sędzia z niewyjaśnionych przyczyn bramki nie uznał. W ten oto sposób Wisła zakończyła kolejny etap przygotowań. Mecze przyniosły trenerowi wiele materiału do analizy i kilka wniosków można z tego wyciągnąć. Nafciarze w bardzo głupi sposób tracili bramki. Przeważnie wynikało to ze złej komunikacji bramkarza z obrońcami. Błąd i nieporozumienie Kamińskiego z Matuszkiem można jeszcze zrozumieć, ale w meczu z Radomiakem doszło do kuriozalnej starty bramki, bowiem bramkarz Wisły zderzył się z Nadolskim, a przecież ci zawodnicy nie grają ze sobą pierwszy raz. Jeśli Wisła chce się utrzymać to takich błędów powinni się wystrzegać. W sparingach nie grali z silnymi rywalami, a niestety, na wiosnę rywale w lidze będą silniejsi i tam każda strata bramki może okazać się bolesna.
Kolejny etap to obóz w Pradze. W plan przygotowań w Czechach wchodziły trzy sparingi. Wisła nadspodziewanie dobrze się w tych meczach zaprezentowała. Wszystkie mecze wygrali, tracąc przy tym tylko jedną bramkę, a strzelając aż 10. Na przekór wszystkim wcześniejszym problemom Wisła zagrała dobrze. Ostatni sparing z najsilniejszym przeciwnikiem (Bohemians Praga), może napawać optymizmem. Wygrany pewnie 3:0, a trzeba wspomnieć, że ten zespół jest jednym z głównych kandydatów do awansu do najwyżej klasy rozgrywkowej w Czechach. Obóz głównie miał na celu zgranie ze sobą zawodników i nadanie im „świeżości”. Wcześniej drużyna bardzo ciężko pracowała głównie nad poprawą kondycji i tężyzny fizycznej. Przyszedł więc czas, by piłkarze nieco ochłonęli i nabrali pewności przed ligą wygrywając kilka meczów.
Ostatni prosta przed pierwszym meczem ligowym, to sparing ze Zniczem Pruszków. Można przyjmować, że Libor Pala chciał potraktować ten mecz jak generalną próbę przed ligą. Niestety, Nafciarze wypadli blado. Okazji jak na lekarstwo, a gdy takie się przydarzały, to napastnicy nie potrafili umieścić piłki w siatce. Po bezbarwnej grze mecz skończył się remisem 0:0. Obrona Wisły praktycznie nie miała wielu okazji do wykazania się. Na początku przygotowań ciężko było oceniać postawę Wisły. Teraz z pełną odpowiedzialnością za słowa, można podsumować to czego byliśmy świadkami. W Płocku dalej jest problem z lewym obrońcą. Trener na siłę z Jaronia próbuje zrobić lewego obrońcę, ale ten po prostu marnuje się na tej pozycji. Nie ma predyspozycji do bycia bocznym obrońcą. Szybkości i zmysłu podłączania się do akcji może mu nie brakuje, ale gra defensywna pozostawia wiele mankamentów. Rywale często mu uciekają i podobnie jest przy stałych fragmentach, kiedy Jaroń nie wie jak przykryć rywala. Co prawda jest Petasz, ale stawianie go na lewej obronie jest marnowaniem sporego potencjału. Ma silną lewą nogę i zdecydowanie przyda się Wiśle w formacji ofensywnej. Wielu zawodników zostało już przetestowanych na tej pozycji, żaden jednak nie sprostał oczekiwaniom. Problem z lewą obroną był i nic nie wygląda na to, by coś się zmieniło.
W Wiśle personalnie doszło do kilku zmian. Już na początku, dość dużym zaskoczeniem było nie przedłużenie kontraktu przez Roberta Chwastka. W Wiśle był od 2008 roku. Nieoficjalnie mówi się, że powodem były kwestie finansowe. Radosław Kursa został wypożyczony do Motoru Lublin i przynajmniej przez pół roku będzie reprezentował barwy tego klubu. Za porozumieniem stron zarząd w Płocku rozwiązał umowę z Edisonem i z bramkarzem Jackiem Skrzyńskim, który rozegrał tylko jeden mecz w Pucharze Polski. Większość czasu był kontuzjowany i z tego względu zarząd nie mógł pozwolić sobie na utrzymywanie bezwartościowego piłkarza. W takim wypadku konieczne było pozyskanie nowego golkipera. Wisła zdecydowała się na kogoś doświadczonego, by zrobić rywalizację Kamieńskiemu. Postawiono więc na Borisa Peskovia z którym trener Libor Pala miał już wcześniej okazję pracować. Dość niespodziewanym ruchem, było przyjście do Wisły Piotra Petasza. Kierowano się głównie tym, że Petasz jest zawodnikiem lewonożnym i może przyjść za darmo. Może on występować w pomocy lub na lewej obronie, a w Wiśle jest deficyt jeśli chodzi właśnie o tą pozycję. Silna lewa noga zdecydowanie może pomóc Nafciarzom przy stałych fragmentach gry. Nie wiadomo jednak, czy wystawienie tego zawodnika na lewej obronie nie będzie marnowaniem jego potencjału, bo sam piłkarz ma usposobienie ofensywne. Jeśli zawodnik, będzie dobrze się prowadził i co najważniejsze będzie ciężko pracował, to jest w stanie osiągnąć dość sporo w Płocku. Kolejnym wzmocnieniem jest Marko Radić. Piłkarz może występować na lewej obronie, ale dużo lepiej spisuje się na stoperze. Ma świetne warunki fizyczne i nieźle gra głową. Trener Pala bardzo na niego liczy, co pokazał wystawiając go bardzo często w sparingach. Jest już dość doświadczony i jeśli będzie utrzymywał dobrą dyspozycję to bez wątpienia może być jednym z najlepszych transferów jeśli chodzi o ten okres przygotowawczy. Przyszedł ze słowackiej ekstraklasy z klubu MFK Ružomberok. Kolejnym zawodnikiem, który wzmocni szeregi Nafciarzy jest Richard David. Może występować jako pomocnik lub stoper. W sparingach niestety spisywał się przeciętnie. Jego ostatnim klubem był ČSK UH Brod. Dobra obrona to podstawa każdego zespołu. Poza bronieniem dostępu do własnej bramki, trzeba też pomyśleć o wzmocnieniu linii ataku. Z taką myślą do klubu przyszedł Mosart. Piłkarz, który budzi chyba najwięcej obaw. Jest wielką niewiadomą. Piłkarz brazylijskiego pochodzenia grał, a w zasadzie tylko uczestniczył w treningach Zawiszy Rzgów. Piłkarz nie został zgłoszony do rozgrywek i już sama myśl o tym budzi wiele kontrowersji. Strzelił 3 bramki, ale zawodnik pokazał, że potrafi być bardzo nieskuteczny, co udowodnił między innymi w ostatnim meczu ze Zniczem, gdzie fatalnie skiksował z bardzo dogodnej pozycji. Jego ocena będzie zależna od tego jak pokaże się w lidze i przede wszystkim od tego ile goli strzeli na wiosnę. Kolejnym zawodnikiem, który zagra w Wiśle jest Michał Rutkowski. Piłkarz został wypożyczony z Sokoła Kleczew, z opcją wykupu na koniec sezonu. Jego nominalną pozycją jest środek pomocy. Pomocnik wybiegany i waleczny co potwierdza sam trener. Problemem może być jednak brak dyscypliny taktycznej, z uwagi, że piłkarz grał w niższych ligach. Wprowadzenie go i obeznanie z realiami I ligi może być dla niego trudne. Trener jednak pokazał, że nie boi się postawić na takich piłkarzy. W sparingach zagrał sporo czasu, ale ciężko ocenić jest jego grę, ponieważ nie grał na tle silniejszych rywali. Ostatnim wzmocnieniem jest Szymon Matuszek. Piłkarz został wypożyczony z zespołu Piasta Gliwice. Może występować na obronie lub na pozycji defensywnego pomocnika. Wychowanek "Wodzisławskiej Szkoły Piłkarskiej". Występował w drużynie Realu Madryt C, do której przeszedł z Union Deportivo Horadada w styczniu 2007. Później grał w barwach Jagiellonii Białystok, gdzie zaliczył kilka występów. Polityka transferowa klubu była dosyć prosta. Brano tych, którzy mogli przyjść do klubu za darmo. Same umowy konstruowane były tak, by piłkarze pieniądze w głównej mierze otrzymywali za wyniki i zdobycze punktowe. Posunięcie bardzo dobre, bowiem nie będzie problemu z piłkarzami, którzy nie będą grać na 100% swoich możliwości. Trener będzie też korzystał z usług młodych piłkarz z drużyny rezerw. Tacy zawodnicy jak Adrian Bieńkowski czy Damian Koryto, który notabene niedawno podpisał kontrakt z klubem mają szansę występu w meczach o punkty.
Przed startem ligi, praktycznie w każdym zespole jest wiele wątpliwości. W Płocku działacze, piłkarze i przede wszystkim kibice będą drżeć o utrzymanie do ostatniej kolejki. Wisła musi poradzić sobie z wieloma problemami, zaczynając od obrony po atak, bo i ostatnia formacja ma swoje mankamenty, bo potrafi być bardzo nieskuteczna. Obrona praktycznie co sparing występowała w innym ustawieniu i wielką niewiadomą jest postawa właśnie tej formacji na tle silniejszych rywali. Dużym plusem tej drużyny jest fakt, że drużyna jest bardzo młoda. Średnia wieku to jedna z najniższych w całej lidze. Jest to gotowy materiał do pracy na przyszłe lata, a wielu z tych piłkarzy ma olbrzymi potencjał, który jeszcze nie został wykorzystany. Na pewno ostatni tydzień przed startem ligi będzie bardzo nerwowy, a trener Libor Pala ma ostatnie dni na to, by wpoić piłkarzom jak mają grać. Efekty szkoleniowca będziemy mogli ocenić już w meczu z Olimpią Elbląg.
Okres przygotowawczy drużyny z Płocka można podzielić na kilka etapów. Na początku Wisła miała tzw. okres roztrenowania, gdzie zaliczyła pierwsze gry sparingowe, w których w głównej mierze sprawdzała zawodników testowanych więc wyniki były elementem drugoplanowym. W tym okresie wstępnie zaplanowane były 3 sparingi. Z Radomiakiem Radom, z MKS-em Kutno i Lechem Rypin. Pierwsze dwa spotkania Wisła przegrała, a trzecim z kolei sparingpartnerem miała być drużyna z Rypina. Mecz nie doszedł jednak do skutku i Wisła zagrała sparing z Młoda Wisłą. Jednak tak jak wcześniej wspomniałem, okres ten nie powinien być rozpatrywany pod kątem gry i wyników, bowiem była to tylko rozgrzewka przed trzonem przygotowań. Wielu zawodników pierwszego zespołu w tych meczach w ogóle nie grała.
Tuż przed świętami, piłkarze dostali wolne wraz z wytycznymi odnośnie treningów indywidualnych. Po powrocie ich sprawność została poddana ocenie, by sprawdzić, który z zawodników nie spełnił wymogów treningu. Kolejnym etapem były sparingi i zajęcia mające na celu poprawienie siły zawodników. W sumie Wisła w tym okresie rozegrała 7 sparingów i zarówno gra jak i wyniki nie były rewelacyjne. Do Płocka zawitała Legionovia Legionowo (1:1), Radomiak Radom (2:2) Zawisza Bydgoszcz (1:2) i Pelikan Łowicz (3:1). Nie doszło do zaplanowanej konfrontacji z Olimpią Grudziądz, więc rozegrano sparing z drużyną rezerw (8:2). Dwa pozostałe spotkania, to mecze wyjazdowe. W pierwszym z nich Wisła wygrała ze Świtem z Nowego Dworu Mazowieckiego (2:0). Drugi mecz to wyjazd do Torunia i mecz z Elaną. Mecz był brzydki, prowadzony w nerwowej atmosferze, w ciężkich warunkach i na boisku nieprzystosowanym do rozgrywania meczów. Wisła ten mecz przegrała 1:3. Wiślacy tuż przed końcem spotkania strzelili bramkę kontaktową, ale sędzia z niewyjaśnionych przyczyn bramki nie uznał. W ten oto sposób Wisła zakończyła kolejny etap przygotowań. Mecze przyniosły trenerowi wiele materiału do analizy i kilka wniosków można z tego wyciągnąć. Nafciarze w bardzo głupi sposób tracili bramki. Przeważnie wynikało to ze złej komunikacji bramkarza z obrońcami. Błąd i nieporozumienie Kamińskiego z Matuszkiem można jeszcze zrozumieć, ale w meczu z Radomiakem doszło do kuriozalnej starty bramki, bowiem bramkarz Wisły zderzył się z Nadolskim, a przecież ci zawodnicy nie grają ze sobą pierwszy raz. Jeśli Wisła chce się utrzymać to takich błędów powinni się wystrzegać. W sparingach nie grali z silnymi rywalami, a niestety, na wiosnę rywale w lidze będą silniejsi i tam każda strata bramki może okazać się bolesna.
Kolejny etap to obóz w Pradze. W plan przygotowań w Czechach wchodziły trzy sparingi. Wisła nadspodziewanie dobrze się w tych meczach zaprezentowała. Wszystkie mecze wygrali, tracąc przy tym tylko jedną bramkę, a strzelając aż 10. Na przekór wszystkim wcześniejszym problemom Wisła zagrała dobrze. Ostatni sparing z najsilniejszym przeciwnikiem (Bohemians Praga), może napawać optymizmem. Wygrany pewnie 3:0, a trzeba wspomnieć, że ten zespół jest jednym z głównych kandydatów do awansu do najwyżej klasy rozgrywkowej w Czechach. Obóz głównie miał na celu zgranie ze sobą zawodników i nadanie im „świeżości”. Wcześniej drużyna bardzo ciężko pracowała głównie nad poprawą kondycji i tężyzny fizycznej. Przyszedł więc czas, by piłkarze nieco ochłonęli i nabrali pewności przed ligą wygrywając kilka meczów.
Ostatni prosta przed pierwszym meczem ligowym, to sparing ze Zniczem Pruszków. Można przyjmować, że Libor Pala chciał potraktować ten mecz jak generalną próbę przed ligą. Niestety, Nafciarze wypadli blado. Okazji jak na lekarstwo, a gdy takie się przydarzały, to napastnicy nie potrafili umieścić piłki w siatce. Po bezbarwnej grze mecz skończył się remisem 0:0. Obrona Wisły praktycznie nie miała wielu okazji do wykazania się. Na początku przygotowań ciężko było oceniać postawę Wisły. Teraz z pełną odpowiedzialnością za słowa, można podsumować to czego byliśmy świadkami. W Płocku dalej jest problem z lewym obrońcą. Trener na siłę z Jaronia próbuje zrobić lewego obrońcę, ale ten po prostu marnuje się na tej pozycji. Nie ma predyspozycji do bycia bocznym obrońcą. Szybkości i zmysłu podłączania się do akcji może mu nie brakuje, ale gra defensywna pozostawia wiele mankamentów. Rywale często mu uciekają i podobnie jest przy stałych fragmentach, kiedy Jaroń nie wie jak przykryć rywala. Co prawda jest Petasz, ale stawianie go na lewej obronie jest marnowaniem sporego potencjału. Ma silną lewą nogę i zdecydowanie przyda się Wiśle w formacji ofensywnej. Wielu zawodników zostało już przetestowanych na tej pozycji, żaden jednak nie sprostał oczekiwaniom. Problem z lewą obroną był i nic nie wygląda na to, by coś się zmieniło.
W Wiśle personalnie doszło do kilku zmian. Już na początku, dość dużym zaskoczeniem było nie przedłużenie kontraktu przez Roberta Chwastka. W Wiśle był od 2008 roku. Nieoficjalnie mówi się, że powodem były kwestie finansowe. Radosław Kursa został wypożyczony do Motoru Lublin i przynajmniej przez pół roku będzie reprezentował barwy tego klubu. Za porozumieniem stron zarząd w Płocku rozwiązał umowę z Edisonem i z bramkarzem Jackiem Skrzyńskim, który rozegrał tylko jeden mecz w Pucharze Polski. Większość czasu był kontuzjowany i z tego względu zarząd nie mógł pozwolić sobie na utrzymywanie bezwartościowego piłkarza. W takim wypadku konieczne było pozyskanie nowego golkipera. Wisła zdecydowała się na kogoś doświadczonego, by zrobić rywalizację Kamieńskiemu. Postawiono więc na Borisa Peskovia z którym trener Libor Pala miał już wcześniej okazję pracować. Dość niespodziewanym ruchem, było przyjście do Wisły Piotra Petasza. Kierowano się głównie tym, że Petasz jest zawodnikiem lewonożnym i może przyjść za darmo. Może on występować w pomocy lub na lewej obronie, a w Wiśle jest deficyt jeśli chodzi właśnie o tą pozycję. Silna lewa noga zdecydowanie może pomóc Nafciarzom przy stałych fragmentach gry. Nie wiadomo jednak, czy wystawienie tego zawodnika na lewej obronie nie będzie marnowaniem jego potencjału, bo sam piłkarz ma usposobienie ofensywne. Jeśli zawodnik, będzie dobrze się prowadził i co najważniejsze będzie ciężko pracował, to jest w stanie osiągnąć dość sporo w Płocku. Kolejnym wzmocnieniem jest Marko Radić. Piłkarz może występować na lewej obronie, ale dużo lepiej spisuje się na stoperze. Ma świetne warunki fizyczne i nieźle gra głową. Trener Pala bardzo na niego liczy, co pokazał wystawiając go bardzo często w sparingach. Jest już dość doświadczony i jeśli będzie utrzymywał dobrą dyspozycję to bez wątpienia może być jednym z najlepszych transferów jeśli chodzi o ten okres przygotowawczy. Przyszedł ze słowackiej ekstraklasy z klubu MFK Ružomberok. Kolejnym zawodnikiem, który wzmocni szeregi Nafciarzy jest Richard David. Może występować jako pomocnik lub stoper. W sparingach niestety spisywał się przeciętnie. Jego ostatnim klubem był ČSK UH Brod. Dobra obrona to podstawa każdego zespołu. Poza bronieniem dostępu do własnej bramki, trzeba też pomyśleć o wzmocnieniu linii ataku. Z taką myślą do klubu przyszedł Mosart. Piłkarz, który budzi chyba najwięcej obaw. Jest wielką niewiadomą. Piłkarz brazylijskiego pochodzenia grał, a w zasadzie tylko uczestniczył w treningach Zawiszy Rzgów. Piłkarz nie został zgłoszony do rozgrywek i już sama myśl o tym budzi wiele kontrowersji. Strzelił 3 bramki, ale zawodnik pokazał, że potrafi być bardzo nieskuteczny, co udowodnił między innymi w ostatnim meczu ze Zniczem, gdzie fatalnie skiksował z bardzo dogodnej pozycji. Jego ocena będzie zależna od tego jak pokaże się w lidze i przede wszystkim od tego ile goli strzeli na wiosnę. Kolejnym zawodnikiem, który zagra w Wiśle jest Michał Rutkowski. Piłkarz został wypożyczony z Sokoła Kleczew, z opcją wykupu na koniec sezonu. Jego nominalną pozycją jest środek pomocy. Pomocnik wybiegany i waleczny co potwierdza sam trener. Problemem może być jednak brak dyscypliny taktycznej, z uwagi, że piłkarz grał w niższych ligach. Wprowadzenie go i obeznanie z realiami I ligi może być dla niego trudne. Trener jednak pokazał, że nie boi się postawić na takich piłkarzy. W sparingach zagrał sporo czasu, ale ciężko ocenić jest jego grę, ponieważ nie grał na tle silniejszych rywali. Ostatnim wzmocnieniem jest Szymon Matuszek. Piłkarz został wypożyczony z zespołu Piasta Gliwice. Może występować na obronie lub na pozycji defensywnego pomocnika. Wychowanek "Wodzisławskiej Szkoły Piłkarskiej". Występował w drużynie Realu Madryt C, do której przeszedł z Union Deportivo Horadada w styczniu 2007. Później grał w barwach Jagiellonii Białystok, gdzie zaliczył kilka występów. Polityka transferowa klubu była dosyć prosta. Brano tych, którzy mogli przyjść do klubu za darmo. Same umowy konstruowane były tak, by piłkarze pieniądze w głównej mierze otrzymywali za wyniki i zdobycze punktowe. Posunięcie bardzo dobre, bowiem nie będzie problemu z piłkarzami, którzy nie będą grać na 100% swoich możliwości. Trener będzie też korzystał z usług młodych piłkarz z drużyny rezerw. Tacy zawodnicy jak Adrian Bieńkowski czy Damian Koryto, który notabene niedawno podpisał kontrakt z klubem mają szansę występu w meczach o punkty.
Przed startem ligi, praktycznie w każdym zespole jest wiele wątpliwości. W Płocku działacze, piłkarze i przede wszystkim kibice będą drżeć o utrzymanie do ostatniej kolejki. Wisła musi poradzić sobie z wieloma problemami, zaczynając od obrony po atak, bo i ostatnia formacja ma swoje mankamenty, bo potrafi być bardzo nieskuteczna. Obrona praktycznie co sparing występowała w innym ustawieniu i wielką niewiadomą jest postawa właśnie tej formacji na tle silniejszych rywali. Dużym plusem tej drużyny jest fakt, że drużyna jest bardzo młoda. Średnia wieku to jedna z najniższych w całej lidze. Jest to gotowy materiał do pracy na przyszłe lata, a wielu z tych piłkarzy ma olbrzymi potencjał, który jeszcze nie został wykorzystany. Na pewno ostatni tydzień przed startem ligi będzie bardzo nerwowy, a trener Libor Pala ma ostatnie dni na to, by wpoić piłkarzom jak mają grać. Efekty szkoleniowca będziemy mogli ocenić już w meczu z Olimpią Elbląg.